Jego zachowanie było bardzo, ale to bardzo kuszące lubię, gdy ktoś sam zachęca mnie do zabawy, nie muszę się wtedy za wiele starać, aby samemu zdobyć swoją zachciankę. Oczywiście to nie oznacza, że starać się nie lubię, jestem w końcu facetem, który lubi dostawać to, na co ma ochotę bez zmuszania drugiej strony do czegoś. A skoro mój mały lisek ma ochotę, po grzeszyć to nie będę mówił nie gdy sam ciągle mam na to ochotę.
- Nie wiem, nie wiem, muszę się zastanowić - Uśmiechając się zadziornie, położyłem swoje dłonie na jego biodrach, trzymając go kilka chwil w niepewności. - Możemy na przykład w tej chwili iść na spacer lub ogrzać się za pomocą własnych ciał - Dodałem, po chwili dając mu sygnał, który szybko odczytał, oboje chcieliśmy tego samego, więc nie czekając ani chwili dłużej połączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku, korzystając z prywatności, którą tutaj mieliśmy. Pilnując, aby mój mały lisek nie zachowywał się zbyt głośno, ciotka i tak pewnie ma już swoje podejrzenia nie musi jednak być w stu procentach pewna tego, co robimy, gdy jesteśmy sami, jesteśmy dorośli.. Ja jestem dorosły, mojemu chłopakowi jeszcze trochę brakuje, nie widzę w tym jednak żadnego problemu, sam tego chce, a więc nie robimy nic złego, do niczego nie jest zmuszany, a i żadne konsekwencje naszych czynów nas po prostu nie dopadną, jak to się mówi, dzieci z tego nie będzie, a wiele przyjemności już owszem...
Po tak intensywnych doznaniach oboje potrzebowaliśmy kilka może raczej kilkanaście długich chwil, aby dość do siebie, mimo wszystko ta przyjemność również potrafi być męcząca, choć w dużo przyjemniejszy sposób niż na przykład podczas pracy. I choć ciało pracuje bardzo intensywnie zbliżenie z osobą, którą się kocha, jest najprzyjemniejszym przeżyciem w życiu, nawet jeśli to chwilowa przyjemność.
Leżąc spokojnie w łóżku, głaskałem moją Karotkę po ramieniu, wpatrując się w okno, za oknem sypał śnieg, którego było dość sporo to chyba doskonały pomysł na ulepienie bałwana, zabawa dla dzieci, którą lubią i dorośli, chyba nie znam żadnego dorosłego, który nie dałby się skusić na zabawę w śniegu i ulepienie bałwana.
- Nad czym tak myślisz? - Mój mały chłopiec spojrzał na mnie, uśmiechając się delikatnie, kreśląc szlaczki na mojej klatce piersiowej.
- Zastanawiam się nad bałwanem - Przyznałem, nie bardzo myślą nad tym, co mówię, to fakt myślałem nad ulepieniem bałwana, ale nie myślałem o bałwanie, bałwanami mogą być ludzie, którzy właśnie tak się zachowują, bałwanek zimowy jest fajny, bałwan już nie brzmi tak samo, choć wcale takie samo nie jest przynajmniej nie dla mnie. Ludzie to bałwany, skąd to się w ogóle wzięło? Czemu ja zawsze muszę mieć takie rozkminy? Co ze mną jest nie tak?
- Nad bałwanem? - Chłopak powtórzył zaskoczony moje słowa, nie rozumiejąc. O co mi chodzi, nic w tym dziwnego ja sam bym tego nie rozumiał.
- Chodzi mi o zimowego bałwanka, może ulepimy bałwanka? - Spytałem? Tak, tak wiem, że zachowuje się czasem jak dziecko, ale to chyba nic złego? A może jednak to coś złego? Znów zaczynam myśleć o wszystkim i o niczym nie potrafią się skupić na konkretnym temacie, co ze mną jest nie tak? Sam chyba nie wiem do końca. Jestem na maksa roztrzepany aż dziwi mnie to, że mój mały lisek naprawdę chce ze mną być, mimo mojego dziwnego zachowania o charakterze już nawet nie wspomnę.
- Ulepimy bałwana? - Powtórzył, tak jakby pierwszy raz usłyszał to pytanie w życiu.
- No bałwana, nie ulepiłeś nigdy bałwana w życiu? - Spytałem, unosząc jedną brew, szczerze nawet by mnie to nie zaskoczyło, w końcu ma rodzinne, jaką ma a ona do najlepszy nie należy.
- Oczywiście, że ulepiłem z Natsu kilka bałwanów w życiu - Burknął, może delikatnie ugodzony tym pytaniem, no cóż, zareagował tak, jakby nigdy tego nie zrobił, skąd mogłem wiedzieć?
- No już dobrze nie gniewaj się - Ucałowałem go w czoło, podnosząc się z łóżka. zakładając swoje ubrania. - Ubierz się, idziemy ulepić bałwana - Podałem mu jego ubrania, spokojnie czekając na niego, nie wiem, dlaczego tak bardzo chciałem ulepić bałwana, ale moje dziecięce ja obudziło się we mnie, pragnąc zrobić coś tak banalnie dziecinnego, nie żebym był mega dorosły wciąż mam zaledwie dziewiętnaście no już w święta dwadzieścia lat to zabawne, gdy obchodzisz urodziny w dniu świąt i nikt prócz twojej cioci tak naprawdę nie ma o tym pojęcia. Nie, żeby to miało coś zmienić, dzień jak co dzień tylko troszeczkę lat przybędzie, tak w sumie nic straconego.
<Karotka? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz