Tak szczerze bez bicia czy go ktoś uderzył w głowę? Za co on mnie przeprasza i dlaczego mówi tak straszne rzeczy o sobie? Coś się stało? Czegoś nie zauważyłem, gdy wchodził do mojego domu. Czegoś, co związane jest z jego złem stanem psychiczny rzecz jasna. Czy on naprawdę mówi, że jest złym chłopakiem tylko dlatego, że nie wiedział o moich urodzinach? Skąd miałby przecież wiedzieć, skoro to ja mu o tym nie powiedziałem, nikt tak naprawdę o tym nie wiem, od utraty brata przestałem świętować urodziny to ciężki czas, który moja ciocia obraca w najpiękniejszy dzień w roku, ta kobieta zawsze wie jak mnie pocieszyć, nawet gdy ja sam sądzę, że to wręcz niemożliwe.
- Wybacz mi, ale nie rozumiem - Przyznałem, drapiąc się po głowie, naprawdę tego nie pojmując, nie zrobił przecież nic, dosłowni nic, za co mógłby mnie przepraszać, przynajmniej ja o tym nie wiem, a powinienem raczej wiedzieć prawda?
- Czego nie rozumiesz? Myślałem, że mówię jasno i wyraźnie - Wydukał, lekko zażenowany, a jednocześnie można powiedzieć zawstydzony, tak jakby rany miał powód, aby się wstydzić lub odczuwać wstyd, nie zrobił nic, naprawdę nic, co mogłoby spowodować u niego to dziwne uczucie wstydu.
- To znaczy, w sensie nie rozumiem, za co mnie przepraszasz i dlaczego tak źle o sobie mówisz. Jesteś najwspanialszym chłopakiem, którego miałem, słodki, uroczy, mądry i zupełnie różniący się ode mnie. Masz tak wiele zalet, a mówisz o sobie tak wiele złych rzeczy - Wyjaśniłem.
- Przepraszam cię za to, że nie wiedziałem o twoich urodzinach i nic dla ciebie nie mam - To akurat wiedziałem, najwidoczniej on nie do końca zrozumiał mnie, a ja nie do końca zrozumiałem go, tak też się zdarza, nie zawsze wszystko da się od razu zrozumieć czy jakoś tak po prostu się nie dogadaliśmy, zaraz to naprawię.
- Kiedy ty nie masz za co przepraszać - Musiałem do niego dotrzeć i to jak najszybciej, aby nie wmawiał sobie niestworzonych rzeczy, co często mu się zdarzało, sam nie wiem, dlaczego tak robi z drugiej strony, może to mieć coś wspólnego z traktowaniem go przez rodzinę jakkolwiek by na to nie patrzeć to rodzice i ich miłość kształtują dziecko, tu zdecydowanie zabrakło i rodziców i miłość co można zauważyć, nie specjalnie nawet się starają, aby spróbować.
- Jak to nie mam za co? Jako twój chłopak powinienem.. - Gdy znów zaczął swój monolog, naprawdę musiałem go uciszyć, aby bardziej mnie nie zirytował, to głupie gadanie nie miało sensu i on musiał to zrozumieć czy tego chce czy nie.
- Oj bądź już cicho i daj mi dokończyć - Burknąłem, niezadowolony odrywając się d jego ust, chcąc w końcu wytłumaczyć mu, dlaczego jego obwinianie się nie ma sensu i sensu mieć nie będzie, przynajmniej nie w tej sprawie nie wiem jak z resztą kłębiących się w jego głowie myśli.- Nie mogłeś wiedzieć o moich urodzinach, bo nikt oprócz mojej cioci o nich nie wie, od śmierci mojego brata przestałem je świętować, a przynajmniej w większym gronie, w tym dniu, jako że równocześnie są również święta, chciałem świętować z najbliższymi, to znaczy z ciocią. Chciałem, abyś też ze mną w ten dzień był, wiedziałem jednak, że to niemożliwe dlatego nie powiedziałem ci o moich urodzinach, abyś przypadkiem nie obwiniał się za to, że nie możesz ze mną być w tym dniu, czy teraz rozumiesz? Nie ma tu winy, która leżałaby po twojej stronie - Zapewniłem.
Mój lisek stał przez chwilę w milczeniu, zastanawiając się nad wypowiedzianymi przeze mnie słowami, analizując całą wypowiedz, przez dłuższy czas nawet się nie odzywając, najwidoczniej musząc, jak to się mówi, przetrawić to, co zostało przeze mnie powiedziane.
- To znaczy, że nie jesteś na mnie o to zły i nie zawiodłem cię? - Spytał, zaskoczony tak jakby to wcale dla niego oczywiste nie było, gdy dla mnie, jak najbardziej.
- Ne jestem głuptasku - Ucałowałem jego czoło, wracając do jedzenia babeczek, które były naprawdę pyszne. Rany jak ja uwielbiałem, gdy je dla mnie przygotowywał, to było coś niesamowitego, naprawdę nie potrzebowałem nic innego jak po prostu dobrze zjeść, jak dla mnie Karotka może przygotowywać mi babeczki i przynosić je, gdy tylko będzie miał ochotę, je zrobić chętnie je zjem i będę cieszył się z tego bardziej niż rzeczy materialnej, którą mógłby mi dać. - Poczęstuj się - Podałem mu babeczkę, oblizując usta, przyglądając się przez chwilę chłopakowi, który zaczął spożywać babeczkę, przez którą ubrudził sobie troszeczkę twarz. Lekko tym faktem rozbawiony skończyłem jeść swoją, podchodząc do partnera, kładąc dłonie po obu stronach jego twarzy, zlizując okruszki znajdujące się na jego twarzy, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, przyciągając go jeszcze bliżej siebie, uświadamiają sobie, jak strasznie za nim tęskniłem.
- To, co. Dom mamy tylko dla siebie może pójdziemy do góry? Do wieczora mamy jeszcze sporo czasu - Wymruczałem między pocałunkami, mając ochotę na drobne grzeszki, byliśmy wreszcie sami, więc mogliśmy sobie pozwolić na więcej bez obaw i stresu, że ktoś mógłby nas zobaczyć. - Chyba że masz inny pomysł, wtedy całkowicie polegam na tobie - Dodałem, nie chcąc go do niczego zmuszać, tak nie wolno, nie chciałbym przecież, aby poczuł się niekomfortowo i to z moje winy nie na tym mi przecież zależało. Na pewno nie przy nim.
<Karotka? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz