Miałem świadomość, że Sorey w tej chwili nic nie rozumiem jego zdaniem pewnie to nic wielkiego, ja jednak myślę inaczej, nie powinniśmy tego robić przy dziecku, pocałunek to pocałunek a mimo to sądzę, że nie wypada robić takich rzeczy przy dziecku, tym bardziej że jesteśmy osobnikami tej samej płci, jak nic znalazłaby się ktoś, komu by to nie pasowało.
- Nie robimy takich rzeczy przy Yukim - Szepnąłem, mu na ucha widząc jego minę, w końcu kto mu o tym przypomni jak nie ja sam.
- Dlaczego to nic złego, przecież nie robimy niczego złego - Sorey burknął trochę głośniej czym zwrócił uwagę Yuki'ego.
- Co nie jest niczym złym? - Zaciekawione dziecko nie odrywało od nas wzroku.
- Nic, nic to ja już wypije tę herbatę - Mój głos załamywał się, gdy tylko mówiłem dłużej lub starałem się brzmieć naturalnie, trochę przesadziłem, nie spodziewałem się, że kiedyś kiedykolwiek zedrę sobie gardło, cóż mogę przysiąc, że to było tego warte. Oboje potrzebowaliśmy trochę pikanterii i ostrej zabawy nie żałując niczego i z chęcią będę skłonny na powtórkę z rozrywki. - Wracając do Lailah, to dobry pomysł jest lepsza w walce na miecze ode mnie - Dodałem, popijając ciepłą herbatę, która przyjemnie nawilżała suche gardło.
Sorey wciąż był lekko naburmuszony w końcu nie wyjaśniłem mu, dlaczego nie chcę całować się przy dziecku cóż i na to przyjdzie odpowiednią pora.
- Mikleo kto będzie mi dziś czytało bajki. Jeśli ty nie możesz? - Yuki oparł się o mnie, wzdychając z niezadowolenia.
- Sorey, on też może ci poczytać - Niestety nie byłem w stanie ani dziś czytać, ani za długo mówić moje gardło mi na to nie pozwalało, oczywiście to przejdzie, potrzebuje tylko trochę czasu, aby znów mój głos wrócił do normy.
- Naprawdę? - Yuki wyprostował się, patrząc z nadzieją w oczach na mojego męża, który przez chwilę nie wiedział co powiedzieć.
- Tak, oczywiście, że ci poczytam - Sorey zgodził się, czym uszczęśliwił chłopca, odwracając głowę w moją stronę. - Pij, póki ciepłe nie zapomnij o miodzie - Nie chciałem pić na siłę, zrobiłem dwa łyki, nie wystarczy? Jak dla mnie to już dużo.
- Nie lubię miodu - Wydukałem, kręcąc nosem, gdy to Sorey wciąż sprawy w swoje ręce dodając mi miodu do herbaty.
- Masz wypić, ja też wielu rzeczy nie lubię, ale i tak mi nie odpuszczasz - Zachowywał się trochę jak surowy rodzic, nie żeby taki nie był w końcu z nas dwóch to on potrafił uspokoić Yuki'ego, gdy ten przesadzał, ale ja nie byłem jego dzieckiem, mógł sobie odpuścić niańczenie mnie, choć też sam bardzo często to robię, dbając o jego zdrowie i bezpieczeństwo.
- Ale - Westchnąłem ciężko widząc minę mojego męża nie ma żartów muszę to wypić czy tego chcę, czy nie. - No dobra - Burknąłem, niezadowolony pijąc herbatę, która tak okropnie smakowała, była za słodka, jak nic mogłem pić herbatę bez miodu, nawet jeśli miałoby mi to pomóc.
- Dobry chłopiec - Pogłaskał mnie po głowie uśmiechając się do mnie szeroko.
- Daruj sobie - Wychrypiałem, poprawiając swoje włosy, które wyglądały, jak wyglądały, jeszcze od wczoraj nic z nimi nie robiłem najwyższa pora, aby to ogarnąć.
Złapałem włosy, które związałem byle jak, wstając z łóżka, aby móc iść z mężem na trening. - Idziemy? - Choć chciałem zabrzmieć jak najlepiej, nie specjalnie mi to wychodziło, głos sam się łamał, gdy tylko mówiłem.
- Gdzie? - Sorey uniósł jedną brew, patrząc na mnie z uwagą.
- Na trening sam mówiłeś, że dziś trenuje cię Lailah - Patrzyłem na męża nie rozumiejąc co to w ogóle za pytanie przecież to było logiczne, że idę z nim.
Yuki słysząc naszą wymianę zdań, zszedł z łóżka, informując, że zaczeka na nas w pokoju Lailah, najwidoczniej nie chciał być światkiem ciągnącej się wymiany zdań.
- Ty zostajesz - Gdy tylko Yuki wyszedł Sorey podszedł do mnie patrząc na mnie z powagą. Bardzo dosadnie wyjaśnił mi, jaka została podjęta decyzja bez spytania mnie o zdanie.
Nie byłem zadowolony z podjętej decyzji, chciałem być przy nim a nie siedzieć tu sam.
- Nie chcę, przecież nic mi nie jest - Wychrypiałem, siadając na łóżku, niepocieszony tym faktem patrząc na męża błagalnie, przecież to tylko chrypa przejdzie mi, nic mi nie będzie, jeśli pójdę z nim na trening.. - Nie muszę przecież mówić - Wyszeptałem, nie mogąc już mówić głośniej, za dużo najwyraźniej już mówiłem, mimo to sądzę, że nic mi nie jest to tylko gardło, nie jestem przecież chory.
<Sorey? C:>
- Nie robimy takich rzeczy przy Yukim - Szepnąłem, mu na ucha widząc jego minę, w końcu kto mu o tym przypomni jak nie ja sam.
- Dlaczego to nic złego, przecież nie robimy niczego złego - Sorey burknął trochę głośniej czym zwrócił uwagę Yuki'ego.
- Co nie jest niczym złym? - Zaciekawione dziecko nie odrywało od nas wzroku.
- Nic, nic to ja już wypije tę herbatę - Mój głos załamywał się, gdy tylko mówiłem dłużej lub starałem się brzmieć naturalnie, trochę przesadziłem, nie spodziewałem się, że kiedyś kiedykolwiek zedrę sobie gardło, cóż mogę przysiąc, że to było tego warte. Oboje potrzebowaliśmy trochę pikanterii i ostrej zabawy nie żałując niczego i z chęcią będę skłonny na powtórkę z rozrywki. - Wracając do Lailah, to dobry pomysł jest lepsza w walce na miecze ode mnie - Dodałem, popijając ciepłą herbatę, która przyjemnie nawilżała suche gardło.
Sorey wciąż był lekko naburmuszony w końcu nie wyjaśniłem mu, dlaczego nie chcę całować się przy dziecku cóż i na to przyjdzie odpowiednią pora.
- Mikleo kto będzie mi dziś czytało bajki. Jeśli ty nie możesz? - Yuki oparł się o mnie, wzdychając z niezadowolenia.
- Sorey, on też może ci poczytać - Niestety nie byłem w stanie ani dziś czytać, ani za długo mówić moje gardło mi na to nie pozwalało, oczywiście to przejdzie, potrzebuje tylko trochę czasu, aby znów mój głos wrócił do normy.
- Naprawdę? - Yuki wyprostował się, patrząc z nadzieją w oczach na mojego męża, który przez chwilę nie wiedział co powiedzieć.
- Tak, oczywiście, że ci poczytam - Sorey zgodził się, czym uszczęśliwił chłopca, odwracając głowę w moją stronę. - Pij, póki ciepłe nie zapomnij o miodzie - Nie chciałem pić na siłę, zrobiłem dwa łyki, nie wystarczy? Jak dla mnie to już dużo.
- Nie lubię miodu - Wydukałem, kręcąc nosem, gdy to Sorey wciąż sprawy w swoje ręce dodając mi miodu do herbaty.
- Masz wypić, ja też wielu rzeczy nie lubię, ale i tak mi nie odpuszczasz - Zachowywał się trochę jak surowy rodzic, nie żeby taki nie był w końcu z nas dwóch to on potrafił uspokoić Yuki'ego, gdy ten przesadzał, ale ja nie byłem jego dzieckiem, mógł sobie odpuścić niańczenie mnie, choć też sam bardzo często to robię, dbając o jego zdrowie i bezpieczeństwo.
- Ale - Westchnąłem ciężko widząc minę mojego męża nie ma żartów muszę to wypić czy tego chcę, czy nie. - No dobra - Burknąłem, niezadowolony pijąc herbatę, która tak okropnie smakowała, była za słodka, jak nic mogłem pić herbatę bez miodu, nawet jeśli miałoby mi to pomóc.
- Dobry chłopiec - Pogłaskał mnie po głowie uśmiechając się do mnie szeroko.
- Daruj sobie - Wychrypiałem, poprawiając swoje włosy, które wyglądały, jak wyglądały, jeszcze od wczoraj nic z nimi nie robiłem najwyższa pora, aby to ogarnąć.
Złapałem włosy, które związałem byle jak, wstając z łóżka, aby móc iść z mężem na trening. - Idziemy? - Choć chciałem zabrzmieć jak najlepiej, nie specjalnie mi to wychodziło, głos sam się łamał, gdy tylko mówiłem.
- Gdzie? - Sorey uniósł jedną brew, patrząc na mnie z uwagą.
- Na trening sam mówiłeś, że dziś trenuje cię Lailah - Patrzyłem na męża nie rozumiejąc co to w ogóle za pytanie przecież to było logiczne, że idę z nim.
Yuki słysząc naszą wymianę zdań, zszedł z łóżka, informując, że zaczeka na nas w pokoju Lailah, najwidoczniej nie chciał być światkiem ciągnącej się wymiany zdań.
- Ty zostajesz - Gdy tylko Yuki wyszedł Sorey podszedł do mnie patrząc na mnie z powagą. Bardzo dosadnie wyjaśnił mi, jaka została podjęta decyzja bez spytania mnie o zdanie.
Nie byłem zadowolony z podjętej decyzji, chciałem być przy nim a nie siedzieć tu sam.
- Nie chcę, przecież nic mi nie jest - Wychrypiałem, siadając na łóżku, niepocieszony tym faktem patrząc na męża błagalnie, przecież to tylko chrypa przejdzie mi, nic mi nie będzie, jeśli pójdę z nim na trening.. - Nie muszę przecież mówić - Wyszeptałem, nie mogąc już mówić głośniej, za dużo najwyraźniej już mówiłem, mimo to sądzę, że nic mi nie jest to tylko gardło, nie jestem przecież chory.
<Sorey? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz