środa, 16 grudnia 2020

Od Taiki CD Shōyō

Nie mogłem się z nim nie zgodzić, robiło się coraz to ciemniej i zimniej na dworze dla jego bezpieczeństwa powinien wracać do domu, a ja nie będę stał mu na przeszkodzie, w końcu zobaczymy się jeszcze przed świętami, przynajmniej taką mam nadzieję, a jeśli jednak nie uda nam się, to poczekam aż do ostatniego dnia tego roku, aby znów ujrzeć jego słodką twarz, którą tak bardzo kocham i za którą będę tęsknić podczas naszej kilkudniowej rozłąki.
- Zobaczymy się jeszcze przed świętami? - Spytałem, głaszcząc mojego ukochanego chłopca po policzku.
- Nie mogę ci tego obiecać, ale postaram się, aby to się udało - Przyznał, nie przestając się do mnie uśmiechać.
Bardzo mnie te słowa ucieszyły, chciałem, aby to się udało, miło by było, gdybyśmy się jeszcze spotkali.
- Dobrze, w takim razie już cię nie zatrzymuje - Wstałem z chłopaka, pomagając mu wstać, otrzepując go ze śniegu, w którym trochę się wytarzał. - Do zobaczenia - Dodałem, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, ostatnim w tym dniu nim chłopak zniknął mi z oczu, pozostawiając mnie samego.

***

Mój chłopiec już się nie zjawił. Zrozumiałem, że jego ojciec wrócił wcześnie, a on nie mógł już zjawić się u mnie. Nie miałem mu tego za złe, w końcu musieliśmy się kryć przed jego ojciec, to po pierwsze a po drugie nie mogliśmy się spotkać w czasie gdy jego rodzina miała gości.
Współczuję naprawdę chłopakowi, musi pewnie bawić się teraz w służącego, gdy tak naprawdę jest synem tego bydlaka, nie pojmuje, jak można być tak podłym człowiekiem i robić coś takiego własnemu dziecku.
- Taiki? - Moje przemyślenia związane z chłopakiem i jego rodziną przerwała mi ciocia wchodząca do mojego pokoju, najwidoczniej nie usłyszałem pukanie do drzwi, co było nawet trochę prawdopodobne, biorąc pod uwagę to, jak bardzo skupiłem się na tym wszystkim.
- Tak? - Spojrzałem na ciocię, zauważając tort trzymany przez nią w dłoniach. Rany dziś miałem swoje dwudzieste urodziny, całkiem o nich zapomniałem, ostatnio mając w głowie tylko święta i tęsknotę za moim liskiem.
- Wszystkiego najlepszego - Odparła, zadowolona podchodząc do mnie z tortem, na którym znajdowały się świeczki. - Pomyśl życzenie - Dodała, nie ukrywając radości, rany chyba była bardziej zadowolona, ode mnie czego nie rozumiałem i chyba zrozumieć nie chciałem nie w tej chwili, miałem przecież ważniejsze rzeczy na głowie.
- Dziękuję - Po wypowiedzeniu tych słów zamknąłem na chwilę oczy, składając jego małe życzenie, którego nigdy nie powiem na głos, zdmuchując już po chwili świeczki, mając tylko nadzieję, że moje życie się spełni, bardzo bym tego chciał.
- A to dla ciebie - Gdy tylko zdmuchnąłem świeczki, ciocia podała mi mały prezent, który bardzo chciałabym, otworzył od razu, nie czekając ani chwili dłużej.
Wykonałem więc jej polecenie, otwierając od razu prezent, urodzinowy uśmiechając się delikatnie, na widok tego, co mi podarowała.
- Dziękuję, jest naprawdę piękny - Przyznałem, zakładając łańcuch z krzyżem na szyję, zastanawiając się, skąd ciocia miała na to pieniądze, ostatnimi czasy zauważyłem, że zaczęła bardziej oszczędzać, nie podejrzewałem jednak, że robi to dla mnie, aby mnie uszczęśliwić, nie musiała, jej obecność mi wystarczy, chociaż i tak bardzo cieszę się z tego jakże cudownego prezentu.
- Bardzo się cieszę, a teraz chodź, przygotujemy się na wieczorną świąteczną kolację - Gdy to powiedziała, kiwnąłem radośnie głową, ciesząc się z tak zwykłych, a jednocześnie wspaniałego dnia, do pełni szczęścia brakowało mi tylko mojego liska, którego jeszcze przez kilka dni nie będę miał okazji zobaczyć.

***

Święta jak zawsze upłynęły nam spokojnie i przyjemnie, bez żadnych konfliktów, bez żadnych problemów i przykrych chwil, wszystko było jak zawsze doskonale i wyjątkowe. Przy mojej cioci nigdy nie mam na co narzekać, było cudownie i tylko to się dla mnie liczyło w czasie świąt i po ich zakończeniu.
Teraz gdy święta dobiegły końca, niecierpliwie oczekiwałem spotkania z moim partnerem, którego nie widziałem już od kilku dni, a bardzo tego chciałem, bo bardzo za nim tęskniłem. Niby to tylko kilka dni, ale dla mnie to było jak wieczność, już z niecierpliwością przemierzałem salon, chodząc od okna do okna w oczekiwaniu na spotkanie.
Ciotka już dawno zdążyła wyjść z domu, życząc mi szczęśliwego nowego roku, nie będzie jej prawie tydzień, przez ten czas mam zamiar odrobinę wykorzystać naszą prywatność, której ostatnimi czasy tuż przed świętami mieliśmy naprawdę niewiele, teraz jednak była odpowiednia chwila na to, aby to wszystko nadrobić będziemy sami, nikt nie będzie nam mógł przeszkodzić. A wieczorem, jeśli mój mały lisek będzie chciał, spotkamy się z przyjaciółmi, którzy chętnie przygarnął nas wieczorem do siebie, abyśmy wspólnie świętowali stary nowy rok.

<Karotka? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz