poniedziałek, 20 października 2025

Od Daisuke CD Haru

 Cieszyłem się, że mój mąż był przy mnie. Niewiele od niego wymagałem. Chciałem tylko, by był obok. By m czuł jego obecność, bo kiedy był obok, czułem się bezpieczny. Wiedziałem wtedy, że niezależnie od tego, co się stanie, on tu będzie. Obroni mnie, pomoże, wesprze. I przede wszystkim wiem, że jest bezpieczny. A kiedy jest poza domem? Na akcji? Nic wtedy nie wiem. Kiedy pracowałem razem z nim, było trochę inaczej. Mogłem kontrolować to, co się dzieje, zadbać o jego bezpieczeństwo, wspomóc go w walce. A tak? Mam tylko przeczucie, które z każdą godziną podpowiada mi same najgorsze scenariusze. Oby jak najszybciej skończył tę sprawę, i wrócił do mnie, i zaczął spędzać ze mną czas. Nawet tak niewiele robiąc, wystarczy mi, że będziemy leżeć, albo spać, albo po prostu rozmawiać. Może nawet ćwiczyć warkocze czy inne fryzury na moich włosach. To mogłoby się mu przydać, jeżeli w moim ciele rozwija się nasza córka. A jeżeli nie i będziemy mieć syna, to cóż, będę chociaż na jakieś najbliższe dwa lata miał przepiękne fryzury. 
- Ja ciebie też kocham – powiedziałem cicho, ledwie kontaktując. Jego obecność, charakterystyczny zapach, ciepło bijące od jego ciała.. mój umysł w końcu się mógł wyciszyć. Zrelaksować. Wcześniej był on kłębkiem nerwów, i nawet jeżeli udało mi się zasypiać, nie odpoczywałem, a po przebudzeniu byłem jeszcze bardziej zmęczony. Niestety, za bardzo się nie wyśpię, Haru pewnie będzie musiał wstać wcześnie, a ja wraz z nim. Znaczy, ja nie będę musiał, ale na pewno się przebudzę. Bez niego leżenie w łóżku nie jest takie samo. Jest tu tak chłodno, i nieprzyjemnie, i samotnie... nawet kociaki nie potrafią zapełnić tej pustki, jaką pozostawia po sobie, kiedy wychodzi do pracy. 
Haru coś odpowiedział. Co, nie byłem w stanie powiedzieć. Trochę już zasypiałem, schowany w jego ramionach, bo w tej chwili nic innego nie miało dla mnie znaczenia. 
Tak jak myślałem, obudziłem się rankiem. Nie jakoś bardzo wczesnym, więc tym razem uda się do pracy o normalnej porze. Oby tylko także wrócił do domu o odpowiedniej porze. Nie chciałbym czekać na niego dłużej niż to konieczne. Otworzyłem swoje oczy, słysząc cichy plusk wody. Mój mąż już wszedł do łazienki, by najpewniej się wykąpać. Chwyciłem za jego poduszkę, przyciągając ją do siebie i mocno do siebie tuląc, zaciągając się jej zapachem. Za chwilę to będzie wszystko, co mi po nim zostanie... na tą myśl wtuliłem się w nią mocniej. 
Po kilkunastu minutach mój mąż do mnie wrócił. Był już przebrany do pracy, a włosy miał on lekko zmierzwione. Ale on był przystojny... i idzie tam, w świat. Do tych ludzi, z którymi ma więcej interakcji, niż tak właściwie ze mną. To sprawiało, że czułem smutek. Czemu muszę mieć tak przystojnego męża, który to jest podziwiany przez wszystkich. Czemu nie może być tylko mój? 
- Pamiętaj, żeby zjeść śniadanie przed pracą – rzuciłem cicho, opatulając się ciaśniej kołdrą. 

<Piesku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz