Moim zdaniem, Taiki odrobinkę za bardzo przesadzał. Po pierwsze, słodki nie byłem, nie jestem i nigdy nie będę. Po drugie, co słodkiego było w tym, że śmierdziałem psem i drżałem z zimna. Swoją drogą, Koda był bardzo problematyczny, zarówno jeżeli chodzi o czesanie, jak i kąpanie. Z Vivi nigdy tak nie miałem. Lisica uwielbiała, kiedy ją czesałem, wręcz sama nastawiała się, aby ją głaskać. Fakt, może za kąpielą nie przepadała, ale grzecznie stała i czekała, aż skończę robić swoje.
- Nie wiem, co słodkiego jest w tym, że śmierdzę – burknąłem, pusząc policzki, starając się jak najbardziej ukryć trzęsące się ciało.
- Ależ tego szybko możemy się pozbyć – wymruczał, uśmiechając się do mnie znacząco.
- Co masz na myśli? – spytałem, delikatnie przekrzywiając głowę. Znaczy, wiem, że mówi o kąpieli, to nawet miałem zamiar zrobić w jak najbliższym czasie, tylko czemu uśmiech się w ten sposób?
- Możemy wziąć razem gorącą kąpiel. Jestem pewien, że będzie ona dobra dla nas obu – wyszeptał, nachylając się nade mną i delikatnie podgryzł płatek mojego ucha, co wywołało u mnie natychmiastowe zaczerwienie się. On to robi specjalnie. Chce, abym rumienił się jak najwięcej. Nie wiem, po co on to robi, ale nie ma mowy, aby to był zwykły przypadek. Szkoda, że świadomość o tym nic mi nie pomoże, bo tak czy siak będę się rumienił.
- Ty naprawdę myślisz tylko o jednym – bąknąłem, odsuwając się od niego i pusząc policzki.
- Karocia, ale ja tylko zaproponowałem wspólną kąpiel, nic więcej. To ty sobie dopowiadasz dziwne rzeczy – zauważył rozbawiony, szczerząc się do mnie szeroko.
- Uważaj, bo ci uwierzę – burknąłem, niezadowolony z tego, że Taiki wmawia mi rzeczy niestworzone, przez co wychodzę na tego gorszego. – Zresztą, nie możemy wziąć kąpieli. Trzeba najpierw nakarmić zwierzaki – powiedziałem, chcąc trochę pohamować zapędy mojego chłopaka.
- To ja przygotuję gorącą wodę, a ty nakarm zwierzaki. Albo odwrotnie, to zależy od ciebie – zaproponował, najwidoczniej nie chcąc odpuścić. Cóż, czy mnie to powinno dziwić? Jeżeli mojemu chłopakowi coś się spodoba, nie odpuści, dopóki nie dopnie swego. – Albo...
- Pójdę przygotować nam łazienkę, a ty nakarm zwierzaki – poleciłem mu, nim wymyślił coś innego.
Przyznam, miałem jeszcze jeden cel. Chciałem bardzo szybko nalać gorącej do balii, by później szybko do niej wejść i tym samym nie musieć zdejmować ubrań przy moim chłopaku. To byłoby dla mnie zbyt krępujące. Tak, wiem, to było bardzo głupie i nielogiczne, w końcu już przecież tyle razy się kochaliśmy, tyle razy Taiki widział moje nagie ciało, że to nie powinno być dla mnie niczym wyjątkowym. A jednak miałem jakąś taką blokadę, która sprawiała, że bałem się tego, że Taiki dostrzeże we nie jakieś niedoskonałości. W końcu, było ich we mnie bardzo, bardzo wiele, które niekoniecznie są widoczne podczas zbliżeń, bo wtedy jesteśmy skupieni na czymś zupełnie innym, a przynajmniej tak to postrzegałem.
- Tak miłego widoku to ja się nie spodziewałem – usłyszałem nagle, kiedy siedziałem sobie spokojnie w balii. Zerknąłem zaskoczony w stronę drzwi i zaraz zanurzyłem się w wodzie tak, by było widać tylko moją głowę z krwiście czerwonymi policzkami.
- Coś jesteś dzisiaj bardzo wesoły – bąknąłem, odwracając wzrok, kiedy zaczął się rozbierać. Może chciał chwili prywatności, czy coś. Chociaż, on za bardzo nie wstydził się swojego ciała, bo w sumie nie miał się czego wstydzić. W przeciwieństwie do mnie.
- Oczywiście, i nawet ci już powiedziałem, dlaczego – powiedział i już po chwili poczułem, jak zajmuje miejsce za mną. – Kocham cię – wymruczał mi do ucha, przytulając się do moich pleców.
- Ja ciebie też – odparłem, odwracając się przodem do mojego chłopaka, by móc przyjrzeć jemu i jego ranie. – Powinieneś uważać, by nie zamoczyć opatrunku – dodałem, jeżdżąc delikatnie opuszkiem palca po brzegu jego bandaża. Na szczęście był on czysty, czyli wszystko goiło się dobrze. Tyle dobrego, przecież gdyby wdało się zakażenie... Przecież on mógłby nawet stracić rękę, albo życie.
- To najwyżej go sobie zmienię – nie wyglądał na specjalnie przejętego tą raną, za co strzeliłbym go w łeb. Powstrzymam się jeszcze od tak drastycznych środków, zwłaszcza, że one i tak nie mają żadnego efektu.
- Raczej ja ci go zmienię, dla ciebie mogłoby to być trudne – burknąłem, delikatnie pusząc policzki.
- Sugerujesz mi, że nie umiem sobie opatrzyć rany? – spytał, unosząc jedną brew do góry.
- Sugeruję, że rana jest w takim miejscu, że mogłoby być to dla ciebie problematyczne. Albo, że to zbagatelizujesz i w ogóle tego nie zrobisz – wytłumaczyłem mu, patrząc na niego sceptycznie. Zwłaszcza ta druga opcja była bardzo prawdopodobna, już widziałem, jak Taiki martwi się o swoją ranę i zmienia opatrunek.
- W sumie, to niegłupie. Dlatego dobrze, że mam ciebie – wymruczał, przyciągając mnie bliżej siebie i łącząc nasze usta w delikatnym w namiętnym pocałunku. Zaraz poczułem, jak przesuwa swoje dłonie wzdłuż mojej talii. Przyznam, to odrobinkę mnie zawstydziło, w końcu teraz nie chroniło mnie ubranie i miał bezpośredni dostęp do mojego ciała.
- Ponoć mieliśmy się tylko umyć – bąknąłem, odsuwając się od niego i chwytając jego nadgarstki, nie pozwalając tym samym na dalszą eksplorację mojego ciała. Co, jeżeli wylejemy wodę? Do tej pory nie kochaliśmy się w innym miejscu poza łóżkiem, więc nie byłem pewien, czy powinniśmy robić rzeczy tego typu w miejscu takim jak to.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz