Rozbawiony patrzyłem na mojego psa, który tak chętnie chciał zaprzyjaźnić się z karotką, najwyraźniej nie tylko mnie zainteresował, nic dziwnego ten młody dzieciak jest naprawdę sympatyczny, choć muszę przyznać bardzo nieśmiały, ale i to dałoby się w nim wyrobić.
- Nie zrobi ci nic, nie musisz się bać co nie, ty mój mały potworku - Chwyciłem go po obu stronach pyska trochę to drażniąc, na co pies po merdał ogonem, zaczynając szczekać. - Cicho - Zaśmiałem się klepiąc go po łbie. - Widzisz dobre psisko nikomu krzywdy nie zrobi - Przyznałem, uspokajając chłopaka, aby niepotrzebnie się nie stresował.
Shōyō kiwnął głową, choć nie chciał dotykać psa, do niczego go nie zmuszałem, jeśli bał się psów, nie musiał się zmuszać do bliższych kontaktów z nimi.
- Idziemy? - Spytałem, nie odwracając wzrok od mojego młodego towarzysza.
- Tak - Karotka kiwnął głową, nie odrywając wzroku od psa, który już dawno zajął się obwąchiwaniem drzew, całkowicie olewając nasze osoby.
- Nie stresuj się tak przecież już nie zwraca na ciebie uwagi - Zauważyłem, lekko rozbawiony. Tak wiem, wiem, nie wolno nabijać się z fobi, lecz to zabawne, gdy ktoś boi się tego niedźwiedzia, tak naturalnie wygląda, jak potwór nie oznacza jednak, że taki jest, to potulne zwierzę nikomu nie zrobiłby krzywdy, nawet nie skrzywdził żadnego zwierzaka, choć wielokrotnie miał ku temu okazję.
- Na pewno?
- Na pewno - Kiwnąłem głową kładąc dłoń na jego włosach czochrając jego włosy, aby trochę go rozluźnić.
Chłopak napuszył policzki, kręcąc nosem, jedną dłonią poprawiając swoje włosy. - Chodźmy on nie będzie na nas czekał - Dodałem, widząc dreptającego przed siebie psa nieczekającego na nas.
Nie dyskutując na ten temat, ruszyliśmy za psem, który od czasu do czasu zerkał na nas większą uwagę, poświęcając jednak otoczeniu, a nie nam.
- A tak właściwie może teraz ty odpowiesz mi coś o sobie? - Odwróciłem głowę w stronę chłopaka, zastanawiając się chwilę nad jego pytanie, co mógłbym mu powiedzieć ciekawego? Cóż lubię dużo gadać o wszystkim, ale czy aż tak chętnie o sobie? Może powiedziałem co nieco o sobie, jednak to byłyby tylko drobne szczegóły, w sumie nic nie stracę, jak mu coś powiem, on też zresztą zrobił to samo, powiedział co chciał, ja mogę zrobić tak samo.
- No dobrze skoro cię to interesuje... - Postanowiłem troszeczkę opowiedzieć mu o piłce, w którą często graliśmy z chłopakami, troszeczkę o pracy i o szkole, do której chodziłem całkiem nie tak dawno temu. Wtedy właśnie Shōyō zadał dziwne pytanie. Jak jest w szkole? Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że przecież szlachcic zapewne uczy się w domu, a nie w jakieś szkole gdzie jest pełno nieraz naprawdę irytujących ludzi. Postawiłem więc trochę mu o niej opowiedzieć, szczerze nie żałuję, że kiedykolwiek do niej chodziłem. Miało to swoje minusy, jednak plusów mnóstwo również było, nie było na co narzekać, a jeśli było do i tak nie można było z tym nic zrobić.
- Nie wiem jak twoje zajęcia w domu, ale u nas nauczycielom zawsze napsuło się krwi - Przyznałem, rozbawiony przypominając sobie nie jedną śmieszną sytuację, która zdarzyła się na zdjęciach.
- Napsuło krwi? Co masz na myśli? - Zaciekawiony chłopak spojrzał na mnie, unosząc jedną brew.
- Lubiliśmy robić na złość nauczycielom... - Wyjaśniłem, zaczynając opowiadać mu i różnych śmiesznych sytuacjach, szpilkach na krześle, sól w napojach, robak na stole i wiele innych wtedy dla nas śmiesznych akcji, które mimo upływu lat wciąż mnie bawią.
- To nie było chyba dla nich miłe - Odparł, po dokładnej analizy moich słów.
- Może i tak może i nie w tamtej chwili nie myśleliśmy o tym, a jak jest na twoich zajęciach? Pewnie się, nudzisz co? To nie może być fajne gdy siedzisz sam w domu zdala od ludzi - Stwierdziłem, jednocześnie pytają, szczerze nawet tym zainteresowany.
<Karotko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz