środa, 7 sierpnia 2019

Od Tetsu CD Kise

Szczerze mówiąc, nie byłem głodny, jednakże doceniałem dobre chęci Kise, dlatego musiałem chwileczkę pomyśleć, co było na tyle bezpieczne, by to zjeść i przykro to mówić, ale się nie otruć. Co w jego wykonaniu jest bardzo prawdopodobne.
- Mogą być kanapki - Zawołałem za nim, mając pewność, że tego nie popsuje, w końcu co trudnego może być w złączeniu dwóch kawałków chleba i włożenia do środka na przykład szybki lub sera, chyba nic w końcu często nam je robi i jeszcze nigdy od tego nie umarłem. Ani ja, ani on, ani Toshi. No właśnie Toshi wciąż bardzo boli mnie to jej odejście, dobrze wiem, że nigdy nie zastępie jej matki, jednak to ja zawsze ją wychowywałem, ciekaw jestem, co jej wmówiła, że dała się tak łatwo nabrać i wróciła do miejsca, z którego zabrałem ją bez kłopotu, bo nasza matka nawet słowem nie zareagowała, gdy wychodziliśmy w domu. Potem nas nie szukała i nagle teraz jej się przypominało? Dziwne nie ufam tej kobiecie, tak po prostu wiem, że bez powodu do domu jej nie zabrała. Martwię się o nią, tak strasznie się martwię.
Myśląc o mojej małej biednej siostrze, poczułem ból w klatce piersiowej, ścisnąłem w dłoniach mocno koc, powstrzymując oczy od napływających łez, mocno je zaciskając.
- Nie płacz - Cichy szept i dotyk dłoni głaszczącej moją głowę spowodowało otwarcie moich oczu, z których spłynęło kilka samotnych łez, które od razu zostały starte przez dłoń mężczyzny. - Coś się stało? - Spytał, najwidoczniej zmartwiony.
- Nic, pomyślałem tylko o swojej siostrze, wciąż nie umiem, zrozumieć jak Toshi mogła wrócić do domu naszych rodziców ona tam będzie znów sama, czy ja zrobiłem coś, przez co mogła chcieć odejść? - Spytałem, czując jak cała wina, ciężaru jej odejścia spoczywa na moich barkach, niby nic nie zrobiłem, a jednak ona odeszła i za każdym razem, gdy będę o tym myśleć, od razu będę się o wszystko obwiniał.
Kise westchnął cicho, jednak nie wypowiedział ani jednego słowa, odstawił jedynie talerzyk na stole, przytulając mnie delikatnie do siebie, jego dotyk był kojący i trochę mnie uspokajał, jednakże mimo wszystko czułem się okropnie, mając wrażenie, że młoda nie wróci, a ja utracę siostrę, jeśli czegoś nie zrobię.
- Nie martw się, wszystko jeszcze się ułoży - Byłem wdzięczny mężczyźnie za to okazane serce, jednak bólu odejścia siostry nie zniosę już nigdy więcej. Jeśli kiedyś wróci, nie pozwolę jej odejść, a jeśli będę musiał, zabije ją. Może to z mojej strony podły ruch jednak nie chce znów tego powtarzać, nie chce znów tego przeżyć.
- Boje się, że ona wmówi, jej coś, co spowoduje, że nigdy już tu nie wróci - Szepnąłem, ściskając jeszcze mocniej dłonie, wbijając paznokcie prawie że do krwi.
- Na pewno nic takiego się nie stanie - Zapewnił, nie przestając mnie głaskać całkiem przyjemne uczucie, moja mama nigdy tak nie robiła, o ojcu już nawet nie wspomnę, ten człowiek jedyne co dla mnie zrobił, to mnie spłodził i też nie wiem, czy na trzeźwo, on potrafi nie pić? Jestem tylko ciekaw czy młoda musi wciąż na to patrzeć, strasznie się o nią martwię, nie chce by stała jej się krzywda, oddam wszystko za jej szczęście, nawet jeśli sam miałbym zapłacić własnym życiem.
- Nie znasz mojej matki, ona jest świetna w kłamstwie - Prychnąłem cicho, coś sobie właśnie przypominając. - Pamiętasz tego młodego chłopaka spotkanego z nią na ulicy? - Spytałem, unosząc wzrok tak, aby spojrzeć w jego miodowe oczy.
- Tak, trudno było szczeniaka nie zapamiętać - Nie wiem, czy powiedział to z drwiną, czy bardziej zniesmaczeniem nie ważne, też gościa nie lubiłem więc gramy na tym samym froncie. Przynajmniej w nim mam oparcie, to mi naprawdę wystarczy.
- Chodzę z tym chłopakiem do klasy - Mruknąłem, dopiero teraz odczuwając jakim smarkiem jestem, fakt faktem moja mama jest ode mnie starsza o piętnaście lat, ale to nie zmienia faktu, by zabierała się za małolata w moim wieku, dziwi mnie tylko, że temu chłopakowi podoba się aż o tyle starsza kobieta ohyda.
- No weź, nie żartuj - Kise najpierw zaśmiał się, co przez chwilę mnie dotknęło, jednakże później i ja zacząłem się śmiać, uświadamiając sobie, że ta cała sytuacja jest wręcz żałosna. Zakryłem aż usta by stłumić śmiech, nie chcąc, by był on zbytnio słyszalny, nie znosiłem, gdy słychać było mój śmiech, mam wrażenie, że nie jest on przyjemny i pod żadnym pozorem zmieniać swoich myśli nie chciałem.
Kise spojrzał na mnie zaskoczony, przyglądając mi się uważnie, przez co uświadomiłem sobie, że mój śmiech musiał być zbyt głośny, a to spowodowało dwa duże rumieńce na moich policzkach, które ukryłem dłońmi.
- Przepraszam, trochę mnie poniosło - Odparłem, pocierając policzki energicznie dłońmi. - Może po zjedzeniu kanapek pójdziemy na krótki spacer? Ostatnio nie wychodzę poza bramę i w sumie może kto wie, spotkamy Toshi, lubiła bawić się na placu zabaw nieopodal szkoły - Wiem, że byłem naiwnym głupkiem martwiącym się, o kogoś, kto się na mnie wypiął, jednak potrafię schować dumę w kieszeń i dam, się nawet poniżyć byle by mój mały skarb był bezpieczny.
Wiem co Kise sobie teraz o mnie myśli, nie zmieni to jednak nic w moim toku myślenia, najważniejsze, by odwrócić jego uwagę od moich okropnych rumieńców.

<Kise? xD>
831

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz