Cóż, trochę głupia, a jednocześnie niezręczna sytuacja nam wyszła, nie tak miało to wyglądać, moja ciocia nie miała się o tym dowiedzieć, a jeśli już by się dowiedziała to w troszeczkę inny sposób niż ten, w który wyszło wszystko i to w tak słaby sposób. Nie wiedziałem co mam teraz tak naprawdę zrobić, podejrzewałem w tej chwili, że i ciocia i Karotka nie będą wiedzieli jak się zachować dla nich to stresujące dla mnie to niezręczne, choć ja zachowałbym się jakby nigdy nic, się nie stało, dwie osoby się pocałowały, wielkie mi halo nic się przecież nie stało, na sexe nas nie przyłapała, to chyba to naprawdę byłoby w stanie mnie zestresować a tak cóż niezręczna sytuacja to fakt, ale żeby tak od razu uciekać? Przecież ciocia go nie zje to tylko zwykły człowiek, niegroźna starsza pani, która po prostu zobaczyła więcej, niż naprawdę powinna.
- Nie musisz uciekać, ona cię nie zje, jest tylko w lekkim szoku - Przyznałem, nie widząc problemu w tej całej sytuacji, nie wrócimy czasu, no kurczę stało się czas się z tym pogodzić, już ja ciotkę ustawię, tak by nie mówiła niczego, czego może żałować, tym bardziej że doskonale wie, jaki jestem, nie będzie chciała zrozumieć tego, co nas łączy, to straci mnie i doskonale to wiem, po mnie spodziewać można się wszystkiego, naprawdę wszystkiego.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł, twoja ciocia chyba nie będzie chciała mnie oglądać na oczy przez najbliższy miesiąc a może i nawet dłużej - Załamany i ciut za mocno zestresowany uciekał mi wzrokiem, nie chcąc na mnie patrzeć, z jakiegoś powodu zaczynając i mojego wzroku unikać. Dlaczego? Nie miałem pojęcia, może to wina wstydu, który nim kieruje w tej chwili, może tak być, nie mogę tego negować, może gdybym był na jego miejscu, również byłby zestresowany, będąc jednak sobą. Odważnym i silnym smokiem nie mogę załamać się z powodu takiej zwykłej błahostki, tak dla mnie to zwykła błahostka nic poza tym.
- Nie musisz uciekać, ona cię nie zje, jest tylko w lekkim szoku - Przyznałem, nie widząc problemu w tej całej sytuacji, nie wrócimy czasu, no kurczę stało się czas się z tym pogodzić, już ja ciotkę ustawię, tak by nie mówiła niczego, czego może żałować, tym bardziej że doskonale wie, jaki jestem, nie będzie chciała zrozumieć tego, co nas łączy, to straci mnie i doskonale to wiem, po mnie spodziewać można się wszystkiego, naprawdę wszystkiego.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł, twoja ciocia chyba nie będzie chciała mnie oglądać na oczy przez najbliższy miesiąc a może i nawet dłużej - Załamany i ciut za mocno zestresowany uciekał mi wzrokiem, nie chcąc na mnie patrzeć, z jakiegoś powodu zaczynając i mojego wzroku unikać. Dlaczego? Nie miałem pojęcia, może to wina wstydu, który nim kieruje w tej chwili, może tak być, nie mogę tego negować, może gdybym był na jego miejscu, również byłby zestresowany, będąc jednak sobą. Odważnym i silnym smokiem nie mogę załamać się z powodu takiej zwykłej błahostki, tak dla mnie to zwykła błahostka nic poza tym.
- Chyba troszeczkę za bardzo się przejmujesz - Zauważyłem, gdy chłopak powoli zaczął kierować się do wyjścia z domu, on naprawdę wziął to do siebie, bojąc się tego, co może pomyśleć o nim ciocia. Z jednej strony się mu nie dziwię ma on nieprzyjemne doświadczenie z ludźmi, ale z drugiej nie przesadzajmy, nie każdy człowiek jest taki sam i tego musi się nauczyć.
- A może to ty za mało się tym przejmujesz? - Chyba naprawdę się przejął, wnioskując po jego słowach i czynach, nie chciał już tu być boją się wyrzucenia, dlatego postanowił sam wyjść, do popierałem tego zachowania, jak dla mnie na maksa przesadzał, nie chcąc go jednak do niczego zmuszać, pożegnałem się z nim, odprowadzając go do samej furtki, mając nadzieję, że ten stan szybko mu minie i znów wszystko będzie dobrze tak jak było wcześniej.
Karotka poszedł, znikając mi z pola widzenia, zostawiając mi na głowie ciotkę, która również była w szoku nawet bardziej niż mój chłopak.
***
Minęło kilka dni, nim ciocia to przełknęła, stwierdzając mądrze, że to nie jej sprawa co za tym idzie, nie ma prawda decydować o tym, co i jak zrobię. Jej słowa naprawdę mnie ucieszyły, nie chciałbym, aby znów było coś nie tak, przecież Karotka, to Karotka. Zwyczajny chłopak ze szlacheckiego domu, który nie jest taki jak jego ojciec potwór, któremu nigdy nie wybaczę tego, co się stało.
Oczywiście to nie temat, który miałem poruszać, gdy myślę, poruszam tysiące rzeczy w głowie, nie mogąc sobie niczego w niej ułożyć, już za trzy dni święta, mój mały lisek ma dziś przyjść w odwiedziny, mam nadzieję, że nie zrezygnuje, nie był pewien czy powinien przyjść, nalegałem jednak bardzo, dlatego mam nadzieję, że przyjdzie, ciocia też chce z nim porozmawiać i powiedzieć mu, że nie będzie jej to przeszkadzało, sama w końcu mi to powiedziała, prosząc jedynie, abyśmy uważali, na ojca chłopaka co było jasne, żadne z nas nie chce problemów nie większych niż i tak już przecież ma.
- Obyś mnie nie zawiódł - Mruknąłem pod nosem, przygotowując dla mojego liska prezent, tym razem nie był to strój, to znaczy była to część garderoby górnej, nawet był powiedział, a mianowicie świąteczny sweterek, który ogrzeje go w zimne dni, może mu się spodoba, jeśli nie zawsze mogę znaleźć mu coś lepszego, to pierwszy świąteczny, a raczej przedświąteczny prezent, który dostanie, mam nadzieję, że tak po prostu mu się spodoba, w święta w końcu dale się prezent, aby uszczęśliwić drugą osobę, tylko to ma sens i tylko to się liczy.
<Karotka? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz