Potrzebowałem kilku chwil, aby ułożyć sobie wszystko w głowie musząc dokładanie opowiedzieć chłopakowi jak Yuki się u nas znalazł.
- Kilka miesięcy temu znaleźliśmy go na polanie, całkiem samego z dala od ludzi podejrzewam, że jego rodzice zginęli. Uratowaliśmy go wtedy przed śmiercią i tym sposobem Yuki został już z nami. Kim jest dla ciebie? Na pewno traktuje nas jak rodziców zastępczych i nie zadawaj głupich pytać „Kto jest matką” Jak w zwyczaju na Zaveid - Ostrzegłem go nigdy nie wiadomo co mu tam w głosie siedzi.
- Przecież wiadomo kto - Uśmiechnął się, aby trochę rozluźnić atmosferę, po chwili drapiąc się nerwowo po głowie, widząc moje zabójcze spojrzenie. - Przeprasza - Dorzucił po chwili, abym się na niego za długo nie gniewał.
- Jeszcze się zastanowię czy ci wybaczę - Burknąłem, lekko niezadowolony, nie byłem zły może lekko zirytowany, ale to wina tej głupiej dziewczyny niech więcej się tu nie zjawia, nie chce jej tu.
- Mikleo wybacz mi - Całą rozmową o chłopcu przeszła na inny tor, zamiast opowiadać mężowi o Yukim, zaczęliśmy się przedrzeźniać, przynajmniej przez chwilę było jak dawniej, tak normalnie brakuje mi tego czasem, życie było wtedy znacznie ciekawsze. Sorey zawsze potrafił czymś zaskoczyć, nie zawsze mądrym a teraz cóż muszę jeszcze poczekać, mam sporo cierpliwości w sobie jakoś to przełknę.
- Wystarczy trochę szacunku dla anioła - Stwierdziłem, niby to obrażony niż nie do końca, przecież to nie tak, że to ja zacząłem tę niemądrą zabawę.
- Przecież to ty zacząłeś - Zauważył, uśmiechając się niewinnie, najlepiej powiedzieć, że ja zacząłem to nieprawda no może troszeczkę.
- Tak, tak chciałbyś - Westchnąłem cicho leniwie się rozciągając.
- Wracając do sprawy z Yukim co robiliśmy wtedy na polanie? - Gdy usłyszałem to pytanie, naprawdę długo zastanawiałem się, czy powinienem powiedzieć mu prawdę, czy może jednak zachować ją jednak jeszcze dla siebie i wyjawić w odpowiedniejszy momencie nie byłem pewien, czy jest gotowy na tę prawdę, która może go załamać, a ja nie chcę go załamywać, wiem jednak, że jeśli nie będę systematycznie przypominał mu o jego przeszłości, nigdy nie wróci do poprzedniego stanu zdrowia, choć nike mi nie obiecał, że mimo tego wróci, to jak gra na loterii raz wygrywasz w życiu, innym razem przegrywasz, takie są rokowania.
- To nie jest najodpowiedniejsza chwila, abym ci o tym opowiadał - Powiedziałem mu to w prosty nie ma co ukrywać pewnych faktów warto jednak zatuszować co poniektóre sprawy, aby poruszyć je w odpowiedniej chwili.
Bo przecież teraz nie mogłem mu powiedzieć niczego, jak miałby to zabrzmieć? „Wiesz kochanie, kiedyś byłeś dupkiem i wciąż nie wiem, dlaczego z tobą zostałem"? Nie mógłbym tego zrobić, to by go zraniło, a nie czas przecież na to, musi dojść do siebie, to się teraz dla mnie najbardziej liczy.
Sorey w pełnym skupieniu przyglądał mi się, nic nie rozumiejąc, dziwne to nie było, też bym nie rozumiał na jego miejscu, jestem okropny, wiem o tym, ukrywam prawdę przed mężem, kiedy to powinienem być z nim szczery jak nikt inny na tym świecie, dlaczego więc nie potrafię? Dlaczego nie chce po prostu wyjawić mu tej tajemnicy? Chyba za bardzo się o niego martwię, chcąc tylko jego szczęścia i spokoju nie stresów i obwiniania się za to, co było, na niczym więcej mi tak nie zależy.
- Mikleo co przede mną ukrywasz? Powiedz m proszę ja muszę wiedzieć - Wiedziałem, że w tej chwili już mi nie odpuści, muszę czy tego chcę, czy nie mu powiedzieć tylko jak się za to wziąć? Nie miałem pojęcia, ten temat był bardzo trudny i nie łatwo było mi o nim rozmawiać. Naprawdę wolałbym wymazać to z pamięci.
- Opowiem ci wszystko pod jednym warunkiem, obiecasz mi, że nie będziesz się tym zamartwiał, to przeszłość już raz ci to tłumaczyłem, nie chce znów do tego wracać dobrze? - Musiałem się upewnić, że mi to obieca, jeśli tego nie zrobi, nic mu nie powiem.
- Dobrze? - Bardziej spytał, niż obiecał. Rany już wiem, że będę tego żałował, a mogłem udać głupiego, może to by coś pomogło. Nie tak nie można, musi przypomnieć sobie niestety wszystko.
- Będę jeszcze tego żałował - Westchnąłem ciężko patrząc mu prosto w oczy. - Jeszcze kilka miesięcy temu robiłeś rzeczy mniej szlachetne - Zacząłem więc mu wszystko po kolei opowiadać jak po części lub całkowicie z mojej winy stał się zły, jaki wtedy był i co robił, nie pomijając najmniejszego szczegółu. Chcąc, aby wiedział wszystko, jeśli to ma mu w czymś pomóc, będę przed nim szczery aż do bólu. Nawet jeśli tak bardzo nie chciałem wracać do przeszłości a pomyśleć, że o dzięki jego złej osobie zakosztowaliśmy zakazanego owocu, któremu już nie mogę się oprzeć.
<Sorey? C:>
- Kilka miesięcy temu znaleźliśmy go na polanie, całkiem samego z dala od ludzi podejrzewam, że jego rodzice zginęli. Uratowaliśmy go wtedy przed śmiercią i tym sposobem Yuki został już z nami. Kim jest dla ciebie? Na pewno traktuje nas jak rodziców zastępczych i nie zadawaj głupich pytać „Kto jest matką” Jak w zwyczaju na Zaveid - Ostrzegłem go nigdy nie wiadomo co mu tam w głosie siedzi.
- Przecież wiadomo kto - Uśmiechnął się, aby trochę rozluźnić atmosferę, po chwili drapiąc się nerwowo po głowie, widząc moje zabójcze spojrzenie. - Przeprasza - Dorzucił po chwili, abym się na niego za długo nie gniewał.
- Jeszcze się zastanowię czy ci wybaczę - Burknąłem, lekko niezadowolony, nie byłem zły może lekko zirytowany, ale to wina tej głupiej dziewczyny niech więcej się tu nie zjawia, nie chce jej tu.
- Mikleo wybacz mi - Całą rozmową o chłopcu przeszła na inny tor, zamiast opowiadać mężowi o Yukim, zaczęliśmy się przedrzeźniać, przynajmniej przez chwilę było jak dawniej, tak normalnie brakuje mi tego czasem, życie było wtedy znacznie ciekawsze. Sorey zawsze potrafił czymś zaskoczyć, nie zawsze mądrym a teraz cóż muszę jeszcze poczekać, mam sporo cierpliwości w sobie jakoś to przełknę.
- Wystarczy trochę szacunku dla anioła - Stwierdziłem, niby to obrażony niż nie do końca, przecież to nie tak, że to ja zacząłem tę niemądrą zabawę.
- Przecież to ty zacząłeś - Zauważył, uśmiechając się niewinnie, najlepiej powiedzieć, że ja zacząłem to nieprawda no może troszeczkę.
- Tak, tak chciałbyś - Westchnąłem cicho leniwie się rozciągając.
- Wracając do sprawy z Yukim co robiliśmy wtedy na polanie? - Gdy usłyszałem to pytanie, naprawdę długo zastanawiałem się, czy powinienem powiedzieć mu prawdę, czy może jednak zachować ją jednak jeszcze dla siebie i wyjawić w odpowiedniejszy momencie nie byłem pewien, czy jest gotowy na tę prawdę, która może go załamać, a ja nie chcę go załamywać, wiem jednak, że jeśli nie będę systematycznie przypominał mu o jego przeszłości, nigdy nie wróci do poprzedniego stanu zdrowia, choć nike mi nie obiecał, że mimo tego wróci, to jak gra na loterii raz wygrywasz w życiu, innym razem przegrywasz, takie są rokowania.
- To nie jest najodpowiedniejsza chwila, abym ci o tym opowiadał - Powiedziałem mu to w prosty nie ma co ukrywać pewnych faktów warto jednak zatuszować co poniektóre sprawy, aby poruszyć je w odpowiedniej chwili.
Bo przecież teraz nie mogłem mu powiedzieć niczego, jak miałby to zabrzmieć? „Wiesz kochanie, kiedyś byłeś dupkiem i wciąż nie wiem, dlaczego z tobą zostałem"? Nie mógłbym tego zrobić, to by go zraniło, a nie czas przecież na to, musi dojść do siebie, to się teraz dla mnie najbardziej liczy.
Sorey w pełnym skupieniu przyglądał mi się, nic nie rozumiejąc, dziwne to nie było, też bym nie rozumiał na jego miejscu, jestem okropny, wiem o tym, ukrywam prawdę przed mężem, kiedy to powinienem być z nim szczery jak nikt inny na tym świecie, dlaczego więc nie potrafię? Dlaczego nie chce po prostu wyjawić mu tej tajemnicy? Chyba za bardzo się o niego martwię, chcąc tylko jego szczęścia i spokoju nie stresów i obwiniania się za to, co było, na niczym więcej mi tak nie zależy.
- Mikleo co przede mną ukrywasz? Powiedz m proszę ja muszę wiedzieć - Wiedziałem, że w tej chwili już mi nie odpuści, muszę czy tego chcę, czy nie mu powiedzieć tylko jak się za to wziąć? Nie miałem pojęcia, ten temat był bardzo trudny i nie łatwo było mi o nim rozmawiać. Naprawdę wolałbym wymazać to z pamięci.
- Opowiem ci wszystko pod jednym warunkiem, obiecasz mi, że nie będziesz się tym zamartwiał, to przeszłość już raz ci to tłumaczyłem, nie chce znów do tego wracać dobrze? - Musiałem się upewnić, że mi to obieca, jeśli tego nie zrobi, nic mu nie powiem.
- Dobrze? - Bardziej spytał, niż obiecał. Rany już wiem, że będę tego żałował, a mogłem udać głupiego, może to by coś pomogło. Nie tak nie można, musi przypomnieć sobie niestety wszystko.
- Będę jeszcze tego żałował - Westchnąłem ciężko patrząc mu prosto w oczy. - Jeszcze kilka miesięcy temu robiłeś rzeczy mniej szlachetne - Zacząłem więc mu wszystko po kolei opowiadać jak po części lub całkowicie z mojej winy stał się zły, jaki wtedy był i co robił, nie pomijając najmniejszego szczegółu. Chcąc, aby wiedział wszystko, jeśli to ma mu w czymś pomóc, będę przed nim szczery aż do bólu. Nawet jeśli tak bardzo nie chciałem wracać do przeszłości a pomyśleć, że o dzięki jego złej osobie zakosztowaliśmy zakazanego owocu, któremu już nie mogę się oprzeć.
<Sorey? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz