Przyglądałem się mojemu towarzyszowi z uwagą, zastanawiając się nad jego odpowiedzią, wydaje mi się, że chłopak mimo wszystko bardzo chcę zjeść coś słodkiego, a jedynie udaje, że tak nie jest, w takim razie muszę wziąć sprawy we własne ręce, koszta mnie nie interesują pieniądze to w końcu nie wszystko.
- Taiki? A ty znowu tutaj stary - Słysząc dobrze mi znany głos odwróciłem głowę w stronę przyjaciela ze szkolnych lat uśmiechając się do niego szeroko.
- Cześć Kevin - Przywitałem się z chłopakiem ciesząc się na jego widok to wcale nie tak, że widuje go za każdym razem, gdy jestem w tym miejscu.
- To, co zwykle? - Spytał, odwracając głowę w bok, aby przyjrzeć się karotce. - Albo nie. Widzę, że ktoś z tobą dziś jest - Dodał, uśmiechając się przyjaźnie do chłopaka, witając się z nim, to jego praca on po prostu musi być miły dla każdego bez względu na to, czy tego chcę, czy nie. Doskonale to znam i wiem, jak to jest udawać wiecznie zadowolonego i radosnego, kiedy to od środka wszystko żywcem cię zżera..
- To, co zwykle razy dwa - Wyjaśniłem, na co Kevin kiwnął głową z uśmiechem, odchodząc od stolika.
- Ma chłopak przerąbane - Stwierdziłem przerywając ciszę, która nastała, gdy kelner odszedł od nas.
- Co masz na myśli? - Zaciekawiona marchewka przyglądała mi się z zaciekawieniem, nie rozumiejąc moich słów, nic w tym nie było dziwnego, w końcu młody nie znał mojego dawnego przyjaciela, dziwne by było, gdyby go znał, kiedy to nigdy tu nie bywał, a to swoją drogą też jest dziwne, ludzie często bywają w takich miejscach, a to chociaż z czystego lenistwa, aby nie robić niczego w domu, chłopak jednak nie znał tego miejsca, nie mówiąc już o mieście, doskonale widziałem jak rozglądał się po okolicy, tak jakby był tu pierwszy raz, a kto wie może był nie każdy tak, jak ja bywa dziki i wolny nie mam rodziców mam za to cudowną ciotkę, która nauczyła mnie życia wśród ludzi może i mu przydałby się ktoś taki, wydaje mi się, że byłby on wtedy spokojniejszy, ale to tylko wniosek wysnuty z powodu obserwacji nic poza tym.
- Kevin ma wiele problemów w domu, od niedawna ma żonę i dziecko, ich córka jest inna i to bardzo go przeraża - Nie mówiłem w szczegółach w końcu Kevin był mu obcy ja zresztą też nie ma co poruszać takich prywatnych tematów..
- Nie do końca rozumiem, nie wiem też co nam zamówiłeś - Shōyō patrzył na mnie niepewnie. Czy on przepraszam, bał się, że ktoś dostępie mu czegoś do zamówienia? No nieźle muszą go straszyć w domu, ludzie nie są tacy źli, chociaż czasem są, dobrze, ale to nie znaczy, że trzeba wrzucać wszystkiego do tego samego wora.
- Nie martw się nic ci nie będzie - Machnąłem ręką czekając spokojnie na nasz ciepły napój i ciastko owocowe mam wrażenie, że chłopak też z chęcią to zje, nawet jeśli mówię, że nie chce, ja wiem, że nie oznacza Tak, a tak oznacza tak. W moim słowniku po prostu nie ma słowa nie.
- Nie martwię się chciałbym tylko.. - Nie dokończył, gdy to Kevin przyniósł nam pyszną herbatę wraz z ciastkiem. Mniam jeszcze nie zjadłem, a już wiem, że będzie cudowne.
- Tu chyba nastała pomyłka chciałem tylko herbatę - Tego się właśnie spodziewałem, będzie teraz bronił się rękami i nogami przed zjedzeniem ciastka, tak jakby to było coś strasznego niech je, a nie narzeka, przecież nie ma na co narzekać, ja stawiam, na jego miejscu bym jadł, a nie narzekał.
- Nie, wszystko jest tak, jak ma być, nie chciałem jeść ciastka sam a tu mają pyszne słodkości musisz spróbować ja stawiam niczym się nie przejmuj - Zapewniłem chłopaka w swoich przekonaniach nie chcąc, aby się stresował lub nie daj Bóg, czuł nieswojo, wszystko jest, jak być powinno i lepiej niech tego nie kwestionuje, bo to i tak nic mu nie da. - Mniejsza miałeś mi coś o sobie powiedzieć, jestem ciekawa twojej osoby, dlatego powiedz mi wszystko to, co powiedzieć byś chciał bez stresu oczywiście - Dodałem po chwili zabierając się do jedzenia ciastka, które tak ślicznie pachniało.
<Dzieciaczku? C:>
- Taiki? A ty znowu tutaj stary - Słysząc dobrze mi znany głos odwróciłem głowę w stronę przyjaciela ze szkolnych lat uśmiechając się do niego szeroko.
- Cześć Kevin - Przywitałem się z chłopakiem ciesząc się na jego widok to wcale nie tak, że widuje go za każdym razem, gdy jestem w tym miejscu.
- To, co zwykle? - Spytał, odwracając głowę w bok, aby przyjrzeć się karotce. - Albo nie. Widzę, że ktoś z tobą dziś jest - Dodał, uśmiechając się przyjaźnie do chłopaka, witając się z nim, to jego praca on po prostu musi być miły dla każdego bez względu na to, czy tego chcę, czy nie. Doskonale to znam i wiem, jak to jest udawać wiecznie zadowolonego i radosnego, kiedy to od środka wszystko żywcem cię zżera..
- To, co zwykle razy dwa - Wyjaśniłem, na co Kevin kiwnął głową z uśmiechem, odchodząc od stolika.
- Ma chłopak przerąbane - Stwierdziłem przerywając ciszę, która nastała, gdy kelner odszedł od nas.
- Co masz na myśli? - Zaciekawiona marchewka przyglądała mi się z zaciekawieniem, nie rozumiejąc moich słów, nic w tym nie było dziwnego, w końcu młody nie znał mojego dawnego przyjaciela, dziwne by było, gdyby go znał, kiedy to nigdy tu nie bywał, a to swoją drogą też jest dziwne, ludzie często bywają w takich miejscach, a to chociaż z czystego lenistwa, aby nie robić niczego w domu, chłopak jednak nie znał tego miejsca, nie mówiąc już o mieście, doskonale widziałem jak rozglądał się po okolicy, tak jakby był tu pierwszy raz, a kto wie może był nie każdy tak, jak ja bywa dziki i wolny nie mam rodziców mam za to cudowną ciotkę, która nauczyła mnie życia wśród ludzi może i mu przydałby się ktoś taki, wydaje mi się, że byłby on wtedy spokojniejszy, ale to tylko wniosek wysnuty z powodu obserwacji nic poza tym.
- Kevin ma wiele problemów w domu, od niedawna ma żonę i dziecko, ich córka jest inna i to bardzo go przeraża - Nie mówiłem w szczegółach w końcu Kevin był mu obcy ja zresztą też nie ma co poruszać takich prywatnych tematów..
- Nie do końca rozumiem, nie wiem też co nam zamówiłeś - Shōyō patrzył na mnie niepewnie. Czy on przepraszam, bał się, że ktoś dostępie mu czegoś do zamówienia? No nieźle muszą go straszyć w domu, ludzie nie są tacy źli, chociaż czasem są, dobrze, ale to nie znaczy, że trzeba wrzucać wszystkiego do tego samego wora.
- Nie martw się nic ci nie będzie - Machnąłem ręką czekając spokojnie na nasz ciepły napój i ciastko owocowe mam wrażenie, że chłopak też z chęcią to zje, nawet jeśli mówię, że nie chce, ja wiem, że nie oznacza Tak, a tak oznacza tak. W moim słowniku po prostu nie ma słowa nie.
- Nie martwię się chciałbym tylko.. - Nie dokończył, gdy to Kevin przyniósł nam pyszną herbatę wraz z ciastkiem. Mniam jeszcze nie zjadłem, a już wiem, że będzie cudowne.
- Tu chyba nastała pomyłka chciałem tylko herbatę - Tego się właśnie spodziewałem, będzie teraz bronił się rękami i nogami przed zjedzeniem ciastka, tak jakby to było coś strasznego niech je, a nie narzeka, przecież nie ma na co narzekać, ja stawiam, na jego miejscu bym jadł, a nie narzekał.
- Nie, wszystko jest tak, jak ma być, nie chciałem jeść ciastka sam a tu mają pyszne słodkości musisz spróbować ja stawiam niczym się nie przejmuj - Zapewniłem chłopaka w swoich przekonaniach nie chcąc, aby się stresował lub nie daj Bóg, czuł nieswojo, wszystko jest, jak być powinno i lepiej niech tego nie kwestionuje, bo to i tak nic mu nie da. - Mniejsza miałeś mi coś o sobie powiedzieć, jestem ciekawa twojej osoby, dlatego powiedz mi wszystko to, co powiedzieć byś chciał bez stresu oczywiście - Dodałem po chwili zabierając się do jedzenia ciastka, które tak ślicznie pachniało.
<Dzieciaczku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz