Oczywiście, że stęskniłem się za moim chłopakiem, za jego głosem, dotykiem, zapachem i bliskością. Nie sądziłem jednak, że aż tak bardzo. Powiedziało mi o tym dopiero moje ciało, które zdradliwie zadrżało, kiedy tylko poczułem chłodne dłonie chłopaka wślizgujące się pod mój sweterek. Moja reakcja była żenująca, Taiki zrobił niewiele, a ja już byłem mu całkowicie uległy. Chyba powinienem bardziej popracować nad swoim zachowaniem, zwłaszcza, że chłopak wydawał się bardziej opanowany ode mnie.
Uśmiechnąłem się do niego niewinnie, nie za bardzo wiedząc, co innego moglibyśmy w tej chwili porobić. Ja bardzo się za nim stęskniłem, on za mną chyba też, więc w czym problem? Zwłaszcza, że pomimo jego pocieszających słów nadal czułem się odrobinkę winien tego, że nic nie mam, więc muszę mu to jakoś wynagrodzić, prawda? Nawet jeśli nie jest to najlepsze wynagrodzenie. Taiki tłumaczył mi, że to nie moja wina, bo nie wiedziałem o tym… ale co stało mi na przeszkodzie, aby się dowiedzieć? Właśnie, nic.
- Myślę, że pójście na górę jest bardzo dobrym pomysłem – powiedziałem cichutko, delikatnie podgryzając jego dolną wargę i posyłając mu zadziorny uśmieszek. Przecież jego pomysł był idealny, w końcu byliśmy sami, a to znaczyło że nie musiałem się niczym przejmować.
- Cieszę się, że tak uważasz – wymruczał, przenosząc dłonie na moje pośladki. Zrozumiałem, co miał na myśli, dlatego kiedy tylko podniósł mnie z ziemi, od razu oplotłem go nogami w pasie. Kiedy chłopak niósł mnie do swojego pokoju, bez wahania wpiłem się w jego usta i powoli odpinałem guziki jego koszuli. W końcu, dzięki temu zaoszczędzi się troszkę czasu, prawda? Zauważyłem, że chłopak całkiem często ze mnie pozbywa się ze mnie wszelkich ubrań, a sam niekoniecznie jest tak chętny do potowarzyszenia mi w tym, co uważałem za niesprawiedliwe.
***
Cudowne, wspólne chwile minęły i nastąpił powrót do rzeczywistości, z czego byłem nie do końca zadowolony. Wiedziałem, że brakowało mi jego bliskości, owszem, w końcu nie trochę minęło czasu, od kiedy ostatni raz się widzieliśmy, ale nie sądziłem, że aż tak. Gdyby to było możliwe, najchętniej spędziłbym całą wieczność dokładnie tutaj, w jego ramionach, nie przejmując się nikim i niczym. Ale nie jest możliwe. Nie mogłem tak po prostu zostawić Natsu samej sobie, nie potrafiłbym tego zrobić. Powinienem być przy niej zwłaszcza teraz, kiedy jest młoda i kiedy otoczenie miało na nią tak duży wpływ.
Westchnąłem cicho i spojrzałem na zegarek stojący na jego szafce nocnej. Powinniśmy się zbierać? Taiki mówił coś o tym, że wieczorem będziemy wychodzić do chłopaków. Znaczy, powiedział, że to zależy ode mnie, ale ja tam mogłem pójść. I za nimi się troszeczkę stęskniłem, w końcu po raz ostatni widziałem się z nimi na ostatniej imprezie… imprezie, której nie wspominam za dobrze. Cóż, ale to przecież nie była ich wina, i nikt nie powiedział, że tamten chłopak będzie również i na dzisiejszym wydarzeniu. Zresztą, nawet gdybym znowu go spotkał, to przecież nic mi nie zrobi, będę przy Taikim, a przy nim nic złego nie może mi się stać.
Wracając do imprezy… chyba powinniśmy się zbierać, jeżeli nie chcemy się spóźnić. A może inaczej; on powinien zacząć się zbierać, mnie przygotowanie się zajmie o wiele mniej czasu niż jemu. W końcu jedyne, co musiałem zrobić to się przebrać. I może zrobić coś z włosami, ale to nie było takie ważne. W końcu ostatnim razem Taiki bardzo się postarał, aby je ułożyć, a i tak na niewiele się to zdało.
- Dlaczego zakładasz moją koszulę? Przecież mamy jeszcze trochę czasu – wymruczał, przytulając się do mnie od tyłu i całując mój kark.
- Myślałem, że idziemy do chłopaków – odparłem, szybko zapinając guziki, by jak najszybciej zakryć swoje ciało. Nie chciałem się jeszcze ubierać, ale też nie chciałem chodzić po domu nago. Po prostu przez te półtorej godzinki posiedzę sobie w jego koszuli, myślę, że nie będzie miał nic przeciwko, w końcu on już jej na dzień dzisiejszy nie potrzebuje.
- Owszem, o ile tylko tego chcesz – odparł, ustami przenosząc się z karku na ramię.
- Chcę. I dlatego uważam, że powinieneś się już zbierać, przecież nie lubisz się spóźniać – odparłem, odwracając się w jego stronę i lekko całując jego policzek.
- A ty? – spytał, z podejrzliwością w głosie.
- A ja mam jeszcze dużo czasu, więc nie muszę się tym przejmować – powiedziałem, posyłając mu niewinny uśmieszek. – Ale jeżeli chcesz, mógłbym ci troszkę pomóc w przygotowaniach – dodałem, nie widząc w tym niczego złego. Znaczy, nie wiem, czym miałbym mu pomóc, jeżeli ktoś z nas jest ekspertem jeżeli chodzi o dobry wygląd, to właśnie on. Gdyby jednak mnie potrzebował, z chęcią mu pomogę, zamiast siedzieć na łóżku i jedynie się mu przyglądając.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz