Trochę go nie rozumiałem. Widziałem, że był zmęczony, trzeba chyba być ślepym, by tego nie dostrzec. A jednak. Pomimo tego wszystkiego, chce utrzymać ze mną konwersację. Przecież... to było głupie, z jego strony. Mówiłem mu, że ma jeść i spać, a ja sobie jakoś poradzę. Zresztą, pewnie zaraz zwinąłbym się w kulkę obok niego, bo nie na nim, nie po tak gigantycznej porcji jedzenia. To nie byłoby ani zdrowe, ani wygodne dla niego.
– Przez cały ten czas czułem się dobrze – patrząc ze smutkiem na na pusty kubek herbaty. Kiedy ja go wypiłem? Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo spragniony byłem... ale to raczej nie powinno mnie dziwić. Nic nie piłem cały dzień, to oczywiste, że teraz to wszystko we mnie uderza ze zdwojoną siłą. Wczoraj też w sumie nie dość, że mało piłem, to jeszcze wymiotowałem, a to dodatkowo odwadnia. Powinienem nadrobić braki składników w swoim organiźmie. Jeżeli faktycznie jestem w ciąży, to muszę dbać o siebie, chociażby ze względu na to maleństwo, które się we mnie rozwija. O ile się we mnie rozwija. Ale... chyba wszystko na to wskazuje. Dopiero za niecały miesiąc będziemy mogli być bardziej pewni, o ile medyk nie przyjdzie do mnie wcześniej z jakimś testem. Osobiście preferowałbym te magiczne sprawdzenia, one są chyba najbardziej pewne. – Tylko... trochę mi zimno – przyznałem, odsuwając od siebie pusty talerz, który jakoś zmieściłem w brzuchu. Jak? Nie wiem. Może byłem bardziej głodny, niż zakładałem. Bylebym tylko tego za kilka godzin nie zwrócił...
– Zaraz to naprawimy – powiedział z uśmiechem, wstając od stołu. – Jeszcze chcesz herbaty? Albo coś innego do picia? Czekoladę może – zaproponował, podchodząc do mnie.
– Napiję się wody. Lepiej zaspokoi moje pragnienie – przyznałem zgodnie z prawdą. Także wstałem od stołu, nie przejmując się się naczyniami. Byłem bardziej niż pewien, że za kilkanaście minut, kiedy tylko zgaśnie światło i ucichną nasze rozmowy, do środka cicho wejdzie jedna z pokojówek, zabierając wszystko to, co było do mycia i może nawet sprzątając tutaj po cichu. Zazwyczaj to drugie robią wtedy, kiedy mnie nie ma, ale ze teraz spędzam tutaj w pokoju praktycznie całe dnie, to nie mają takiej okazji.
– Już ci nalewam – odpowiedział, od razu podchodząc do szafki, by zabrać z niego szklankę i nalać do niej wody. – Chodź, przejdźmy do łóżka. Tam jest znacznie cieplej.
– Taki miałem zamiar – odpowiedziałem, kierując się na moje ciepłe łóżeczko. Muszę się zastanowić nad jakimś cieplejszym strojem do spania.
Usiadłem na brzegu łóżka, ale zanim się na nim położyłem, musiałem zająć się moimi włosami. Chociaż ten raz dziennie wypadałoby coś z nimi zrobić. Haru zajął miejsce obok mnie, przez chwilę przyglądając się, jak je rozczesuję, aż w końcu delikatnie chwycił mój nadgarstek, uniemożliwiając mi dalszą pielęgnację.
– Mogę się nimi zająć? – spytał, a jego oczy w nikłym świetle lampki przywodziły mi na myśl szczeniaczka. I jak kiedyś na mnie to w ogóle nie działało, tak teraz poczułem, że mu ulegam. Co to się ze mną dzieje?
– Będzie mi niezmiernie miło – powiedziałem zgodnie z prawdą, odwracając się tak, by miał pełen dostęp do moich włosów.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz