Kiedy się przebudziłem, Haru nie było obok mnie. Położyłem dłoń na jego połowie łóżka tylko po to, by odkryć, że było ono zimne. Nie było go jakiś czas... ale czy powinno mnie to dziwić? Była pełnia, oczywiście, że nie będzie przy mnie długo leżał. I tak miło z jego strony, że tyle czasu przy mnie spędził, chociaż czułem pod koniec, że nie robił tego z chęcią. Obawiał się moich wybuchów. I ja go w oknie rozumiałem, też się tego obawiałem. Nie wiem, kiedy coś mi zacznie przeszkadzać.
Podniosłem się na równe nogi, co zrobiłem zdecydowanie zbyt szybko. Poczułem, jak robi mi się ciemno przed oczami i musiałem na chwilę usiąść. Dopiero po chwili znów się podniosłem, by przejść się do łazienki, i po szlafrok. Było mi tak strasznie zimno... jakże bym chciał się teraz wtulić w mój chodzący grzejnik, którego tak okropnie traktowałem. Nie, to... Nie zasługuję na niego. Muszę go mniej wykorzystywać, bardziej zamknąć się w sobie, by moje problemy na niego nie wpływały.
Mimo, że byłem zmęczony, nie chciałem iść spać. Nie, dopóki Haru nie wróci. Chcę mieć pewność, że nic mu się nie stało, że już czuje się dobrze, nawet jeżeli będę musiał czekać do późnych godzin nocnych. Usiadłem na parapecie, oparuliłem się szlafrokiem i zacząłem wpatrywać się w ciemność za oknem, jakbym miał coś tam dostrzec. Dzisiaj strasznie go zawiodłem. Czułem to. Nawet jeżeli nie powiedział mi tego wprost... Nie tak ten dzień powinien wyglądać. Powinienem być przy nim. Pomóc mu. A tymczasem nie dałem rady z niczym, i jeszcze sprawiłem pewnie, że czuł się winny.
Chwilę później na moich kolanach zjawiła się Dama. Zadowolony z jej obecności przytuliłem ją do siebie, ciesząc się z jej ciepła. Oparłem czoło o chłodną szybę, gładząc jej mięciutkie futerko. Jutro znów będę sam przez większość dnia... to też mnie bolało. I martwiło. On dalej gonił za tym mordercą, i dopóki tej sprawy nie wykona coś czuję, że nawet weekendy będzie spędzał w pracy. To, że wraca do mnie po pracy już jest sukcesem, chociaż mam wrażenie, że i to się niedługo zmieni. Siedzę sam tyle czasu, a potem się dziwi, że się martwię i przesadzam.
W pewnym momencie odpłynąłem. Obudził mnie dopiero Haru, na zewnątrz było szaro. Nie było go całą noc?
– Hej, czemu nie położyłeś się na łóżku? Będziesz cały obolały – powiedział łagodnie, biorąc mnie w swoje ramiona.
– Czekałem na ciebie. Martwiłem się, kiedy zobaczyłem, że ciebie nie ma – powiedziałem cicho, przecierając swoje oczy. Nie do końca wiedziałem, co się dzieje wokół mnie. – Wszystko w porządku? Przepraszam, że ci dzisiaj nie pomogłem. I byłem dla ciebie bardziej ciężarem niż wsparciem – dodałem, kiedy położył mnie na miękkim łóżku.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz