Spotkanie nieznanego mi chłopaka na swojej drodze było czymś naprawdę intrygującym, chciałbym go bliżej poznać, nie było jednak możliwości, aby postać, chociażby chwile dłużej z chłopakiem musiałem wracać do chłopaków nie mogąc za długo z nim tu być szkoda wydawał się interesującym dzieciakiem nic o nim nie wiedziałem miałem okazje usłyszeć tylko imię Shōyō ładnie brzmi choć przysiągłbym, że Karotka lub marchewka pasowałaby znacznie lepiej, może jeszcze kiedyś będę miał okazje, aby mu to powiedzieć, los lubi płatać figę, jednocześnie zmieniając nasze plany i drogi, którymi chcemy podążać.
Przez chwile jeszcze myślałem o nieznanym mi młodzieńcu, wracając do gry, musiałem w końcu skupić się na piłce, aby nie pozwolić sobie na przegraną nie na mojej warcie.
Gra upłynęła jak zwykle przyjemnie i na relaksie miło było tak po prostu się odprężyć, aby znów wrócić do smutnej rzeczywistości praca, pomoc ciotce, pies i gra w piłkę to całe moje życia nie licząc późnych przyjemnie chłodnych nocy, w których to unoszę się swobodnie nad ziemią, zapominając o całym świecie, skupiając się tylko na wolności, którą przez chwile czuje, znikając za puchatymi przyjemnie miękkimi chmurami.
Tak kończył i zaczynał się każdy mój dzień, wiążąca monotonność niepozwalająca na ucieczkę to wszystko jeszcze się zmieni, czuje to, nadejdzie czas, gdy to całe moje nudne życie wywróci się o 360 stopni, a wtedy będę gotowy, aby wejść w to, smakując nowego życia, które może przynieść wiele niespodzianek.
***
Od dnia, w którym to spotkałem na swojej drodze karotkę, minęło już trochę czasu, wróciłem do normalności, robiąc wszystko, tak jak należało, monotonia w żadnym wypadku nie zmieniła się bez względu na wszystko.
Dziś jak to codziennie bywało, wyszedłem z moim psim przyjacielem na dwór, aby trochę pobiegać, męcząc mojego wielkiego towarzysza, jak najbardziej się dało przynajmniej dopóki nie było jeszcze zbyt ciepło, biedaczek z powodu bycia psem zimowym miał zawsze ciężko podczas lata, gdy to pogoda potrafiła naprawdę dać w kość nawet takim gada jak ja.
- Koda co tam masz? - Zapytałem, widząc dziwne zachowanie mojego psa, który nagle ruszył do biegu, zaskoczony ruszyłem za nim, nie wiedząc, co jest grane, oby tylko niekolejni myśliwi nie na widzę ich, męczą bezbronne zwierzęta, sam kiedyś miałem przyjemność poczuć to na własnej skórze, oj ludzie nienawidzą smoków, a smoki nienawidzą ludzi, ja natomiast nie mam do nich nic pod warunkiem, że i oni nie wchodzą mi za bardzo w drogę.
Przez chwile jeszcze myślałem o nieznanym mi młodzieńcu, wracając do gry, musiałem w końcu skupić się na piłce, aby nie pozwolić sobie na przegraną nie na mojej warcie.
Gra upłynęła jak zwykle przyjemnie i na relaksie miło było tak po prostu się odprężyć, aby znów wrócić do smutnej rzeczywistości praca, pomoc ciotce, pies i gra w piłkę to całe moje życia nie licząc późnych przyjemnie chłodnych nocy, w których to unoszę się swobodnie nad ziemią, zapominając o całym świecie, skupiając się tylko na wolności, którą przez chwile czuje, znikając za puchatymi przyjemnie miękkimi chmurami.
Tak kończył i zaczynał się każdy mój dzień, wiążąca monotonność niepozwalająca na ucieczkę to wszystko jeszcze się zmieni, czuje to, nadejdzie czas, gdy to całe moje nudne życie wywróci się o 360 stopni, a wtedy będę gotowy, aby wejść w to, smakując nowego życia, które może przynieść wiele niespodzianek.
***
Od dnia, w którym to spotkałem na swojej drodze karotkę, minęło już trochę czasu, wróciłem do normalności, robiąc wszystko, tak jak należało, monotonia w żadnym wypadku nie zmieniła się bez względu na wszystko.
Dziś jak to codziennie bywało, wyszedłem z moim psim przyjacielem na dwór, aby trochę pobiegać, męcząc mojego wielkiego towarzysza, jak najbardziej się dało przynajmniej dopóki nie było jeszcze zbyt ciepło, biedaczek z powodu bycia psem zimowym miał zawsze ciężko podczas lata, gdy to pogoda potrafiła naprawdę dać w kość nawet takim gada jak ja.
- Koda co tam masz? - Zapytałem, widząc dziwne zachowanie mojego psa, który nagle ruszył do biegu, zaskoczony ruszyłem za nim, nie wiedząc, co jest grane, oby tylko niekolejni myśliwi nie na widzę ich, męczą bezbronne zwierzęta, sam kiedyś miałem przyjemność poczuć to na własnej skórze, oj ludzie nienawidzą smoków, a smoki nienawidzą ludzi, ja natomiast nie mam do nich nic pod warunkiem, że i oni nie wchodzą mi za bardzo w drogę.
- Koda - Zawołałem ponownie widząc psa, który zatrzymał się, merdając radośnie ogonem, na coś patrząc, westchnąłem cicho, podchodząc do zwierzaka, chwytając go za pasek na karku. - Co ty wyprawiasz - Burknąłem dostrzegając nagle Karotkę ze swoim lisim towarzyszem. Muszę przyznać, byłem w ciężkim szoku, kiedy go, a raczej ich zauważyłem, było strasznie wcześnie, o takiej godzinie normalni ludzie śpią.
- Karotka co ty tu robisz? - Wypaliłem, jak zawsze nie biorąc pod uwagę tego, co mówię, zawsze gadam co mi, ślina na język przyniesie, kiedyś mi go za to utną, zasłużę sobie jak nikt inny na moim miejscu.
- Karotka? - Zaskoczony chłopak zamrugał oczami, rozglądając się do koła. - To ja? - Dopytał, był nieśmiały to fakt, moje głupi słowa potrafiły jednak każdego odstresować, zaczynając wręcz irytować, tak wiem, jestem irytujący, lubię to w sobie, przyznaje się bez bicia. Nie jest mi z tym ani trochę źle.
- A widzisz tu kogoś innego? - Odpowiedziałem, pytaniem na pytanie pesząc trochę chłopaka, a może tylko mi się zdawało no cóż, nie umiem w emocje, jestem w tym słaby, o piątej rano lepiej mi idzie myśleć nocą to nie mój dzień.
- Nie, nie widzę - Przyznał, zaczynając nerwowo drapać się po głowie. - Nie nazywam się katorka - Dodał, bardzo cicho pewnie, gdybym nie był smokiem, nic bym nie usłyszał. A najlepszym słuchaczem też niestety nie jestem, z powodu ciągłego płakania czy to buzią, czy to pyskiem, tak, nawet gdy jestem sam, lubię sobie porozmawiać z istotą na tym samym poziomie, aby raźniej mi było.
- Wiem, zdołałem usłyszeć twoje imię, sądzę jednak, że karotka bardziej do ciebie pasuje - Przyznałem, to nie moja wina, że jestem aż do bólu prawdomówny, nie umiem tego kontrolować, to jest silniejsze ode mnie.
Nastała cisza chłopak nic nie mówił, a ja czułem, że się wstydzi, im dłużej mu się przyglądałem, tym więcej emocji wyczytać potrafiłem to dopiero ciekawa istota, może warto, jest wejść w tę znajomość, zawsze można przecież zrezygnować, bo kto nie ryzykuje, ten nie ma.
- Widzę, że z liskiem już w porządku mieliście oboje więcej szczęścia niż rozumu - Odezwałem się znów jako pierwszy trochę zmęczony przedłużająca się ciszą nie lubiłem jej była po prostu nudna i tyle.
<Karotko, porozmawiaj ze mną.C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz