poniedziałek, 26 sierpnia 2019

Od Johena CD Sarethe

Młoda dziewczyna wyszła, pozostawiając mnie samego z moim psem, który szczekając, zeskoczył z moich kolan, podbiegając do okna, podskakując wysoko, tak jakby chciał tam do niego dosięgnąć, słodko to wyglądało, nie można tego nie zauważyć, ale z drugiej strony to było dosyć dziwne, a jednocześnie niepokojące. Gdyż nie wiedziałem czemu, tak właśnie się zachowuje. Podniosłem się z wygodnego fotela, podchodząc do psa, biorąc go na ręce, patrząc na krajobraz znajdujący się za oknem.
Piękny widok wywołał uśmiech na mojej twarz, uwielbiałem mój kraj, kochałem to co mi dawał, a nawet to, co czasem mi odbierał. Wiem, że wiele tracę, będąc księciem, a nawet niedługo przyszłym królem oczywiście, jeśli mój ojciec niczego głupiego nie wymyśli, po nim niczego nie można się spodziewać, jeśli mu nie daj boże, odbije zrobi wszystko, by pozbawić mnie korony, nawet oddając ją komuś innemu, komuś niezwiązanemu z naszym rodem. Wciąż chyba, mając mnie za zdrajce.
Ma zamiar całe życie winić mnie za ten jego zdaniem szczeniacki błąd, którego ja tak naprawdę nie żałuje, to co się wydarzyło to najpiękniejsza rzecz w moim życiu, byłem szczęśliwy i zawdzięczał, tamtej kobiecie naprawdę wiele a ponadto wiem, że dzięki niej naprawdę się zmieniłem, może na lepsze może na gorsze to zależy od tego, w jaki sposób patrzy na mnie człowiek. Jeden ma mnie, za potwora inny zaś uważa, że jestem dobry, tylko ja w tym wszystkim patrząc, w lustro wiem, że po jej śmierci nie potrafię się odnaleźć, zgubiłem się i nie mogę odnaleźć wśród tych pustych słów, wspomnień i pytań zatraciłem trochę prawdziwego siebie.
 Odetchnąłem, stawiając zwierze na ziemi, mając zamiar wyjść z gabinetu czas spotkać się z kilkoma innymi królami, muszę wszystko przygotować, aby na ich przybycie wszystko było gotowe. Oczywiście już jakiś czas temu podejrzewałem, że mój ojciec mógłby mnie zdradzić, dlatego zarządziłem to spotkanie z wyprzedzeniem, aby być gotowym na wszystko, to, czego po nim spodziewać się mogę.
Schodząc na dół, kierowałem się do sali, spotkań gdzie byli już wszyscy, nieco zdumiony spojrzałem na nich, po chwili podchodząc do swojego wielkiego tronu. Mieli przybyć do mnie dopiero za godzinę, jednakże może im szybciej, tym lepiej w końcu jest kilka ważnych spraw, do których omówienia bez słowa pozostawić nie mogę.
- Witacie, cieszę się, że zebraliśmy się w tak wielkim gronie, gdyż sprawa, którą poruszę, dotyczy mojego ojca i przyszłości każdego z naszych krajów - Wtem rozpocząłem swoje przemówienie, które miało wiele wyjaśnić, a i jednocześnie wiele zmienić w przyszłości, która może dzięki temu wszystkiemu stanie się szczęśliwsza i bezpieczniejsza niż dotychczas.

***

Po kilku godzinach rozmowy z innymi władcami doszliśmy do pewnego kompromisu, oczywiście na razie cała sprawa miała być naszym sekretem, o którym nie będzie wiedział nikt oprócz naszego grona, tak ponoć ma być lepiej, z czym na tę chwilę się zgadzam. Nikt niewtajemniczony nie powinien o tym wiedzieć.
Wychodząc z gabinetu, pożegnałem się z innymi mężczyznami. Wracając do swojego gabinetu, gdzie podchodząc do okna, ujrzałem moją młodą służącą wracającą z kimś do zamku, nie była mi ona potrzeba, tak więc nie miałem w planach jej do siebie wzywać, miałem tylko nadzieję, że nie zrobi niczego głupiego, nie chciałbym niepotrzebnie się martwić lub na nią denerwować. Jest wystarczająco dorosła, jak i mój syn a mimo to i jedno i drugie czasem doprowadza mnie do złości, choć z dwóch innych powodów. Jeden powód to nieposłuszeństwo drugi powód to też nieposłuszeństwo, ale w zupełnie innym tłumaczeniu. On jest nieposłuszny jako mój syn, ona czasem robi, co chce, choć nie powinna tego robić. Takie życie z dzieciakami.

<Sarethe??>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz