poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Od Yuri'ego CD Victora

Doskonale wiedziałem, dlaczego w ten sposób tak o tym myślał. Sam dobrze wiem, że na początku łatwo mu nie będzie być królem. Wiadomo przez długi czas ludzie wierzyli, że tacy, jak my sprowadzają na te ziemie same zło. I tak z pokolenia na pokolenie wiara w te bzdury tylko umacniała społeczeństwo, że dobrze postępują, tępiąc innych od siebie. Gdyby tylko zobaczyli, że nie wszyscy są źli, to może ich postrzeganie nas by się zmieniło, ale nie oczekują jakiejś natychmiastowej zmiany, w końcu na to trzeba czasu. 
- Wiadomo, że nie od razu cię pokochają i zaakceptują - przyznałem po chwili, patrząc na niego z delikatnym uśmiechem. - Jednak wierzę, że nie będę robić z tego powodu wielkich problemów, jakby nie patrzeć nadal jesteś dziedzicem tronu. Musisz im po prostu pokazać, że nie jesteśmy tacy, jak wmówili im twoi przodkowie. 
Mężczyzna spojrzał na mnie, chyba nie zbyt pewny moich słów. Nie każę mu wierzyć w każde ze słów, które padnie z moich ust. Kiedy przyjdzie na to czas, to sam się przekona, że miałem rację, jednak teraz trzeba skupić się na zupełnie innych rzeczach.  
- Nie myślmy teraz o tym. Na dzisiaj masz już spokój, mój panie, więc radzę ci żebyś przeznaczył swój czas wolny, na co tylko chcesz - przyznałem, mierzwiąc przy tym jego ułożone włosy, które teraz wyglądały, jakby piorun w niego strzelił. Victor prychnął na mnie i od razu podniósł się z trawy, patrząc na mnie z wyższością. Nic nowego w sumie. Nie żeby coś, ale w dalszym ciągu byłem tylko sługą, a on księciem, dobrze znam swoje miejsce, więc przyzwyczaiłem się do takich sytuacji.
- Jasne - mruknął pod nosem i starał się jakoś doprowadzić swoje kłaki do ładu. - Możesz odejść, jak będę czegoś potrzebował to cię o tym powiadomię.
- Oczywiście, panie - skinąłem delikatnie głową i koniec końców również podniosłem się z ziemi. Oznaczało to czas wolny dla nas obu. Sam jednak nie wiedziałem czym mam się zająć, gdyż jakby nie patrzeć, moim jedynym obowiązkiem tutaj, było służenie Księciu. 
- Pamiętaj tylko, żebyś za bardzo się tym nie zadręczał. Ważne są twoje czyny jako król, a nie to kim jesteś - spojrzałem na mężczyznę przez ramię, po czym odszedłem w stronę rezydencji. Postanowiłem pójść do swojej izby, aby tam spędzić resztę dnia, dopóki nikt nie będzie czegoś ode mnie chciał. Miałem jednak nadzieję, że żadne z mieszkających tu osób nie będzie mi zawracać głowy. To nie tak, że potrzebuję odpocząć, po prostu muszę przemyśleć, czy istnieje jakiś sposób w jaki mógłbym pomóc Victorowi z jego mocami. Naprawdę chciałbym jakiś znaleźć, bo zauważyłem, że mężczyzna naprawdę się tym wszystkim przejął. Odetchnąłem cicho i gdy tylko dotarłem do swojego pokoju, usiadłem na łóżku, zaczynając zastanawiać się nad czymś co chociaż trochę pomogłoby Księciu w opanowaniu jego mocy.

~~*~~~

Nawet nie wiem kiedy na zewnątrz zapadł mrok, a ja zmęczony ciągłym myśleniem o zbyt ważnych i trudnych sprawach, zasnąłem z książką, rozłożoną na mojej klatce piersiowej. Spało mi się bardzo dobrze, mimo to w pewnym momencie poczułem, że muszę się obudzić. Trochę zdezorientowany uchyliłem powieki i spojrzałem w sufit, próbując zrozumieć te dziwne uczucie, które kazało mi wstać i sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Dlatego nie do końca rozumiejąc, wstałem z łóżka i wyszedłem z pokoju. Wszędzie panowała ciemność, jednak nie przeszkodziło mi w dojściu pod same drzwi od komnaty Victora. W tym samym momencie, gdy miałem pójść dalej, usłyszałem krzyk dobiegając zza drzwi i zaniepokojony, od razu chwyciłem za klamkę, wchodząc w błyskawicznym tempie do środka. Spojrzałem uważnie na skulonego na łóżku mężczyznę, który oddychał ciężko, a jego dłonie zaczęły pokrywać się kryształkami lodu. Na dodatek mamrotał co chwila pod nosem "zostawcie mnie" i wydawało mi się, że jego ciało drży.
- Victor - przemówiłem cicho, podchodząc powoli do Księcia, który nie był w zbyt dobrym stanie. Doszedłem do wniosku, że musiał mieć zły sen, który spowodował, że jego ciało zareagowało ochronnie i wyrzuciło z siebie małe pokłady magii. 
- Już dobrze - szepnąłem kojąco, przykładając dłoń do policzki młodego mężczyzny, który zaczął się powoli uspakajać i wracać do rzeczywistości. Już po kilkunastu sekundach niebieskie tęczówki wpatrywały się to na mnie to na zamrożone lodem dłonie. 
- Co się dzieje? - zapytał zdezorientowany Książę, a ja odsunąłem się od niego, dając mu więcej swobodnej przestrzeni.
- Miałeś zły sen - odpowiedziałem, a Victor pokiwał lekko głową ze zrozumieniem. W jednej chwili zniknął w jego oczach strach, ale pojawiła się pogarda i złość. Zaskoczony zamrugałem kilka razy, nie wiedząc skąd to się bierze w tym człowieku.
- Jak zwykle nie wtedy gdy trzeba - zaśmiał się gorzko, patrząc wciąż na swoje dłonie. - Nie powinienem wracać... Jestem tylko niebezpieczeństwem, a moje własne ciało nie chce mnie słuchać... Nienawidzę tego...
- Victorze nie mów tak - zacząłem spokojnie, jednak mężczyzna spojrzał na mnie gniewnym wzrokiem. 
- Mówię jak jest! Sam widzisz! - krzyknął na mnie, mimo to nie ruszyłem się ani odrobinę ze swoje miejsca. Odetchnąłem cicho i spojrzałem znowu na mojego podopiecznego. Jak na razie to widziałem trochę zagubionego człowieka, który nie do końca jeszcze rozumie swoją potęgę i wyjątkowość. 
- Po prostu nie potrafisz zaakceptować magii, która płynie w twoich żyłach. Nie opieraj się jej. Nie jest ona zła, dopóki sam jej nie użyjesz do szerzenia zła - odparłem spokojnie i wyciągnąłem w stronę Victora swoją dłoń, na której po chwili pojawił się mały promyczek światła. Przybliżyłem swoją rękę do rąk Księcia, pozwalając światełku oświetlić otaczający nas mrok, a także małe kryształki lodu. Światło odbiło się od zakrzywionych powierzchni i nim się obejrzałem, ściany wokół nas zostały pokryte jasnymi, urokliwymi punkcikami. Przypominało to trochę gwiazdy na bezchmurnym, nocnym niebie. Uśmiechnąłem się szeroko i nie mogłem przestać podziwiać tego zjawiska. Z tego co zauważyłem Książę również rozglądał się dookoła, próbując chyba pojąć to co się wokół niego dzieje. 
- Piękne - szepnąłem zachwycony tym co powstało w pomieszczeniu, po czym zwróciłem się do zaskoczonego mężczyzny. - Magia potrafi też być piękna. 
Victor nic nie odpowiedział, jednak nie oczekiwałem nic od niego.
- Zostanę z tobą, tak na wypadek jakbyś znowu miał mieć koszmary - oznajmiłem nagle i od razu światło w mojej dłoni zgasło, a "gwiazdy" zniknęły ze ścian. Ułożyłem się przy jasnowłosym, jak za dawnych czasów. Teraz już nie był dzieckiem, ale to nie oznacza, że troszczę się o niego mniej, niż wcześniej. Pogłaskałem moje siwuska po głowie, uśmiechając się przy tym łagodnie, czekając aż ten znowu zaśnie.

<Victor? XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz