Uśmiechnąłem się szeroko na jego słowa i pokiwałem radośnie głową. A więc wszystko było dobrze, mogłem być spokojny i nie musiałem się niczym przejmować. W dodatku… Taiki powiedział, że mnie kocha. Nigdy przedtem tego od niego nie słyszałem, poczułem wielką radość, kiedy tylko usłyszałem te cudowne słowa. Nie spodziewałem się ich usłyszeć, albo przynajmniej nie spodziewałem się usłyszeć ich tak szybko. Będę jednak napawał się tą chwilą tak długo, jak tylko mogę. Zaraz poczułem, jak chłopak delikatnie trąca mój nosek, posyłając mi jednocześnie szeroki uśmiech. Nie zrozumiałem, dlaczego to zrobił, jaki miał w tym cel?
- I ten uśmiech chciałem zobaczyć – odparł i pocałował mnie delikatnie w czoło. – Powinieneś częściej to robić, wyglądasz wtedy cudownie – wymruczał, odsuwając się ode mnie i otwierając przede mną drzwi. Przejrzałem się w lustrze po raz ostatni i nałożyłem iluzję na swoje lisie cechy. Pewnie ciocia chłopaka wiedziała, że jestem w jakiś sposób gorszy od innych Kitsune, chociaż nie byłem pewien, czy znała szczegóły. Tak czy siak, nie chciałem pokazywać swoich uszu oraz ogonów nikomu innemu, poza Taikim.
- Nie wydaje mi się, abym wyglądał jakoś inaczej. Po prostu uśmiech jak uśmiech, nie ma w tym nic niezwykłego – powiedziałem, wzruszając ramionami i przechodząc przez otwarte drzwi. – Tak właściwie to wydaje mi się, ze wyglądam troszkę głupio – przyznałem niepewnie coś czując, że tego zaraz mogę pożałować. Zauważyłem, że Taiki nie lubił, kiedy mówiłem o sobie źle, znaczy, według niego. Ja niespecjalnie uważałem, abym mówił coś złego, stwierdzałem po prostu zwykły fakt.
- To ci się źle wydaje, wyglądasz pięknie i nie waż się myśleć o sobie inaczej – burknął, lekko oburzony moimi słowami.
Lekko się skuliłem, czując wyrzuty sumienia. Powinienem go przeprosić? Kiedy robiłem coś złego, albo powiedziałem coś, co denerwowało innych czy też sprawiało im przykrość. A Taiki był lekko zdenerwowany, chyba… nie, przecież on był oburzony. Czy oburzony i zdenerwowany to było to samo? Nie byłem taki pewien. Zresztą, Taiki i tak nie lubił, kiedy przepraszałem, czego nie za bardzo rozumiałem. Przecież kiedy robi się coś złego, należy przepraszać. Chociażby biorąc pod uwagę sytuację sprzed paru minut, zdenerwowałem Taiki’ego pytaniem w nieodpowiedniej chwili i później chyba poczuł się źle, za co również go przeprosiłem. Logiczne, prawda?
- Powinienem przeprosić? – spytałem niepewnie ,schodząc po schodach. Może najpierw będę pytał, a kiedy odpowie twierdząco, po prostu go przeproszę. Tak, to chyba będzie najlepsze rozwiązanie
- Za co niby? – dopytał, a ja wyczułem, jak marszczy brwi. Niestety, nie mogłem zobaczyć jego miny, szedł tuż za mną.
- No… za to, że to cię zdenerwowało – wytłumaczyłem mu niepewnie, ściszając głos, ponieważ już zeszliśmy na parter.
- Ale to mnie nie zdenerwowało- odpowiedział, chyba zdziwiony moim rozumowaniem.
- Wydawało mi się, że jesteś – wymamrotałem ciche usprawiedliwienie, czując się bardzo głupio. A więc jednak błędnie zinterpretowałem jego emocje, teraz już na pewno jest na mnie zły. Mimo wszystko powstrzymałem się od przeprosin, chociaż i tak jak najchętniej powiedziałbym to jedno, niewinne słowo.
- Nigdy nie będę na ciebie zły, zapamiętaj to sobie – odparł, czochrając moje włosy. Nie byłem taki pewien, w końcu wszystko potrafiłem niszczyć. Jeszcze parę minut temu miałem wrażenie, że wszystko wymyka mi się spod kontroli i zaraz chłopak zacznie na mnie krzyczeć.
Mimo tego pokiwałem głową, nie chcąc nad tym dyskutować. Ja będę sobie mówić jedno, on drugie, aż w końcu i tak wyjdzie na jego, podobnie jak było z tym swetrem. Właśnie… może powinienem go zdjąć? W końcu miałem go przymierzyć, aby chłopak był pewien, że na mnie pasuje i mi się podoba, co się sprawdziło, i to w stu procentach. Co jeżeli go przypadkiem pobrudzę podczas jedzenia? Ale ten sweter był taki miękki, i ciepły, no i dostałem go od mojego chłopaka, czy może być coś lepszego? Najchętniej nosiłbym ten sweterek cały czas, byłem strasznym zmarzluchem i dla mnie byłoby to wykonalne. Tylko motyw się nie zgadzał, w końcu był on zimowy i bardzo, ale to bardzo uroczy. Nie sądziłem, że tyle radości potrafi sprawić zwykłe ubranie.
Usiedliśmy do stołu i niemalże od razu po nałożeniu cudownie pachnącego obiadu ciocia chłopaka rozpoczęła niewinną rozmowę. Do tego również nie byłem za bardzo przyzwyczajony, u mnie w domu raczej nie rozmawiało się przy posiłkach, zawsze podczas jedzenia panowała cisza, ale taka rozmowa była przyjemną odmianą. Troszkę wydłużało to czas jedzenia, ale nie przeszkadzało nam to ani trochę. Widać było, że kobieta potrzebowała trochę towarzystwa.
Po skończonym posiłku chciałem po sobie posprzątać, jak nakazywała kultura, ale kobieta mi nie pozwoliła, z jakiegoś powodu wyganiając nas z kuchni. Tego również nie potrafiłem zrozumieć. Czemu nikt nie pozwala mi tutaj na pozmywanie naczyń? Przecież to mnie bardzo nie zmęczy, poza tym byłem do tego przyzwyczajony, zawsze po swoim posiłku zmywałem nie tylko po sobie, ale też po innych i nic złego mi się nie stało. Poza tym, wypada się jakoś odwdzięczyć za tak dobry posiłek, przynajmniej to mógłbym zrobić.
- Mało zjadłeś. Nie smakowało ci? – spytał szczerze chłopak, kiedy znaleźliśmy się w jego pokoju. Oburzyłem się odrobinkę jego słowami, jak to mi nie smakowało i jak to mało zjadłem? Dla niego było to mało? Jak wielki żołądek musiał mieć on, skoro dla niego była to mała porcja.
- Może i jem mniej od ciebie, ale to nie znaczy, że się nie najadam – wyburczałem cichutko, poprawiając włosy, które wcześniej zdążył mi potarmosić. – I przecież powiedziałbym, gdyby było coś nie tak – dodałem cichutko, kładąc się na jego łóżku i leniwie się przeciągając. A może jednak za dużo jem? Jeszcze trochę i przytyję tak, że będę przypominał kulkę, a wtedy Taiki na pewno będzie miał mnie za obrzydliwego. Chyba powinienem troszkę przystopować, ale nie potrafiłem odmówić tej kobiecie.
- Trochę w to wątpię, jeszcze nigdy nie usłyszałem od ciebie żadnego złego słowa – zauważył, kładąc się obok mnie i kładąc mi dłoń na policzku. Odruchowo się wtuliłem w jego dłoń, uwielbiałem jego dotyk, chociaż jego dłoń była raczej szorstka i twarda, zapewne przez wielokrotne, ciężkie prace, jakich się podejmował.
- Ponieważ nigdy nie były one wymagane – odparłem, wzruszając ramionami. Szczerze, nie wydawało mi się aby to było to, ale może przemilczmy tę sprawę. Podniosłem się do siadu i trochę zawstydzony usiadłem na nim okrakiem. Wcześniej troszkę się wzbraniałem przed zbliżeniem z powodu tego, że w każdej chwili mogła nas zawołać ciocia chłopaka. Taiki również nie wydawał się za bardzo zadowolony z mojej odmowym chciałem mu to jakoś wynagrodzić… o ile będzie chciał. Jeżeli nie, to nie, ja się dostosuję do każdej jego decyzji. – Więc… co chciałbyś teraz porobić? – spytałem cichutko, uśmiechając się do niego niewinnie i położyłem dłonie na jego brzuchu.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz