Przyznam szczerze, byłem zaskoczony, co prawda nie tak bardzo jakby można było się tego spodziewać, ale byłem. Już wcześniej podejrzewałem, że chłopak może nas obserwować, gdy gramy głupi nie jestem, bez powodu się tam pierwszy raz nie spotkaliśmy, nie miałem jednak na to dowodów a teraz gdy już sam powiedział o naszej grze, mogłem być pewien, że nas ogląda, co było bardzo miłe, naprawdę osobiście pochlebiało mi to, najwidoczniej nie gramy aż tak źle, skoro chce nas oglądać.
- A więc oglądasz jak gramy tak? - Spytałem, choć byłem, prawie że tego pewien sam w końcu to powiedział, może nie dosłownie, ale gdyby nie oglądał nas, nie wiedziałby, kiedy gramy.
- To nie tak - Starał się wytłumaczyć, chociaż nie wiem, po co i tak był na straconej pozycji, już wszystko wyszło na jaw, nie musi kręcić, niech przyzna się i po bólu.
- A więc jak? - Zapytałem, w sumie ciekawy, jeśli sądzisz, że nie tak to niech z łaski swojej wyjaśni mi, jak, bo ja sam innego rozwiązania nie widzę.
- No bo ja... - Zaczął się plątać, patrząc gdzieś w bok, unikając mojego spojrzenia jak ognia, a przecież nic mu nie zrobię, gdybym chciał, już dawno bym go skrzywdził lub uznał za dziwadło, ja jednak polubiłem tego chłopaka i mam nadzieję, że i on polubił mnie.
- Dobrze, weź się tak nie stresuj, już wcześniej podejrzewałem, że nas obserwujesz, nie jestem głupi, a przynajmniej nie tak bardzo, w końcu spotkaliśmy się na górce nieopodal naszego prowizorycznego boiska, bez powodu byś tam nie siedział i tak możesz mi teraz powiedzieć, że to przypadek jednak skąd wiedziałbym gdzie cię dziś szukać, nie podając ci konkretnego miejsca? Oboje dobrze wiemy, że lubisz tam przychodzić a ja nie widzę w tym niczego złego - Przyznałem, jak zwykle mówiąc tylko to, co myślę, oczywiście słownie nigdy nikogo nie obrażając, ja naprawdę nie widziałem nic złego w tym, że chłopak lubi nas oglądać jak gramy. Przecież każdy mógł to robić bez względu na rasę czy inne tego typu sprawy.
- Naprawdę ci to nie przeszkadza? Nie masz mnie za dziwadło? - Słysząc jego pytanie, zamruczałem zaskoczony oczami, on naprawdę był zdrowo walnięty ma chyba porąbana rodzinę, ale znajomych, bo czasem mam wrażenie, że gada od rzeczy a jak wiadomo, z niczego się to nie bierze.
- No co ty, nie możesz być przecież dziwniejszy ode mnie, poza tym nie ty pierwszy nie ostatni tak robisz, rozejrzyj się czasem, gdy nas obserwujesz gapowiczów jest więcej trzeba tylko uważnie się rozejrzeć - Przyznałem, cóż akurat w obserwowaniu ludzi byłem mistrzem, miałem to ponoć po mamie, przynajmniej tak powtarzała ciocia, pewności nie miałem, dlatego musiałem wierzyć jej na słowo, ona bowiem zdecydowanie lepiej znała moich rodziców ode mnie, za szybko odeszli z tego świata zdecydowanie za szybko.
- To twój dar? Moc? Obserwowanie ludzi - Choć zabrzmiało to bardzo niepewnie, wyłapałem tę nutkę zainteresowania tym faktem w jego głosie.
- Osobiście nie nazwałbym tego darem ani mocą po prostu lubię obserwować ludzi, pomaga mi to ich zrozumieć, zachowania i gesty, gdy się stresują, zawsze popełniają błędy, gdy kłamią, patrzą w bok, gdy mówiąc prawdę, nie przestają na ciebie patrzeć, chociaż i to czasem okazuje się kłamstwem - Wyjaśniłem, mówiąc mu tylko tyle, ile powiedzieć bym chciał, trzeba bowiem znać granicę dobrego smaku.
Shōyō pokiwał głową, ale już o nic nie pytał, poprawiając tylko swoje włosy, które niesfornie opadły na jego czoło.
- Wracając do naszego spotkania - Przypominałem sobie o tej sprawie w końcu miałem mu odpowiedzieć na pytanie, a nie zmieniać jego tor. - Przyjdź jutro na nasz mecz po nim możemy iść popływać - Zaproponowałem.
- Nie będzie to dla ciebie problemem? - Jego pytania naprawdę potrafiły mnie rozbawić, a jednocześnie poruszyć słodki chłopiec martwiący się o to, że mógłby siać się moim problemem to akurat jego najmniejszy problem.
- Nie będziesz, daj spokój - Machnąłem ręką patrząc na niebo robiło się już późno powoli ciemno i szczerze bardzo przyjemnie. - Muszę iść po psa - Mruknąłem, bardziej do siebie niż do niego. - Chcesz już wracać czy może dołączysz się jeszcze do spaceru z moim niedźwiedziem? - Zapytałem, w sumie nie chcąc jeszcze kończyć naszego spotkania, nie mogłem jednak do niczego zmuszać chłopaka, był niepełnoletni i nie powinien raczej po nocy wracać sam, chociaż odprowadzić też go mogę przynajmniej do połowy, nie chciałbym wchodzić na nie swoje tereny niezaproszony, to mogłoby się źle dla mnie skończyć.
<Shōyō? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz