niedziela, 9 sierpnia 2020

Od Soreya CD Mikleo

Widząc po raz pierwszy pustkę w oczach chłopaka, poczułem nieprzyjemne uczucie zaniepokojenia, jakbym już raz je widział i to nie podobało mi się ani trochę . Może przesadziłem z tymi pytaniami? Albo pytałem o coś bolesnego? Znaczy, to wszystkie pytania same w sobie były bolesne, nie tylko dla niego, ale i dla mnie. Kiedy usłyszałem, że Mikleo mnie nienawidził, poczułem nieprzyjemne ukłucie w klatce piersiowej, ale całkowicie go rozumiałem. Chyba nawet żałowałem, że nie postanowił mnie zdradzić. I że nie dostałem tego, na zasługiwałem, a zasługiwałem na same najgorsze rzeczy.
Westchnąłem cicho, kiedy chłopak wyszedł i opadłem na poduszki. Byłem mu wdzięczny za całą szczerość, ale nadal chciałem wiedzieć więcej. Kogo uratowałem i czemu Mikleo nie chciał mi powiedzieć? A może właśnie nie udało mi się tej osoby uratować? Czy to był ktoś mi bliski? A może jemu? Czułem, że jednak lepiej będzie, jeżeli powstrzymam się od pytań. Dowiedziałem się tego, czego chciałem, a nawet i więcej, i wcale nie jestem z tego powodu szczęśliwy. Jak ja mogłem się z tym pogodzić, to ja nie wiem Przecież to wydawało się dla mnie takie nierealne. Skrzywdziłem tyle osób, jak mogłem żyć z tym spokojnie? Teraz to nie było dla mnie możliwe.
Przekręciłem się na bok i trochę bardziej opatuliłem się kocem. Chłopak polecił mi, abym się przespał, ale wcale nie byłem zmęczony. W mojej głowie szalała istna burza, a to wszystko przez informacje, których się przed chwilą dowiedziałem. Teraz, po tym wszystkim zacząłem się zastanawiać, jakim cudem udało mi się pokonać pana nieszczęścia. Przecież byłem… jestem tak samo zły jak on.
Minęło trochę czasu, zanim Mikleo wrócił do pokoju. Słysząc cichy szczęk zamykających się drzwi od razu podniosłem się do siadu i odwróciłem się w stronę dźwięku. Chłopak wyglądał na… cóż, trudno było mi to określić. Nie przejawiał żadnych emocji, ale jego wzrok nie był taki pusty, jak jeszcze półtorej godziny temu. Mimo tego i tak czułem się źle przez to, co mu kiedyś zrobiłem i że teraz mu to wszystko przypomniałem. Anioł od razu zrozumiał moje spojrzenie, bo posłał mi łagodny uśmiech i usiadł obok mnie.
- Jak się czujesz? – spytał troskliwie, kładąc mi dłoń na czole. Wydawał się trochę bardziej spokojniejszy i mniej smutny, niż podczas naszej ostatniej rozmowy. Ale czy faktycznie tak było, tego nie wiedziałem. Mogłem mieć nadzieję, że przy mnie nie udawał i naprawdę czuł się trochę lepiej.
- Dobrze – powiedziałem, uśmiechając się do niego uspokajająco. Nie chciałem, aby się o mnie martwił. To ja powinienem martwić się o niego, wystarczająco krzywdy mu wyrządziłem.
- Właśnie widzę – wymruczał pod nosem, ale było to na tyle głośne, bym mógł go usłyszeć. – Temperatura ci spadła, wkrótce będziesz mógł wrócić do treningów – dodał, a ja wyczułem, że chce mnie pocieszyć. W sumie, powinienem się skupić na teraźniejszości i na pokonaniu złego pasterza. Musiałem zapewnić bezpieczeństwo mojemu mężowi, a dopiero później odpokutować i zastanawiać się nad tym, jak wielkim dupkiem byłem i jestem
- A z tobą wszystko w porządku? – spytałem niepewnie, przyglądając mu się uważnie. Troska z jego twarzy zniknęła, ustępując miejsca zaskoczeniu i niezrozumieniu.
- Oczywiście, czemu miałoby być coś nie tak? – odpowiedział mi pytaniem na pytanie, marszcząc delikatnie brwi.
- Zanim wyszedłeś, wyglądałeś źle. To pewnie przez te pytania. Przepraszam, już nie będę o nic więcej pytać, opowiesz mi wszystko w swoim czasie – mówiłem to wszystko cichym i przepraszającym tonem. Jednocześnie bardzo chciałem się po prostu do niego przytulić, ale znowu bałem się go dotknąć. Widziałem, że złe wspomnienia wróciły i stąd to puste spojrzenie. Co, jeżeli uczucia z tamtego okresu również? Cała ta nienawiść, strach i obrzydzenie… wcale bym się nie zdziwił, gdyby tak było. Byłem wobec niego gorzej niż okropny, traktowałem go jak psa, a on pomimo tego jest tutaj, pyta jak się czuję, dba o mnie i mało tego, jest moim mężem. Dlaczego on nadal przy mnie trwa, nie wiem, nie potrafiłem tego zrozumieć.

<Mikleo? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz