sobota, 15 maja 2021

Od Mikleo CD Soreya

W pierwszej chwili chciałem odmówić, zabraniając mu wychodzenia poza pokój, później jednak stwierdziłem, że zabranianie mu wychodzenia z pokoju jest bez sensu i tak wyjdzie i tak wyjdzie ze mną czy też beze mnie, dlatego właśnie lepiej, aby wyszedł ze mną, bo wtedy właśnie będę miał go na oku i w razie czego będę w stanie mu pomóc, poza tym był bardzo grzeczny, gdy mnie nie było i nie wyszedł nigdzie poza pokój, z powodu czego jestem bardzo dumny z niego, bo wiem, jak ciężko musiał znosić ten czas, gdy był tu sam.
Ach coś czuję, że będę tego później żałował no dobra raz kozia śmierć.
- Dobrze, ale na chwilę i proszę, bądź ostrożny - Poprosiłem, martwiąc się o męża, tak wiem, jego nogi są zdrowe, ale ja po prostu inaczej nie mogę kocu go i staniesz się o niego martwię, tak jak zawsze on martwi się o mnie.
- Owieczko, jestem już dorosłym mężczyzną i zapewniam, nie zrobię nic głupiego - Obiecał, składając delikatny pocałunek na moich ustach, rany jak on to robi, że staję się taki posłuszny, to znaczy ja nie jestem posłuszny, jestem tylko dla niego miły.
- Możesz być dorosłym i mężczyzną, ale to nie zmienia faktu, że możesz także zrobić coś głupiego specjalnie lub nie ale zrobić możesz - Dostrzegłem ten malutki fakt. Wiedząc, że mam rację, a mimo to mój mąż zgodzić się ze mną nie chciał, no cóż, trudno nie mam innego wyboru, jak to zaakceptować godząc się z tym faktem. - Po prostu już chodźmy dobrze? - Poprosiłem, abyśmy już wyszli z pokoju, zdałem sobie sprawę, że na ten temat naturalnie nigdy się nie porozumiemy, dlatego też nie ma się po co kłócić ani nawet dyskutować o czymś, gdy to nie ma najmniejszego sensu.
Sorey kiwając głową, z widoczną radością w oczach wstając ostrożnie z łóżka, uważając na swoją biedną rękę, podchodząc do mnie, na tyle blisko na ile było to możliwe, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, zdrową rękę kładąc na moich pośladkach nieświadomie lub świadomie podniecając moje ciało.
- Kocham cię, wiesz? - Wymruczał, chwytając moją dłoń w swoją.
- Wiem, ja ciebie też kocham - Przyznałem, mówiąc prawdę i tylko prawdę dążąc swojego męża miłość nie z tej ziemi.
Sorey ciesząc się, że może gdzieś wyjść, a ja nie robię mu scen, wyciągnął mnie na dwór, gdzie dziś było wyjątkowo ciepło, a co za tym idzie wyjątkowo dla mnie nieprzyjemnie, nie przepadałem za wysokimi temperaturami, chociaż to od zawsze było dziwne, zimna nie czuje a gorąco już tak, może i ja powinienem się dowiedzieć czegoś więcej o sobie, w końcu w świecie aniołów jestem jeszcze dzieckiem nic nieznaczącym aniołem, który ma tylko przeszkadzać, a nie pomagać.
- Chcesz iść w jakieś konkretne miejsce? - Spytałem, odsuwając od siebie myśli, które niepotrzebnie po głowie mi krążą.
- Nie idziemy w żadne konkretne miejsce, idziemy tak po prostu się przejść, gdzie nogi nas poniosą - Przyznał, uśmiechając się do mnie bardzo pięknie.
Kiwnąłem głową, słysząc jego słowa, w porządku możemy iść, gdzie tylko chce, byleby tylko nie za daleko nie może się jeszcze przemęczać..
Spacerując, rozmawialiśmy o wielu sprawach, nie tylko dotyczących nas, ale i świata żyjącego wokół nas poruszając nawet temat dziadka i innych Serafinów czy to wody, czy innej natury przyjemnie spędzając czas aż do powrotu do pokoju, gdzie znów było nudno i nieprzyjemnie jak twierdził mój mąż, a co ja mogę mu na to poradzić? Musi odpoczywać, aby dojść do siebie, jak najszybciej się tylko da o ile w ogóle szybko może się dojść do siebie po czymś takim.
- Co będziemy robić teraz? - Spytał, zaciekawiony Sorey siedząc na łóżku, mając tym samym nadzieję, że coś wymyślę, kiedy to mojemu mężowi zdecydowanie wystarczy już atrakcji obecnie pora odpocząć i przestać narzekać.
- My? Raczej nic, ty połóż się i odpocznij, a ja może przyniosę ci coś do jedzenia, co o tym myślisz? - Zaproponowałem, nie mając pojęcia, co moglibyśmy robić.
- Nie jestem głodny - Stwierdził, tylko nie wiem, czy naprawdę, czy raczej mówi to tak, bym mu w tej sprawie dał spokój.
- To może coś poczytamy? - Spytałem? Chcąc jakoś zająć mu czas, aby się nie nudził, jednocześnie nie mogąc za wiele mu dać ze względu na jego rękę, która wiele rzeczy będzie nam utrudniała przez najbliżej kilka może nawet długich miesięcy.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz