środa, 9 grudnia 2020

Od Mikleo CD Soreya

Nie rozumiałem, dlaczego mój mąż w ogóle myśli o czymś takim? Czy ja muszę być nazywany mama, tatą, bratem lub wujkiem? Nie ma to dla mnie większego znaczenia, chłopiec nazywa mnie. Jak chce, a ja nie widzę w tym nic złego. Widzę natomiast problem w słowach mojego męża, nie jestem kobietą i nie mam kobiecego charakteru, prawdą jest to, że czasem mam swoje humorki jednak to nie oznacza, że mam kobiecy charakter. Mój mąż również ma swoje humorki, ale to nie oznacza, że ma mniej męski charakter. Zresztą co ja próbuję sobie udowodnić to tylko głupie gadanie, nic nie znaczy.
- Nie podlizuj się - Burknąłem, wciąż obrażony. Nie złapie mnie, na zwykłe kocham cię, nie tym razem, o nie.
- Oj Miki no proszę, wybacz mi - Dalej się podlizywał, cicho słodząc mi do ucha, trzymając mnie w swoim uścisku, nie dając mi szans na ucieczkę. - Oboje wiemy, że byłbyś świetną mamą - A już chciałem mu odpuścić i pewnie zrobiłbym to, gdyby nie te ostatnie wypowiedziane przez niego zdanie.
- Jeszcze słowo - Irytował mnie, coraz bardziej robiąc to wszystko z premedytacją, aby udowodnić mi, jak bardzo kobiecy charakter mam, co za drań.
- O czym rozmawiacie? - Yuki, który najwidoczniej znudził się jazdą na lodzie, przybiegł do nas, zainteresowany tym, co robimy lub o czym rozmawiamy.
- Zastanawiamy się - Gdy tylko zaczął mówić, dostał łokciem prosto w brzuch, jako ostrzeżenie, aby nie poruszał tego tematu przy dziecku. - Dobrze, ja się zastanawiam nad taką drobną sprawą. Bo jeśli ja jestem tatą, to Miki jest mamą? - Gdy to powiedział przy dziecku, zrobiłam się cały czerwony, ale nie ze złości ze wstydu, jak on mógł powiedzieć coś takiego przy dziecku? Przecież nie jestem jego mamą, jestem chłopakiem nie dziewczyną daleko mi do matki.
- Mamą? - Yuki potrzebował kilku chwil, aby załapać, o czym mówi mój mąż, choć zdecydowanie łatwiej mu to poszło niż mnie. - Mogę mówić do ciebie mamo? - To pytanie skierował w moją stronę, no i jak ja miałam się w tej sytuacji zachować? Nie miałem pojęcia, że Yuki naprawdę będzie chciał się tak do mnie zwracać, przecież nie byłem i nigdy nie będę kobietą, dlaczego miałbym w ogóle tak do mnie mówić? Prędzej mógłbym już być jego bratem.
- Myślę, że nasz Miki nie będzie miał nic przeciwko i zgodzi się, abyś tak go nazywał - Sorey dolał oliwy do ognia, Yuki ucieszył się, a mój mąż perfidnie żartował sobie ze mnie. Co za drań jeszcze tego pożałuje, już ja mu dam, koniec z seksem na co najmniej miesiąc. Albo może nie, czemu sam mam sobie odmawiać karząc go? Coś wymyślę, a kara ma, go nie ominie.
Chłopiec mocno przytulił się do mnie, nie ukrywając zadowolenia, czym zaciekawił również Lailah która podeszła do nas pytając, co aż tak nas cieszy, a przynajmniej tę dwójkę, bo mnie nie specjalnie.
- Miki został moją mamą! - Yuki krzyknął, to głośno czym uświadomił mnie, że wierzy w wypowiedziane przez siebie słowa. Znakomicie, mój mąż a jego tato wciągnął mnie w macierzyństwo, nie specjalnie chyba myśląc nad konsekwencjami tego czynu, jestem chłopakiem, nie dziewczyną. To naturalne, że kobieta powinna być mamą a chłopak tatą nie na odwrót. Jednak czy mam szansę się z nimi kłócić? Z mężem nie wygram a dziecko cóż, wątpię, aby odebrało to jako żart, muszę pogodzić się z tym faktem i przełknąć to dziwne macierzyństwo.
Kobieta zaśmiała się cicho, co udzieliło się również mojemu mężowi, tylko ja w tym gronie nie śmiałem się, nie wiedząc co powiedzieć, to wcale zabawne nie było przynajmniej nie dla mojej osoby. Naburmuszony przestałem ich słuchać, czując się ugodzony, to było niesprawiedliwe traktowanie. To, że jestem słabszy od niego fizycznie, od razu stawia mnie w gorszym świetle? Nie jestem kobietą, aby zwracać się do mnie mamo, rany wpadłem jak śliwka w kompot, chyba już wolałem jak mówił do mnie po prostu Mikleo.
- Lailah masz jutro jakieś plany? - Sorey nagle zmienił temat, przyglądając się uważnie kobiecie, która potrzebowała kilku chwil, aby odpowiedzieć mu na pytanie.
- Tak szczerze mówiąc, nie mam żadnych - Przyznała, nie do końca wiedząc, dlaczego mój mąż w ogóle o to pyta ja zresztą też nie miałem pojęcia, skąd nagle wzięło mu się to zainteresowanie kobietą, a raczej tym, co robi.
- Jeśli byś mogła, a i Yuki by chciał, to może spędziłabyś z nim cały jutrzejszy dzień? - Gdy zadał to pytanie, doskonale wiedziałem, o co mu chodzi, jutrzejszego dnia mam robić wszystko, o co tylko poprosi, najwidoczniej mój mąż już ma jakiś pomysł i nie chce, aby Yuki mu w tym przeszkodził, mam się zacząć bać?
- Tak, ciociu zgódź się - Chłopiec pięknie uśmiechnął się do kobiety, nie ukrywając zadowoleni z pomysłu jego taty, chłopiec bardzo stęsknił się za kobietą, a taki jeden wspólny dzień dobrze im zrobi.
- Chyba nie mam wyjścia, więc muszę się zgodzić - Yuki bardzo się ucieszył, Lailah cieszyła się wraz z nim, choć jedynie poprzez uśmiech a mój mąż z szerokim uśmiechem spojrzał na mnie, całując mnie w policzek, powinienem od razu jutrzejszego spełniania życzeń, za to, co zrobił, nie mogłem jednak tak postąpić, przegrałem i z godnością zniosę wszystko, co tylko będzie chciał zrobić.
Resztę dnia minęło nam dość szybko, Yuki męczył każdego z nas, chcąc się bawić, nie dając nam spokoju aż do wieczora, kiedy to zmęczony wreszcie zasnął na rękach Soreya, to oznaczało koniec zabawy, a i spokój dla nas samych. Lailah stwierdziła, że tej nocy zostanie z chłopcem, aby z samego rana zabrać go na wycieczkę, nie ukrywając zadowolenia, podziękowaliśmy kobiecie, wracając do swojej sypialni, gdzie wreszcie mogliśmy odpocząć i co najważniejsze nie rozmawiać o dalszym nazywaniu mnie w sposób inny niż moje własne imię.

<Sorey? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz