wtorek, 8 grudnia 2020

Od Shōyō CD Taiki

 Jak się czułem? Cóż, okropnie, prawdę mówiąc. Znaczy, nie chodzi o sweterek, sweterek był cudowny, taki mięciutki, ciepły i przyjemny w dotyku. Bardziej chodziło mi o to, że nie powinienem go dostać. Nie dałem mu nic takiego, a przecież sam powiedział, że w święta nie chodzi tylko o branie, ale i dawanie. Tylko, że ja jestem tym, którym bierze, a on tym, który daje. Naprawdę chciałbym mu coś podarować, aby odwdzięczyć się za to wszystko, ale nawet nie wiedziałem, co miałbym mu podarować. Moja rodzina może i jest bogata, ale ja osobiście nie miałem ani grosza przy duszy, więc kupienie czegokolwiek nie wchodzi w grę. Zrobienie własnoręcznie czegoś również, w końcu, co takiego mógłbym zrobić? Moje zdolności manualne były na bardzo niskim poziomie. Jedyne, co potrafiłem, to gotować i piec, ale wątpiłem, aby ciasto było odpowiednim prezentem dla mojego chłopaka. Rany, czy ja na poważnie nie jestem w stanie sprawić mu żadnego prezentu? Pewnie jestem najgorszym chłopakiem, jakiego dotychczas miał. 
- Jest bardzo miły w dotyku, i nie jest za duży, tylko… - zawiesiłem na moment głos, uważniej przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Przechyliłem głowę i na moment zdjąłem iluzję ze swoich uszu oraz ogonów, musząc przecież zobaczyć, jak ten sweterek komponuje się z całym moim ciałem. Cóż, może w tamtym momencie wyglądałem troszkę jak szczeniaczek, zwłaszcza z tymi uszkami, ale jak najszybciej oddaliłem od siebie tę myśl. – Wyglądam jak dzieciak – dodałem, kładąc uszy lekko niezadowolony z tego faktu. A co, jeżeli chłopakowi się to nie będzie podobać? Będzie widział we mnie dziecko.
- Wyjątkowo uroczy dzieciak. I jeszcze te uszka, są takie słodkie. Uwielbiam, jak je pokazujesz – wymruczał, przytulając się do mnie od tyłu i delikatnie ugryzł jedno z nich. Kompletnie się tego nie spodziewając od razu poczułem, jak moje policzki przybierając brzydki, czerwony kolor. Delikatnie poruszyłem uszkiem, czując zawstydzenie. 
- Czyli ci to nie przeszkadza? – spytałem, patrząc na jego odbicie w lustrze.
 Taiki wyglądał naprawdę cudownie, nawet pomimo tego, że jego fryzura nie była już w tak idealnym stanie, w jakim zapewne była jeszcze parę godzin temu. Zresztą, mi to ani trochę nie przeszkadzało, i tak wyglądał na bardziej ogarniętego ode mnie, i o wiele przystojniejszego. Przy nim przypominałem dziecko bardziej, niż w jakiejkolwiek innej sytuacji. I do tego jeszcze ten odmładzający mnie sweterek… owszem, był cudowny, jego kolor jak i wzór strasznie mi się podobały, tylko czemu musiałem w nim wyglądać jak trzynastolatek?
- Co miałoby niby przeszkadzać? – spytał, marszcząc delikatnie brwi. 
- No… to jak w nim wyglądam. Znaczy, to, że wyglądam w tym sweterku jak jakiś małolata – wytłumaczyłem mu, nie spuszczając wzroku z jego odbicia. Musiałem być pewny, czy aby na pewno wszystko jest dobrze i nic mu nie przeszkadzam.
- Karotko, mówiłem ci przed chwilą, że wyglądasz doskonale, słuchasz mnie w ogóle? – wytłumaczył mi, a na jego słowa poczułem, że jeszcze bardziej się peszę. 
- Oczywiście, że słucham – wymamrotałem, spuszczając wzrok. – Po prostu… chcę się upewnić, czy aby na pewno wszystko jest w porządku… i tobie się podoba… - zacząłem się tłumaczyć, lekko plątając się w swoich słowach. 
Lekko się zestresowałem, obawiając się, że chłopak może poczuć się urażony faktem, że mógłbym go nie słuchać. Ale to nie prawda, zawsze go słucham, bardzo uważnie, po prostu chcę się upewnić, czy słowa, które wypowiedział, są dobrze przeze mnie zinterpretowane. Tata czasem na mnie krzyczał, kiedy rozumiałem coś nie tak, jak on to rozumiał, i strasznie się też na mnie złościł. Nie chciałem, aby i Taiki zaczął tak reagować… znaczy, wiedziałem, że on, i tata, to dwie zupełnie różne osoby, ale mimo tego podświadomie się bałem. 
- Hej, spokojnie, przy mnie nie musisz się tak stresować – wyszeptał, przytulając się do mnie mocniej i pocałował mnie w policzek. Miał rację, powinienem być w jego towarzystwie troszkę bardziej wyluzowany i spokojniejszy, a pomimo tego jednak momentami czułem się niepewnie. Trudno było mi uwierzyć w to, że robiłem coś dobrze. – Zresztą, uwielbiam cię takiego słodziutkiego – dodał, pocałunkami schodząc na moją szyję. Naprawdę ma ochotę właśnie w tej chwili? Nie wydawało mi się to najlepszym pomysłem. 
- Chyba nie powinniśmy, przecież twoja ciocia jest na dole – wymamrotałem, czując, jak wślizguje dłonie pod sweterek, który sam mi podarował. 
- Wystarczy, że będziesz cicho – dodał, odwracając mnie w swoją stronę i delikatnie podwijając moją górną część garderoby. Miałem wrażenie, że lada moment jego ciocia zawoła nas na obiad, a kończenie w pośpiechu takich rzeczy chyba do najlepszych nie należało. Nie lepiej nacieszyć się sobą na spokojnie? A i na o będziemy mieć czas, przecież opuszczę jego dom dopiero wieczorem, chyba, że wcześniej będzi e miał mnie dość.
- Tak właściwie mam pytanko – zacząłem szybko, chwytając jego nadgarstki. – Czy ostatni dzień tego roku będę mógł spędzić z tobą? Nie przeszkodzę ci, nie masz żadnych planów? – spytałem cichutko, przyglądając mu się niepewnie. Bardzo chciałbym spędzić z nim ten czas, zwłaszcza, że dnia następnego nie będę musiał się śpieszyć do domu, rodzice zawsze wracali dopiero drugiego dnia, więc trochę będę mógł się nacieszyć jego bliskością.

<Taiki? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz