Od powrotu do domu spędzałem swój czas w pokoju, leżąc na łóżku ze wzrokiem wbitym w maskotkę, maskotka smoka, którą kiedyś uczyłem mojej siostrze, ona tak samo, jak ja kochała tematy magii i naprawdę była bardzo tym zafascynowana wciąż nie mogę pojąć, co się takiego wydarzyło, że postanowiła jednak zostać u matki, przecież u nas miałaby jak w niebie. Czy jestem aż tak strasznym bratem? Lub aż tak strasznym człowiekiem? Czy ona się mnie boi? Czy aż tak bardzo mnie nienawidzi? Czy z własnej woli tam jest? Czy to tylko zagranie mojej matki? Mam tak wiele pytań a tak mało odpowiedzi, im dłużej nad tym myślę, tym bardziej zdołowany się czuję i wiem, że muszę zrobić wszystko, by moja siostra do mnie wróciła, przy mnie będzie bezpieczna tam nie, tam stanie się nikim tak jak moja matka i ojciec nic nie osiągnie. A przecież ja chciałem dla niej jak najlepiej, chciałem oddać jej wszystko, co mam, aby była szczęśliwa, lecz ona wybrała inną drogę, której ja zaakceptować nie potrafiłem.
Myśląc o tej sytuacji, czułem jak łzy, spływają po moich policzkach, byłem załamany. I taki w tym wszystkim żałosny, nie potrafiłem pomóc mojej siostrze, nie potrafiłem uwolnić, jej z sideł mojej matki a ponadto jedyne co dobrze mi wychodziło, to użalanie się nad sobą w tym naprawdę byłem fantastyczny.
- Tetsu mogę wejść? - Głos jasnowłosego dobiegł do mnie, wybijając mnie na chwilę z obwiniania siebie o wszystko, nawet nie wiem, czy pukał, nie wsłuchiwałem się w dźwięki dookoła, wpatrzone w zabawkę kurczowo trzymając ją w dłoniach jak największy skarb, którego nie mogę stracić ostatnia rzecz, która została mi po mojej siostrze, której nigdy nie oddam, ona jeszcze do mnie wróci. Ja to po prostu wiem albo sama stwierdzi, że tego chcę albo prędzej czy później moja matka wyrzuci, ją z domu musząc znaleźć miejsce dla swojego pieprzonego kochanka. Ciekaw jestem czy ojciec o wszystkim wie i czy będzie szczęśliwy, gdy dowiesz się, jaką dziwką jest matka.
- Proszę, zostaw mnie - Nie chciałem, aby tu wchodził, nie chciałem, aby pogrążył się razem ze mną w tym złym nastroju, mi w końcu to przejdzie, a on nie musisz się o mnie martwić, dam sobie jakoś radę w końcu zawsze dawałem, ilekroć byłem raniony, zawsze sklejałem się na nowo, wstałem i walczyłem dalej, starając się nie myśleć, o przeszłości skupiając się jedynie na przyszłości.
- Tetsu powinniśmy o tym porozmawiać, takie siedzenie i użalanie się nad sobą nic ci nie da - Chwycił, za klamkę chcąc otworzyć drzwi, na szczęście tym razem zamknąłem je na klucz, by nie mógł wejść do środka, bo tym razem naprawdę nie chciałem, aby ktoś tutaj wchodził, chcę być sam, bo nie chcę, żeby ktoś widział moje łzy.
- Porozmawiajmy, o tym jutro dziś chcę zostać sam - Poprosiłem, naprawdę nie oczekując, od niego nic więcej, chciałem spokoju, aby wszystko sobie przetrawić.
Słyszałem, jak Kise odchodzi, zrozumiał, że nic nie zdziała i pozwolił mi pozostać samemu na siłę i tak nic nie zrobi i dobrze o tym wiedział. Tak samo ja wiedziałem, że czas leczy rany i w końcu zapomnę, o tym, co w tej chwili zdaje się dla mnie czymś tak strasznym, czymś tak brutalnym, czymś nie do pokonania. Dam sobie radę tylko potrzebuję trochę czasu może trochę więcej niż zwykle.
***
Tak jak obiecałem, następnego dnia było troszeczkę lepiej, wciąż cierpiałem, ale starałem się to ukrywać, aby nie martwić Kise. Swoim durnym zachowaniem.
Fakt wciąż byłem załamany, ale to nie oznacza, że muszę pokazywać to przy Kise, gdy tylko się pojawiał od razu, starałem się uśmiechać, nie czułem się z tym najlepiej, ale wiedziałem, że mu samemu ulży chociaż trochę.
- Chcesz cały czas udawać, że wszystko jest w porządku? - Odparł, przyglądając mi się uważnie, gdy gotowałem obiad, starając się nie myśleć o tym, że kiedyś gotowałem dla trzech osób, a teraz robię to dla nas dwóch.
- Nie wiem, o czym mówisz - Skłamałem, czułem się z tym fatalnie. Jednakże nie chciałem poruszać tego tematu, wiem, że obiecałem mu rozmowę dnia następnego, jednak nie jestem w stanie o tym rozmawiać, tak po prostu wolę ominąć ten temat.
- Oboje dobrze wiemy, że tak naprawdę wiesz, o co mi chodzi - Ostro podkreślił swoje słowa stukanie palcami o blat stołu.
- Nie wiem, a i powiem ci więcej, nie chcę wiedzieć - Burknąłem, nalewając do talerza jego ulubioną zupę.
- Smacznego - Odparłem, sprzątając tak, by nic nie zostało w zlewie.
- A Ty? Jeść nie będziesz? - W jego głosie usłyszałem, zaskoczenie cóż nic dziwnego w końcu nie trudno było zauważyć, że sam sobie jedzenia nie dałem.
- Nie, ja wyjątkowo zjem w pracy - Stwierdziłem, wychodząc z kuchni.
- Co chwila, jakiej pracy, O czym ty mówisz? - Kise, jak strzała wyrwał się z kuchni, idąc za mną do salonu, gdzie miałem przygotowane rzeczy do pracy, bądź co bądź zwolnienie lekarskie Może i było ważne, dwa tygodnie jednak ja nie czułem się na tyle źle by nie iść do pracy zresztą w poniedziałek i tak wracam do szkoły bez względu na zwolnienie.
- Czuję się już lepiej, chcę wyjść do ludzi, nie chcę być tu w domu, głowa mnie nie boli i nie mam, żadnych z aparatu więc mogę iść do pracy, a od poniedziałku wracam do szkoły - Poinformowałem go o tym, choć wcale nie musiałem, jednak odczuwałem, jakiś obowiązek w stosunku do niego dlatego byłem szczery i mówiłem mu co będę robić, jednak nie będę słuchać jego, "ale" jeżeli jakiekolwiek się pojawiają.
( Kise? Pisanie na telefonie cudo xD)
885
Fakt wciąż byłem załamany, ale to nie oznacza, że muszę pokazywać to przy Kise, gdy tylko się pojawiał od razu, starałem się uśmiechać, nie czułem się z tym najlepiej, ale wiedziałem, że mu samemu ulży chociaż trochę.
- Chcesz cały czas udawać, że wszystko jest w porządku? - Odparł, przyglądając mi się uważnie, gdy gotowałem obiad, starając się nie myśleć o tym, że kiedyś gotowałem dla trzech osób, a teraz robię to dla nas dwóch.
- Nie wiem, o czym mówisz - Skłamałem, czułem się z tym fatalnie. Jednakże nie chciałem poruszać tego tematu, wiem, że obiecałem mu rozmowę dnia następnego, jednak nie jestem w stanie o tym rozmawiać, tak po prostu wolę ominąć ten temat.
- Oboje dobrze wiemy, że tak naprawdę wiesz, o co mi chodzi - Ostro podkreślił swoje słowa stukanie palcami o blat stołu.
- Nie wiem, a i powiem ci więcej, nie chcę wiedzieć - Burknąłem, nalewając do talerza jego ulubioną zupę.
- Smacznego - Odparłem, sprzątając tak, by nic nie zostało w zlewie.
- A Ty? Jeść nie będziesz? - W jego głosie usłyszałem, zaskoczenie cóż nic dziwnego w końcu nie trudno było zauważyć, że sam sobie jedzenia nie dałem.
- Nie, ja wyjątkowo zjem w pracy - Stwierdziłem, wychodząc z kuchni.
- Co chwila, jakiej pracy, O czym ty mówisz? - Kise, jak strzała wyrwał się z kuchni, idąc za mną do salonu, gdzie miałem przygotowane rzeczy do pracy, bądź co bądź zwolnienie lekarskie Może i było ważne, dwa tygodnie jednak ja nie czułem się na tyle źle by nie iść do pracy zresztą w poniedziałek i tak wracam do szkoły bez względu na zwolnienie.
- Czuję się już lepiej, chcę wyjść do ludzi, nie chcę być tu w domu, głowa mnie nie boli i nie mam, żadnych z aparatu więc mogę iść do pracy, a od poniedziałku wracam do szkoły - Poinformowałem go o tym, choć wcale nie musiałem, jednak odczuwałem, jakiś obowiązek w stosunku do niego dlatego byłem szczery i mówiłem mu co będę robić, jednak nie będę słuchać jego, "ale" jeżeli jakiekolwiek się pojawiają.
( Kise? Pisanie na telefonie cudo xD)
885
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz