Czułem się bardzo, bardzo, ale to bardzo głupio. Nie dość, że Taiki był doskonale świadom mojego spojrzenia i tej głupiej zazdrości, to jeszcze podgryzł płatek mojego ucha przed wszystkimi. Tak, zezłościłem się na niego z dwóch powodów; po pierwsze, to było głupie i niewłaściwe z jego strony, a po drugie, spodobało mi się to, co było głupie i niewłaściwe z mojej strony. Takich rzeczy nie powinno się robić przy publiczności, nawet ja to wiedziałem. Wystarczyło jedynie muśnięcie jego ust o moje ucho, a po moim ciele od razu przebiegł dreszcz przyjemności. Naprawdę powinienem trochę lepiej panować nad swoim ciałem.
Niepewnie podążyłem za moim chłopakiem, w sumie nie mając tak jakby większego wyboru. Taiki splótł nasze palce i zaczął ciągnąć mnie w stronę kuchni, nie czekając na moje zdanie. Musiałem szybko przeprosić dziewczyny, które dotrzymywały mi towarzystwa na te parę minut. Nie byłem pewien, jak zareagowały na moje nagłe odejście, ale chyba nie były jakoś niezadowolone, w końcu nie za bardzo byłem rozmowny. Bardziej byłem skupiony na tym, co ta dziewczyna robiła z moim chłopakiem.
- Więc na jakie smaki masz ochotę? – spytał mnie Taiki, tylko znaleźliśmy się w kuchni. Na szczęście byliśmy sami, dzięki czemu miałem momencik, aby się uspokoić i pozbyć tego brzydkiego rumieńcu na moich policzkach. Nie lubiłem sposobu, w jaki się rumieniłem, wyglądałem wtedy okropnie. Kolor mojej skóry zlewał się z kolorem moich włosów, a coś takiego po prostu nie mogło wyglądać dobrze. I jeszcze do tego ta muszka… pewnie teraz przebiłem samego siebie.
- Na coś słodkiego? – bardziej spytałem, niż odpowiedziałem, ponieważ nie byłem pewien, czego tak właściwie chciałem. Znaczy, chciałem jednego, aby Taiki nie był na mnie zły przez tę moją zazdrość. Wiedziałem, że to nie było dobre uczucie.
- Jesteś pewien? – mój chłopak zmrużył oczy, przyglądając mi się uważnie. Naprawdę powinienem się uspokoić, by zapewnić go, że wszystko jest w porządku.
- Tak, lubię słodkie – powiedziałem już znacznie pewniej i posłałem mu delikaty uśmiech. Podszedłem bliżej i usiadłem na blacie, blisko Taiki’ego. Czułem, że moje policzki były już troszkę mniej gorące, dlatego z góry założyłem, że już jestem mniej zarumieniony, co było dobrą oznaką.
- Nic dziwnego, w końcu sam jesteś słodziutki – wymruczał, unosząc usta w zawadiackim uśmiechu i odwracając się do mnie plecami, by pewnie wziąć potrzebne mu składniki.
Cały mój spokój szlag trafił, ponieważ przez jego komentarz znów się cały zarumieniłem. Czemu on potrafi zawstydzić mnie jednym, prostym zdaniem, a ja nie? Też chciałem mieć taką umiejętność, zwłaszcza, że tak rzadko widziałem go zakłopotanego. Miło by było, gdyby tak dla odmiany rolę się zamieniły. Napuszyłem policzki nie za bardzo wiedząc i spuściłem wzrok, czują zażenowanie. Oczywiście, że robił to z premedytacją, chociaż nie rozumiałem, dlaczego ciągle to robił. Miałem wrażenie, że jeszcze nigdy się do tego nie przyzwyczaję, podobnie jak do komplementów. Dziwnie było słyszeć miłe słowa po tak długim wmawianiu mi, że nie nadaję się do niczego. Trochę tak, jakby nie były one prawdą.
- Nie jestem słodki, ile razy mam ci to mówić? – wyburczałem może odrobinkę za cicho i niewyraźnie.
- Ile chcesz, bo ja i tak wiem swoje – odparł wyraźnie zadowolony chłopak i odwrócił się w moją stronę, by delikatnie ucałować moje usta. Zdecydowanie wiedział, jak mnie udobruchać, chociaż na momencik. Może nawet uspokoiłbym się na dobre, gdyby nie to, że tuż za drzwiami był mały tłumek ludzi. Bałem się, że ktoś tu zaraz wejdzie i jednocześnie właśnie ta myśl mnie ekscytowała. Muszę być chyba jakiś spaczony, skoro tak się czułem. – Wszystko w porządku? Nadal jesteś jakiś dziwny. To przez tamtą dziewczynę? Przecież mówiłem ci, że to nic takiego, w końcu mam ciebie – dodał, nadal zmartwiony moim zachowaniem.
- Nie o to chodzi, po prostu… wydawałeś się z nią dobrze bawić, i ona była taka ładna, ładniejsza ode mnie… Przepraszam, wiem, że nie powinienem czuć się w ten sposób – dodałem cichutko, spuszczając wzrok. Czułem się teraz bardzo głupio, przecież Taiki mówił mnie, że mnie kocha, i jeszcze teraz ciągle mnie zapewnia, że nic się nie stało, bo w końcu nic się nie stało. Oni tylko rozmawiali, przecież sam to widziałem, mój chłopak nie robił niczego złego, jak ktoś się przystawiał, to tylko ta dziewczyna do niego.
- Hej, kocham cię i nigdy cię nie zdradzę. Chciałbym, abyś to sobie zapamiętał, dobrze? – powiedział łagodnie, po czym znowu się do mnie przybliżył, by złączyć nasze usta w nieco bardziej namiętnym pocałunku, który bez wahania odwzajemniłem. Lubiłem, kiedy to mówił. Czułem się wtedy bardzo ważny, chociaż dla jednej osoby.
Zaraz poczułem, jak chłopak kładzie dłonie na moich biodrach, przez co w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka. Miałem nadzieję, że Taiki nie będzie chciał zrobić niczego więcej poza pocałunkami, nie teraz i już na pewno nie w tym miejscu. Kiedy tylko to pomyślałem, drzwi do kuchni otworzyły się. Nie wiedziałem, kto wszedł, bo od razu po tym oderwałem się od ust Taiki’ego i zsunąłem się z blatu, chowając się za nim. Miałem wrażenie, że czerwone mam nawet uszy, wiedziałem, że nie powinniśmy tego robić, powinienem go powstrzymywać, zamiast go jeszcze bardziej nakręcać.
- Wiecie, że pokoje do tego są na górze, prawda? – usłyszałem czyjś rozbawiony i dziwnie znajomy głos, który wywołał u mnie poczucie niepokoju. Wychwyciłem również, że ten ktoś zamknął za sobą drzwi, za co byłem tej osobie wdzięczny i jedocześnie na nią wkurzony. Dzięki temu nikt inny nas nie zauważy, ale czemu po prostu ten ktoś nie mógł wyjść?
- Bardzo śmieszne, a ty przyszedłeś popatrzeć? Możesz już wyjść – usłyszałem stanowczy głos mojego chłopaka, za co byłem mu bardzo wdzięczny. Sam nie byłem w stanie wydusić żadnego słowa, najchętniej zapadłbym się pod ziemię. Co prawda, nie doszło do niczego poza niewinnymi pocałunkami, ale jego dłonie na moich biodrach mówiły same za siebie.
- Tylko daję wam przyjacielską radę. Niedługo tu się zbierze więcej ludzi – ten rozbawiony, męski głos zaczął mnie już irytować, czemu ten koleś nie może sobie pójść.
- Dziękujemy, a teraz z łaski swojej możesz już sobie pójść – po tej celnej uwadze nieznajomy wyszedł, a ja mogłem odetchnąć z ulgą. – Widziałeś jego minę? – dodał, kiedy tylko drzwi z powrotem się zamknęły.
Spojrzałem na niego zaskoczony, czy jego bawiła cała ta sytuacja? Czy on miał choć odrobinę wstydu? A może już się czegoś napił? Po alkoholu miał jakieś takie dziwne poczucie humoru… chociaż, bez tego też, to może jednak nie pił. Napuszyłem policzki i prychnąłem cicho, nadal czując się głupio. A jeżeli to ktoś, kogo znam? W końcu, poznałem jego głos, jak ja teraz spojrzę mu w oczy?
- Nie, nawet nie widziałem jego twarzy – odparłem, chwytając jego dłonie i przykładając je do swoich policzków. Zrobiłem to, by się uspokoić i by pozbyć się rumieńców z moich policzków, na szczęście dłonie mojego były przyjemnie chłodne. Uwielbiałem to, zwłaszcza podczas seksu, to był bardzo przyjemny kontrast. – Kto to był? – spytałem, patrząc wszędzie, tylko nie na jego twarz.
- Marko. Faktycznie, zaraz ktoś tu może wejść – dodał, odwracając się ode mnie i zaczynając przygotowywać dla nas drinki. W sumie, to może nawet lepiej, że Marko nas zauważył. Może dzięki temu nie będzie się kręcił blisko mnie, chociaż i tak nie zamierzam za bardzo oddalać się od niego. – Miał rację jeszcze w jednym. Skorzystanie z pokoju na górze wcale nie jest takim złym pomysłem – dodał, posyłając mi zalotny uśmiech. Ktoś tu ma bardzo dobry humor.
- Zastanowię się nad tym – burknąłem, krzyżując ręce na piersi. Nie byłem do koca pewien, czy Taiki sobie tylko żartuje, czy mówi serio, dlatego starałem się mu nie podawać jednoznacznej odpowiedzi. Chociaż, wcale bym się nie zdziwił, gdyby faktycznie coś takiego chodziło mu po głowie. Tak czy siak, zawsze mogłem go potrzymać odrobinę w niepewności. Tylko tak mogłem się odgryźć za ten cały wstyd, który się przez niego najadłem.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz