Miałem szczerą nadzieję, że Lailah znajdzie jakieś rozwiązanie i wrócimy z powrotem do normalności. Znaczy, bardzo podobało mi się bycie aniołem, przynajmniej na tę chwilę. Nie pociłem się, nie czułem głodu, mogłem czarować wodę i byłem silny, znacznie silniejszy niż kiedy byłem człowiekiem. Ale widziałem, jak bardzo podłamany był mój mąż, i tak strasznie się o niego martwiłem. Gdyby się okazało, że tak już zostanie na zawsze... Nie zniósłbym tego. Jedyne, czego chciałem, to szczęście mojego ukochanego, a w tej chwili on absolutnie nie był szczęśliwy. Chociaż starał się być silny i pokazywać, że nie za bardzo go to obchodziło, doskonale wiedziałem, że w środku był podłamany. Mogłem być aniołem, owszem, ale nie za taką cenę.
Czekało mnie bardzo dużo pracy z moim Mikleo. Czemu on musiał być taki uparty? Przecież był głodny, doskonale słyszałem burczenie w jego brzuchu. Wiem, że chciał działać, zrobić cokolwiek, byleby tylko nie siedzieć na miejscu, ale musiał coś zjeść, czy mu się to podobało czy nie. Był człowiekiem, a ludzie jedzą, aby przeżyć. On pilnował mnie, więc teraz ja będę pilnował jego, choćbym miał go karmić na siłę.
– Miki – cicho westchnąłem, siadając na łóżku i chwytając jego dłonie. Zauważyłem, że były one o wiele cieplejsze, niż zazwyczaj. – Musisz jeść. Nie możesz tak po prostu odmówić sobie jedzenia aż do czasu, dopóki nie powrócimy do normalnego stanu.
Bo nie mamy pewności, że kiedykolwiek do niego wrócimy, pomyślałem, ale nie powiedziałem tego.
– Mogę. I tak zrobię – wyburczał, nadal zarumieniony. Nie sądziłem, że jest aż taki głupi, zwykle to ja pełniłem rolę mało myślącego.
– Nie czujesz się słabo? Albo że cię boli brzuch? Bierze się to z tego, że od dawna nic nie jadłeś. Nie puszczę cię na miasto w taki upał i w dodatku z pustymi żołądkiem – trzymałem uparcie swego. Będę go pilnował z jedzeniem, ma jeść trzy posiłki dziennie. Albo przynajmniej dwa, nie pozwolę, aby mi się zagłodził i osłabł, oraz schudł jeszcze bardziej.
– Nie chcę jeść, nie rozumiesz tego? – warknął i w tym samym momencie jego brzuch głośno zaburczał.
– Twoje ciało mówi co innego – zauważyłem z delikatnym uśmiechem. – Owieczko, nie musisz przecież jeść kolosalne ilości jedzenia. Możesz zjeść trochę, zależy mi na tym, abyś coś zjadł.
– Jeszcze przytyję i tyle z tego będzie – burknął, odwracając wzrok. A więc o to chodziło? A może to był jeden z wielu powodów? Westchnąłem ciężko, w duchu licząc do dziesięciu. Mój aniołek był momentami bardzo głupiutki.
– Będę cię kochał zawsze, niezależnie od tego, jak wyglądasz, ile ważysz i kim jesteś – wymruczałem i po chwili ucałowałem czubek jego nosa. – Nie chcę, abyś się krzywdził. Nie wiadomo, kiedy znajdziemy rozwiązanie tego problemu, więc nieustannie musisz mieć siły. A energia słoneczna ci ich nie zapewni.
Mikleo westchnął cicho i zauważyłem, że jego cudne, lawendowe oczy niebezpiecznie się zaszkliły. Przytuliłem go do siebie i zacząłem gładzić jego plecy czując, że ponownie się rozpada. Chyba ta sytuacja była dla niego o wiele cięższa niż z początku sądziłem. Oddałbym teraz wszystko, aby znów zobaczyć jego piękny, szczery uśmiech, zależało mi tylko i wyłącznie na jego szczęściu i potrzebach, ja się nie liczyłem.
Wsunąłem nos w jego włosy i zauważyłem, że jedyne co się w nich zmieniło, to ich kolor; zapach, miękkość oraz grubość pozostały takie same. Zresztą, nawet gdyby było inaczej, nie przejąłbym się tym za bardzo, to i tak byłby mój Miki.
– Ciekawe, czy jako anioł podczas seksu czułbym się inaczej – wymruczałem, kiedy tylko poczułem, że Mikleo się uspokoił. Nie tylko chciałem rozluźnić atmosferę, ale także byłem tego zwyczajnie ciekaw i rzuciłem tę drobną sugestię mając nadzieję, że mój aktualnie człowieczy anioł to załapie.
– A ty ciągle myślisz tylko o jednym – burknął, odsuwając się i patrząc na mnie z politowaniem.
– Owszem, mam w głowie tylko i wyłącznie ciebie – wymruczałem i połączyłem usta w delikatnym pocałunku. – To jak? Małe śniadanie i wycieczka do miasta? – spytałem, poprawiając delikatnie jego grzywkę. Nie interesowała mnie żadna inna odpowiedź poza „tak”. A jeżeli odpowie mi przecząco, będę mu tak wiercił dziurę w brzuchu, aż w końcu się zgodził. Śniadania mu nie odpuszczę, obiadu również, co najwyżej kolację, ale i tak będę pilnował, aby jadł regularnie.
<Mikleo? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz