poniedziałek, 21 grudnia 2020

Od Taiki CD Shōyō

Przyznam szczerze, zaimponował mi, całe jego ubranie wyglądało perfekcyjnie. A ta muszka ach dodawała mu urody, mój mały lisek zawsze był piękny i słodziutki, ale teraz w tym słodkim ubraniu i tej czerwonej muszce, wyglądał zniewalająco, czego nie mógłbym nawet ukrywać.
- Wyglądasz przeuroczo - Przyznałem, nie mając powodu, aby go nie pochwalić, w końcu taka była prawda wyglądał przeuroczo i do tego zniewalająco dokładnie tak jak wyglądać powinien.
- To nieprawda wcale tak nie wyglądam - Burknął, rumieniąc się jeszcze bardziej o ile to w ogóle możliwe.
- A właśnie, że wyglądasz, powinieneś spojrzeć w lustro i bardziej zacząć. Po pierwsze akceptować samego siebie a po drugie wierzyć w moje słowa - Odparłem, podchodząc do niego, aby uchwycić jego dłoń, za którą pociągnęłam go w stronę lustra.
Moja mała marcheweczka już się nie odezwała, chłopak nie był zachwycony i może lekko zażenowany co w żadnym wypadku mnie nie zaskakiwało, potrafiłem chyba zażenować każdego człowieka, bez względu na to, jak bardzo się starałem, aby tego nie zrobić, taki mój urok nic nie mogę z tym zrobić.
- Przesadzasz - Wciąż trzymał przy swoim, uparcie nie chcesz przyznać mi racji. No cóż, trudno jakoś to przeboleję, jestem jednak pewny, że wkrótce przekonam go do swojego zdania, prędzej czy później zrobię to na pewno.
- Ani trochę - Stwierdziłem, zabierając się do pracy, miałem bowiem do ułożenia jeszcze włosy mojego chłopaka, które musiały wyglądać tak samo perfekcyjnie, jak wygląda on sam, nie godzi się w końcu, aby ubiór był doskonały a włosy nie.
Trochę mi to zajęło, nim ułożyłem jego włosy, sądzę jednak, że warto było, efekt jest naprawdę zniewalający, prawie jak nie on sam. Ile mogą dać zwykle ubrania i inaczej ułożone włosy w jego przypadku naprawdę wiele. W tej chwili mogę się pokusić o stwierdzenie, że wygląda on nawet lepiej ode mnie, nie sądziłem, że to możliwe, a jednak niemożliwe właśnie na moich oczach stało się możliwe w końcu po części to i moja zasługa w małej, ale zawsze.
- I jak? - Spytałem, chcąc poznać jego opinie, w końcu mu samemu nie musi się to podobać tak bardzo, jak mi, w takim wypadku zrobię coś innego dla mnie to nie kłopot.
- A jak wyglądam twoim zdaniem? - Szczerze przyznam, ale tak z ręką na sercu. Nie spodziewałem się tego, co usłyszałem, jak wygląda moim zdaniem? To chyba jego zdanie jest tu najważniejsze, to on powinien stwierdzić czy wygląda dobrze, czy nie, ja nie powinienem naprowadzać go, na których odpowiedzi może, wcale udzielić nie chcę, to w zupełności powinna być tylko i wyłącznie jego odpowiedź, którą udzieli szczerze w zgodzie ze swoim sumieniem.
- To nie moje zdanie powinnaś brać pod uwagę, ja zrobiłem to tak, jak podoba się mnie, nie siedzę jednak w twojej głowie i nie wiem, czy podoba ci się to w taki sposób, jaki podoba się mnie - Przyznałem, zgodnie z własnym sumieniem nie mając zamiaru do niczego go zmuszać, niech sam zadecyduje, co bardziej mu odpowiada, a raczej czy to, co ma na głowie, podoba się mu, tak samo, jak podoba się mnie.
- Sądzę jednak, że i twoje zdanie ma duże znaczenie - Odparł, dotykając delikatnie swoich włosów. - Podoba mi się - Dodał po krótkiej chwili, uśmiechając się do mnie delikatnie. Kamień z serca nie chciałbym, aby czuł się źle z tym, jak i po częściej przeze mnie wygląda.
- W takim razie możemy już wychodzić - Stwierdziłem, zerkając na zegarek, jeśli chcemy być punktualnie, wypadałoby wyjść już teraz.
Mój chłopak kiwnął głową, nie mając nic przeciwko, zresztą, dlaczego miałbym mieć coś przeciwko? Nie miałem pojęcia.
Nie myśląc już o wszystkim i niczym zebraliśmy się ze wszystkim, schodząc na dół, gdzie założyliśmy swoje kurtki, buty, szaliki, czapki i co tylko było trzeba by grzać ciała podczas kilkuminutowej podróży.
Podróż do domu mojego przyjaciela upłynęła nam dość spokojnie i w miarę szybko co chyba odpowiadało mojemu małemu zmarzluchowi, który już trząsł się z zimna. Nic więc dziwnego, że wchodząc do domu, odetchnął z ulgą, ciesząc się ciepłem rozchodzącym się po całym domu.
Nie tylko on cieszył się z naszego wejścia do domu, cała moja drużyna naprawdę go polubiła, witając go szczerymi uśmiechami, od razu przedstawiając mu nowych znajomych, których było dosyć sporo. Ja naprawdę nie wiem, skąd oni biorą tych ludzi, co impreza jest tu ktoś inny, to dopiero jest podejrzane.
- Taiki, jak dobrze, że jesteś - Jeden z moich kumpli o imieniu Ben podszedł do nas, klepiąc mnie po ramieniu. - Musisz mi w czymś pomóc - Zaczął, a jego głos wydawał się bardzo poważna.
- W czym? - Szczerze, zainteresowało mnie to, w czym miałbym mu pomóc, w końcu najlepszym przykładem nie jestem, a on sam doskonale o tym wie.
- Jest tu taka jedna laseczka, chodź pokażę ci, musisz mi pomóc ją wyrwać - mój przyjaciel był naprawdę napalony na tę dziewczynę, więc jak mógłbym mu odmówić pomocy.
- No dobra, dasz sobie na chwilę radę sam? - To pytanie skierowałem do mojego chłopaka, chcąc wiedzieć, czy mogę na chwilę go zostawić.
- Tak, oczywiście. Wróć tylko szybko - Po tych słowach kiwnęła głową. Wiedząc, że mogę na chwilę odejść, a mój partner nie będzie miał nic przeciwko, w końcu sprawa jest ważna, jeśli sam przyjaciel o to prosi.

<Karotka? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz