piątek, 28 sierpnia 2020

Od Mikleo CD Soreya

Dość szybko wyłapałem fakt, że mój maż mnie nie słucha tłumacze mu i staram się pomóc, a on nie słucha mnie, wyraźnie wlepiając swój wzrok w moje ciało, nie tam mam usta i nie tam powinien patrzeć. Wiem, że odczuwa w tej chwili wiele emocji, jego pragnienia seksualne są zupełnie inne, niż u człowieka przerabiałem to na własnej skórze, co nie oznacza, że nie może skupić się kilka chwil na moich ustach i słowach kierowanych do niego.
Jeśli jednak jest to dla niego takie trudne, postanowiłem trochę pomóc mu w jego małym problemie, mając nadzieje, że chociaż to pomoże mu skupić się na tym, co mówię.
- Sorey słońce czy możesz nie gapić się tam na dół usta mam tutaj - Chwyciłem jego podbródek unosząc go wyżej, aby spojrzał na moją twarz.
- Wybacz zamyśliłem się - Znów słaba wymówka byłem aniołem, doskonale wiem, co przy mnie czuje. Usiadłem więc okrakiem na jego nogach, uśmiechając się do niego delikatnie, opuszkami palców sunąc po jego policzku.
- Mam dla ciebie propozycję - Wyszeptałem, podgryzając jego dolną wargę, pozwalając sobie na chwile przyjemności przed ćwiczeniami, nie odpuszczę mu ich, musi się nauczyć kilku sztuczek, teraz to on musi umieć używać mocy, aby nas uchronić przed niebezpieczeństwem. - Skupisz się godzinkę na tym, co mówię a później pozwolę ci zrobić ze sobą co tylko będziesz chciał - Ucałowałem jego usta uśmiechając się słodko do męża, aby zachęcić go do swojego pomysłu.
- A nie możemy teraz pozwolić sobie na drobne przyjemności? - Starał się mnie przekonać do swojego zdania, składając drobne pocałunki na mojej szyi, nie powiem, to uczucie było cudowne, moje ludzkie ciało reagowało na wszystkie pieszczoty dwa razy bardziej, nie potrafiłem tego ukryć, o ile anioł potrafi ukryć podniecenie, tak człowiek cóż marnie mi to wychodzi.
- Oj nie skarnie, najpierw praca później nagroda - Odsunąłem go od siebie, aby za bardzo się nie rozpędził, jeszcze ja przestane się kontrolować a wtedy na pewno zrobię to, co zechce on, a nie na tym ma to polegać prawda? Nie o to mi chodzi.
- Ale Miki - Burknął, kładąc dłonie na moich biodrach, on naprawdę miał ochotę, jaki podły jestem, odmawiając mu tej przyjemności, kiedy tak ładnie łasi się do mnie serce mi się kraja, ale nie mogę dać mu się tak łatwo coś za coś prawda?
- Później, nie pożałujesz - Wyszeptałem mu na ucho niby to przypadkiem drażniąc go po kroczu, jestem naprawdę okropny, to ludzkie ja jest naprawdę okrutne.
- Później może już mi się odechcieć - Burknął, patrząc w bok, udając obrażonego za brak zrozumienia z mojej strony, robiłem tak samo. Wiem, że i tak będzie chciał prędzej czy później i tak przyjdzie po swoje.
- W takim razie nie będziemy tego robić - Zszedłem z jego nóg siadając obok. Sorej rzucił mi oburzone spojrzenie, ale dał znać, aby wreszcie mówił, w końcu po to go tu przyprowadziłem.
Więc zacząłem znów od nowa tłumaczyć mu o jego więzi z wodą, mówiłem to z wielką miłością, kochałem wodę, nawet gdy stałem się człowiekiem, ten chłód, ten blask i delikatność sprawiało mi to wiele radości, mógłbym mówić o swoich, to znaczy teraz jego mocach i więzi z wodą całymi dniami zapominając o bożym świece, to było coś fantastycznego.
- Wyciągnij ręce przed siebie i spróbuj kontrolować wodę, musisz czuć jej energie, słuchaj co mówi a wtedy staniesz się jednością - Sorey wyciągnął ręce przed siebie, robiąc to, co mu mówiłem, cóż przyznać muszę, że był w tym całkiem dobry, mimo poprzedniej obrazy szybko się uczył, zapominając o tym, co wydarzyło się między nami, z czego się cieszyłem, kochać możemy się cały czas, gdy tylko jest okazja, teraz musi jednak pomyśleć o sobie, serafin wody potrzebuje jej jak powietrza, im dłużej nie ma do niej dostępu, tym gorzej się czuje, nie chce, aby odczuwał ten palący ból, znam go i zrobię wszystko, aby nigdy tego nie odczuł. - Znakomicie ci idzie - Pochwaliłem go widząc te cudowne postępy z jego strony, może sam już nie miałem mocy, ale patrzenie na niego, gdy tak cieszy się z mocy, które ma wynagradzało mi wszystko.
Zamoczyłem rękę w wodzie, tak by materiał również został zamoczony, wyciągają ją w stronę męża, tłumacząc mu jak ostrożnie i bez uszkodzenia mojego ciała może zdjąć wodę z mojego ubrania, nie było to takie proste, jakby się wydawało, zły ruch może naprawdę zrobić krzywdę, każda źle używana moc może boleśnie skrzywdzić. Mój mąż poradził sobie z tym zadaniem fenomenalnie, tak jakby urodził się już z tą mocą, fantastycznie chyba nie muszę go już męczyć, sam doskonale radzi sobie w obsłudze swoich nowych mocy, chciałbym tak dobrze radzić sobie ze swoim nowym życiem, nie jest mi łatwo być człowiekiem to naprawdę trudne, dlaczego nadal ze mną jest? Jako anioł byłem.. Inny teraz wyglądam okropnie, nie ma we mnie nic pięknego, jestem cóż szarym człowiekiem, który wyjątkowe ma tylko oczy.
- Miki wszystko dobrze? - Sorey zauważył mój chwilowy smutek, który szybko znikł, gdy tylko przypomniałem sobie o jego obecności.
- Tak, jesteś naprawdę dobry w obsłudze tych mocy - Przyznałem uśmiechając się do niego delikatnie. - Tylko, ja wciąż nie wiem jak mam być człowiekiem, nie ma we mnie już niczego wyjątkowego nawet nie wiem co cię przyjmuje trzyma - Przyznałem.
Sorey spojrzał na mnie, kładąc mi dłonie na policzkach, delikatnie całując moje czoło.
- A co tobie podobało się we mnie, gdy byłem człowiekiem? - Nie musiałem zastanawiać się ani chwili doskonale to wiedziałem.
- Twoje wnętrze, wyjątkową duszą i radość, której ja nie mam tak wiele, poza tym twój wygląd ciemne włosy, później jasne, piękne oczy i dołeczki w policzkach - Przyznałem, mówiąc prawdę, która naprawdę zawstydziła mnie, gdy zorientowałem się, co właśnie powiedziałem, jestem naprawdę głupi.

<Sorey? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz