Zastanawiałem się kilka chwil nad słowami męża, analizując je słowo po słowie. Szczerze powiedziawszy jak dla mnie, mógł ich nie ścinać, wyglądał tak samo męsko, jak i w krótkich włosach, a brak gumki jakoś bym przeżył lub znalazł jej zastępstwo.
- Sądzę zupełnie inaczej, wyglądasz dobrze i w długich i w krótkich włosach - Przyznałem, podchodząc do mojego męża, aby usiąść na jego kolanach. Yuki jeszcze przez chwilę będzie zajmował łazienkę, dając nam czas na spokojną rozmowę i drobne złośliwości.
- Tak myślisz? - Sorey uniósł jedną brew, starając się wyłapać czy aby na pewno nie blefuje.
- Oczywiście, tak bardzo kobieco - To była drobną złośliwość, za którą szybko spotkała mnie kara. Mój mąż wbił mi palce w żebra, co wywołało cichy śmiech wydobywający się z mojego gardła. - Żartuję, żartuję. Kocham cię bez względu, na jakiej to długości masz włosy - Wyszeptałem, łącząc nasze usta w krótkim pocałunku.
- Mimo wszystko chciałbym je ściąć - Przyznał, kładąc dłonie na moich plecach.
- Mogę zostawić ci dłuższe końcówki? No wiesz odrobinkę dłuższy tył u góry krótsze na dole dłuższe co ty na to? - Spytałem, chcąc wiedzieć na co, mogę sobie pozwolić, gdy przyjdzie i na niego kolej.
- Zastanowię się - Ta odpowiedź nie specjalnie mi się podobała nie była ani twierdząca, ani przecząca jak miałem to niby odebrać? Niezadowolony napuszyłem policzki, wstając z kolan męża, nie lubiłem, gdy mi w taki sposób odpowiadał, choć sam lepiej nie robiłem, gdy on zadawał mi pytanie. No i mam za swoje.
Westchnąłem cicho, biorąc kawałek owocu do ust, już po chwili słysząc radosny głos chłopca wychodzącego z łazienki. Dziecko było już gotowe, do cięcia co za tym szło, musiałem przygotować wszystko by zabrać się do pracy. Krzesło, na którym usiądzie, ręcznik, którym zakryje ubranie, aby nie spadały na nie włosy, grzebień, którym zagrałem mężowi i nożyczki, bez których nic nie mogłem zrobić.
- Usiąść proszę - Zwróciłem się do chłopca, który po chwili wykonał grzecznie moje polecenie, zamykając oczy, o co go poprosiłem, spokojnie zabierając się za podcięcie jego grzywki, która była zdecydowanie zbyt długa nie zapominając o reszcie włosów, które również były zbyt długie i trochę nie równomiernie podcięte od razu widać starania Soreya, który chciał jak najlepiej, a wyszło, jak wyszło, możemy mu to wybrać, jest w końcu najlepszy w układaniu włosów, resztą mogę zająć się sam.
- Gotowe - Zadowolony rozczesałem włosy chłopca, pozwalając mu zejść z krzesła, dając mu chwilę na to, aby przyjrzał się swojemu odbiciu w lustrze i wyraził własną opinię na temat obciętych włosów.
Yuki jak się okazało, był bardzo zadowolony z efektu końcowego, co wyraził na głos. Przyznając, że czuję się lepiej z krótszymi włosami.
Zadowolony zaprosiłem mojego męża, aby teraz to on usiadł na krześle, oddając się w moje ręce, doskonale wiedząc jak skrócić jego włosy, aby wyglądał dobrze dla samego siebie. W końcu dla mnie jest doskonały taki jaki jest.
Ścięcie i wyrównanie włosów Soreya zajęło troszeczkę więcej czasu, miałem przy nich więcej pracy, aby wszystko było, jak być powinno. Tak jak postanowiłem, grzywkę wyrównałem, aby nie zasłaniała mu oczu, a tył pozostawiłem troszkę dłuższy aby włosy nie były obcięte równomiernie.
- Skończyłem - Zadowolony i z tego wykonania pracy, miałem tylko nadzieję, że i chłopakowi się spodoba, nie chciałbym, aby był niezadowolony lub zmuszał się do czegoś z mojego powodu.
Sorey na szczęście zaakceptował mój pomysł i nawet wyraził swoje zadowolenie, które mnie ucieszyło bądź co bądź, gdy moja rodzina jest szczęśliwa i ja jestem szczęśliwy.
Reszta dnia aż do wieczora upłynęła nam dość szybko, bawiliśmy się z Yukim, czytaliśmy mu książki, trochę uczyliśmy, a raczej ja uczyłem go podstaw naszego języka, nie muszą nawet przepraszać chłopca za nasze wyjście. Dziecko było tak zmęczone, że samo poszło do swojego pokoju, gdy my mogliśmy spokojnie przygotować się do wyjścia, tylko odrobinę zmieniając swoje ubrania na bardziej wyjściowe z tą różnicą, że tym razem mogłem związać swoje włosy, co zrobiłem ani myśląc, by jednak tego nie robić.
- Jesteś gotowy? - Zwróciłem się do męża, podchodząc do niego, był poprawić jego niebieską koszulę którą tak bardzo lubiłem, podając mu kurtkę, którą musiał założyć, by zbytnio nie zmarznąć.
- Chyba tak - Przyznał, a w jego głosie słyszałem niepewność, której nie rozumiałem.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze, dogadacie się - Miałem przynajmniej nadzieję, że tak będzie, nie chciałbym wybierać pomiędzy nimi.
Chłopak kiwnął głową, chwytając moją dłoń, co wywołało uśmiech na mojej twarzy, odwzajemniając ten gest, pociągnąłem go za sobą, w stronę wyjścia z zamku gdzie już czekała na nas dziewczyna uśmiechająca się od ucha do ucha witając się z nami w grzeczny i serdeczny sposób, nie wiem czemu Sorey ma wobec niej mieszane uczucia, dziewczyna jest naprawdę cudowna i nikomu źle nie życzy.
Spacerując po królewskim ogrodzie, gdzie mieliśmy się na początku spotkać, rozmawialiśmy z dziewczyną, słuchając jej historii, trochę nawet opowiadając o naszych historiach, spędzając dobrze czas, jak dla mnie było naprawdę przyjemnie, nawet Sorey trochę się rozluźnił, rozmawiając z dziewczyną, co bardzo mnie cieszyło, miałem nadzieję, że szybko złapią wspólny język.
- Zaczekajcie tu chwilę, zaraz wracam - Musiałem na chwilę odejść na bok, zauważając Lailah, która niemo prosiła mnie, bym zamienił z nią kilka zdań, najwidoczniej był to temat, który chciała poruszyć tylko ze mną, zabierając mnie w bardziej ustronne miejsce, zapewne wiedząc, że i tak poinformuje o wszystkim później męża, jeśli zajdzie taka potrzeba.
<Sorey? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz