Erina na czas zajęła się przekąskami. Czasem nie panuje nad sobą, jak rozpieszczone dziecko, którym zresztą jest. Zbesztam ją zresztą później, teraz czas na zajęcie się gościem.
- Mów mi Reo. Teraz chodź ze mną, czas byś wziął kąpiel i się przebrał, jeszcze się przeziębisz. - powiedziałem. Skierowałem się na piętro, by spojrzeć czy gość idzie za mną. Szedł, jego kocie ruchy, rozbudzały niektóre części ciała. Jednak, gdy tylko znaleźliśmy się w łaźni. Swobodnie zaczął się rozbierać. Podałem mu jedynie ręcznik i zabrałem jego mokre ubrania. Wyszedłem, by dać je gosposi, ona wie co, ma zrobić. Druga gosposia przyniosła suche ubrania, dlatego wszedłem do środka, by je oddać. Wówczas jednak zobaczyłem nieco zaskakujące zjawisko.
Młody młodzieniec dotykał, swego ciała tuż przy męskości, cicho wzdychając. Przyglądałem mu się uważnie, a gdy skończył, usłyszałem swoje imię. Tuż zaskoczenie. Tak jak się tam pojawiłem, tak też i zniknąłem.
Tym razem byłem w salonie wraz z Erina, przeglądałem się jej, jej opuszki palców, głaskały mój tors, jakby próbowała coś znaleźć. Uśmiechnąłem się, po czym przewróciłem oczami, cmoknąłem ja w policzek i potargałem dłonią jej włosy. Wtedy właśnie wróciłem do gościa, który stał cicho w przygotowanych ubraniach. Już chciałem coś mu powiedzieć, ale zostało oznajmione, że jest obiad, albo kolacja. Coś na pewno. Zanim jednak poszliśmy. Złapałem go i pociągnąłem, by przyprzeć do ściany i szepnąć do uszka.
- Widziałem, co robiłeś w łaźni. Czyżbyś wolał moja dłoń albo usta. - mruknąłem, gryząc jego uszko, na tyle mocno, by poczuł jak, ściskam jego męskość i wbijam w niego palce.
Gdy się odsunąłem, puściłem mu oczko i ruszyłem do stołu, uśmiechało mi się to, jak speszony i zawstydzony był, może teraz sobie skorzystam z jego ciała. Przyjemność fizyczna dobrze mi zrobi, chyba właśnie tego mi brakuje. Pieprzyc jakiegoś ślicznego chłopca. Jak już przyłapałem go, to może da też i sam się dotknąć.
Przysiadłem na krześle, a na drugim końcu stołu, siedziała Erina na swoim krześle. Służba, czyli demony nalewały i przynosiły dania.
Spojrzałem na nią wymownie, a ona wstała i zabrała głos.
- Szanowny Yaelu, witamy cię serdecznie. Erina Pani tego dworu oraz Reo mój drogi przyjaciel i następca. Przebacz mi za ten haniebny gest, jaki wykonałam w salonie. To było nie na miejscu i bardzo niekulturalne. - powiedziała, kończąc tym samym swój monolog i usiadła. Grymas na jej twarzy wnioskował, że nie chciała i nie lubi tego, jednak dobrze postąpiła. Zaczęła jeść, w tym czasie ja mogłem obserwować Yaela. Nawet nie wiem, kiedy się dowiedziała o nim. Można było wyczytać to z księżniczki oczu, jakby wiedziała o wszystkim. Jedynie brakuje tego, by go zaliczyć i może przejęła, by nad nim władze. Jednak to jest zestawione dla mnie, ona go nie dotknie. Uśmiechałem się i wróciłem do jedzenia. Nim się obejrzałem, siedzieliśmy już po posiłku, a Erina opowiadała mu jakieś historie, chyba żeby jakoś to wynagrodzić.
Czarna kicia wskoczyła na moje kolana, ona wie co dobre. Drapie, każdego, ale nie mnie. Można poczuć się wyjątkowo. Nawet nie zauważyłem tego, jak Erina zniknęła, pewnie gdzieś poszła. Teraz jednak kicia, zajmowała więcej mojego czasu. Głaskałem ją i dramatem za uszkiem, jej mruczenie, zachwycało i nawet chciało się więcej i więcej.
- Reo. - usłyszałem swoje imię, to mnie wyrwało jakby z transu miziania kotka. Spojrzałem na osobnika, który wypowiedział me imię. Od razu mogłem ujrzeć też rumieńce oraz aspekty zwierzęce, one zawsze działały na mnie jak magnes.
- Specjalnie mnie tak kusisz? - spytałem.
Yael?
Liczba słów: 556
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz