Byłem bardzo zadowolony z odpowiedzi mojego męża. Co prawda wiem, że w tym szczególnym dniu mam nad nim władzę, ale nawet pomimo tego nie chciałem, aby czuł się w czymś niekomfortowo. Owszem, w tych cudownych strojach Mikleo czuł się niekomfortowo, ale to było coś zupełnie innego. Po raz pierwszy założyłem Mikleo obrożę, więc nie byłem pewien, czy będzie dobrze się w niej czuł. Wcześniej nachodziły mnie podobne myśli, ale to były tylko myśli, które teraz wcieliłem w życie. Gdyby się tak bardziej nad tym zastanowić… czy Mikleo nie mówił mi kiedyś czegoś podobnego? Chyba tak, ale powiedział to, kiedy był tak strasznie o mnie zazdrosny, co było nieco głupiutkie, ale i jednocześnie strasznie urocze. I chyba też mówił coś o jakiejś smyczy… a może powinienem chyba dokupić smycz? Cóż, teraz na to jest już za późno, ale może kupię na następny raz? W końcu, pewnie jeszcze nie raz będziemy się zakładać i ja już dopilnuję, by stawka była taka sama.
Cóż, chyba teraz nie powinienem o tym myśleć. Tuż przede mną znajduje się bardzo zniecierpliwiony i złakniony mojego dotyku anioł, a to w tej chwili powinno być moim największym zmartwieniem.
***
Po skończeniu intensywnej zabawy zdecydowaliśmy się na chwilę przerwy. Znaczy, myślałem, że to będzie jedynie chwila przerwy, ale mój mąż zasnął szybciej, niż podejrzewałem. Chyba był wykończony zarówno tą zabawą, jak i tą wcześniejszą, w balii. Myślałem, że anioły są nieco bardzie wytrzymałe od ludzi, w końcu cały czas mi to wmawiał… chyba nie powinienem być taki wredny wobec niego, prawda? Albo może i nie, w końcu on nie szczędzi sobie złośliwości wobec mnie.
Uśmiechnąłem się na widok mojego męża, który narzucił na swoje nagie ciało moją koszulę i wtulił się w poduszkę. Kiedy spał, wyglądał tak strasznie uroczo, nie rozumiałem, czemu tak bardzo się gniewał, kiedy nazywałem go w ten sposób. Przecież to była jego zaleta, powinien się z niej cieszyć, przez to, że jest tak uroczy, zdecydowanie za często mu ulegam.
Delikatnie odgarnąłem włosy z jego karku, które przykrywały obrożę, a następnie delikatnie pogładziłem jego policzek. Będzie ją nosił przez cały dzisiejszy dzień, za co byłem mu bardzo wdzięczny, wyglądał w niej zniewalająco. Szkoda, że nie założy jej już nigdy więcej, chyba, że będziemy sami w sypialni, a ja go ładnie poproszę. Chciałbym, aby miał ją założoną już na zawsze. Pokazywała, że Mikleo należał tylko i wyłącznie do mnie. No i wyglądał również wyglądał w niej zniewalająco.
Pocałowałem go delikatnie w czoło i podniosłem się z łóżka, zakładając na siebie ubrania. W końcu wypadałoby ogarnąć ten pokój, jak i samego siebie. Przechyliłem głowę do tyłu i używając gumki mojego męża związałem swoje włosy w niewielkiego i może lekko niechlujnego kucyka. Cóż, mój mąż jej nie potrzebuje, więc z chęcią ją wykorzystam. Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek zapuszczę włosy, podobnie jak Mikleo. Przecież takie włosy były niewygodne, ciągle przeszkadzały, wpadały w oczy, nie chciały się układać… chociaż, wcześniej też miałem podobne problemy. Więc chyba to bez znaczenia, czy mam długie czy krótkie włosy. A może jednak ma, w wyglądzie? Mikleo wolał mnie w krótkich, czy w długich włosach? Nie jestem pewien, muszę się spytać o to mojego męża.
Posprzątałem pokój po naszych zabawach i schowałem niebieską sukienkę Mikleo głęboko do plecaka. Wypadałoby w najbliższym czasie ją uprać, czym będę musiał się zająć sam. Nie poproszę przecież o to służby, to byłoby bardzo dziwne. W końcu, według nich nie kręci się przy mnie żadna kobieta, poza samą królową, ale oczywiste jest to, że nie łączy nas żadna inna więź poza przyjaźnią, a ja proszę ich o upranie sukienki.
Ponieważ, że Mikleo jeszcze spał, zdecydowałem się na ogolenie kilkudniowego zarostu. Co prawda, mój mąż mówił mi, że nie musiałem się golić, bo lubi mnie takiego. Nie potrafiłem zrozumieć, co takiego widzi w zarośniętym mnie, przecież z zarostem wyglądałem na znacznie starszego niż jestem, podczas kiedy on jest młody, świeży jest cudowny. A to przecież on jest starszy ode mnie…chyba. Liczą się również te lata, kiedy był nieżywy? Technicznie nie, a to czyniło mnie starszym od niego. Zresztą, przecież zawsze zachowywałem się jak ten starszy i również byłem za takiego brany. W końcu mogłem się troszeczkę droczyć z Mikleo, chociaż nie wiem, czy połknie haczyk i będzie kontynuował to drażnienie się.
- Sorey? – usłyszałem cichy głos mojego męża. Czyli moja księżniczka już się obudziła. Trochę się jej przysnęło, nie powiem. Cóż, może to i lepiej, teraz będzie miał więcej energii.
- W łazience – odparłem, by go uspokoić, po czym ochlapałem przemyłem już gładką twarz ciepłą wodą i wytarłem ją ręcznikiem. Chciałem wrócić do mojego męża jak najszybciej, w końcu dzień się jeszcze nie skończył.
Kiedy tylko wyszedłem z łazienki, Mikleo od razu wyciągnął dłonie w moją stronę, chyba chcąc się do mnie przytulić. Rany, w takiej pozie i z tą obróżką na szyi wyglądał jak mały piesek… nie, nie jak piesek. Jemu było bliżej do kociaka. Bez wahania podszedłem do łóżka i kiedy tylko na nim usiadłem, Mikleo od razu pociągnął mnie na poduszki i wtulił się w moje ciało, cicho mrucząc. Nie piesek, nie owieczka, a kociak. Że też ja wcześniej tego nie zauważyłem.
- Wyspany? – spytałem cicho rozbawiony, głaszcząc jego główkę.
- Jeszcze pięć minutek – wymamrotał, wtulając nos w zagłębienie mojej szyi.
- A myślałem, że anioły są bardziej wytrzymałe, w końcu sam mi to ciągle powtarzałeś podczas podróży – wymruczałem złośliwie, mając trochę chęci na podroczenie się. Przecież nikt mi nie zabroni, no i też nie robię niczego złego, prawda? To tylko drobne droczenie się, nikomu nie szkodzące, a przyznam, że trochę brakowało mi tych naszych drobnych złośliwości, ich nigdy mi nie będzie dość.
<Mikleo? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz