wtorek, 18 maja 2021

Od Mikleo CD Soreya

Mój mąż był naprawdę kochaną istotą, mimo że to nie on zawinił, stara się zrobić wszystko, aby poprawić mój nastrój to naprawdę miłe z jego strony, chociaż wciąż uważam, że teraz to on powinien bardziej martwić się o siebie niż o mnie, ja sobie jakoś poradzę, z tym, co się stało a on, cóż teraz i tak mi nie pomoże, jedynie zacznie się tym bardziej przejmować a wszystko to z mojej winy, gdybym tylko lepiej udawał, nie zorientowałby się, że coś jest nie tak.
- Skarbie ze mną naprawdę wszystko jest dobrze, jesteś przy mnie i to już poprawia mi nastrój - Nie kłamałem, przy mężu zawsze czułem się dobrze i bezpiecznie, tym bardziej że nie ma i nie będzie tu pasterza, który posuwa się coraz to dalej w swoim ohydnym zachowaniu.
- Moja obecność chyba nie za wiele ci daje, skoro wszedłeś tu taki wzburzony i do tego zdenerwowany - Zaczął niepewnie, odsuwając od siebie talerz, na którym została połowa jedzenia, znów najwidoczniej miał za dużo jedzenia, no nic, jeśli będzie trzeba, sam to później zjem.
- Daje mi wiele, nawet więcej niż możesz sobie wyobrazić, po prostu to, co się stało, wyprowadziło mnie z równowagi - Zacząłem, gryząc się w język, gdy to znów powiedziałem, zdecydowanie za wiele teraz Sorey na pewno będzie chciał wiedzieć co to za sytuacja a przecież miałem trzymać buzie na kłódkę, przepraszam, naprawdę przepraszam za moją niewyparzoną buzię która powinna milczeć, gdy trzeba, od kiedy to ja stałem się taki gadatliwy? Najprawdopodobniej od, wtedy gdy to stałem się mężem Soreya, to on nauczył mnie mówić, a nie ciągle tylko milczeć jak to miałem w zwyczaju.
- Sytuacja? Miki co się stało, o czym nie chcesz mi powiedzieć? - Już wiedziałem, że to koniec mój mąż wyciągnie to ze mnie, chociażbym bronił się rękami i nogami, z tej sytuacji po prostu nie ma już wyjścia, muszę mówić, by jeszcze bardziej go nie martwi.
- Arthur złożył mi propozycję, która chyba sam wiesz, na czym miałaby polegać - Zacząłem niepewnie, nawet nie wiedząc jak mam mu to powiedzieć, dla mnie samego to było obrzydliwe i strasznie krępujące do tego jeszcze zmieniający się wyraz twarzy mojego męża nie pomagał mi w dalszym mówieniu, chyba właśnie dlatego zamilkłem.
- Zrobił ci coś? - Słysząc zmartwienie mieszane z gniewem w głosie mojego męża, pokiwałem przecząco głową, ostrożnie podchodząc do męża, wtulając się w jego ciało. - Więcej samego cię nie puszczę, nie pozwolę mu cię dotknąć - Dodał, przytulając mnie jeszcze mocniej, o ile to w ogóle było możliwe.
W jego ramionach czułem się najlepiej, w tej chwili wiedziałem już, że żadne zło nie jest w stanie nas rozdzielić, jesteśmy razem i oboje uczynimy wszystko, aby to trwało aż do końca naszych dni.

***

Wczorajszy dzień lub jego reszta upłynęła błyskawicznie, nie mam pojęcia, nawet kiedy to zasnąłem, budząc się dnia następnego z samego rana, przespałem aż tyle godzin? Najwidoczniej całe to zmęczenie i lęk wykończyło mój organizm, który poddał się, gdy odnalazł spokój w ramionach męża.
Wypoczęty i pełen energii spojrzałem na śpiącego obok mężczyznę, całując delikatnie jego usta, było bardzo wcześnie, dlatego powinien jeszcze spać, a ja skoro już się wyspałem, mogę zacząć nowy dzień pełen przygód, których tu nie mam szans przeżyć, to miasto jest nudne, a ja chyba mam dziś od rana za wiele energii, z którą już nie mogę sobie poradzić, odkąd tylko wstałem, nie mogę sobie znaleźć miejsca, a wszystko to może oznaczać, że dziś jest pełnia a wraz z nią moje zachowanie znów stanie się nie takie, jakie stać się powinno. Nie mając pomysłu co ze sobą zrobić, wstałem z fotela, na którym już od kilku minut wegetowałem, podchodząc do drzwi, przez które wyszedłem na hol, kierując się do wyjścia z zamku, gdzie dokładnie idąc, sam nie miałem pojęcia gdzie, szedłem tam, gdzie nogi mnie prowadziły jak najdalej męża, któremu dziś mógłbym zrobić krzywdę ze względu na swoje zachowanie, nad którym nie panuje i o którym dnia następnego nie pamiętam aż dziw, że mój mąż potrafił mnie przy sobie utrzymać, a ja w tym czasie nie zrobiłem niczego głupiego, to znaczy tak myślę, pojęcia nie mam, nie pamiętam,
Calutki dzień i noc przebyłem, zdała od zamku i ludzi, a przynajmniej tak mi się wydawało, urywki wspomnień pochodzących z pełni nigdy nie są na tyle wiarygodne, abym mógł im w stu procentach uwierzyć, na pewno nie było przy mnie męża, tego byłem pewien, żadne krótki wspomnienie mi o nim nie przypomina, a nawet jeśli by przypominało, wcale nie musiałaby być to prawda.

***

Do zamku wróciłem dnia następnego wykończony i dziwnie obolały, chociaż nie pamiętałem, abym z kimś lub czymś się bił, nie pamiętałem zresztą wielu innych rzeczy, co ja tak właściwie robiłem i gdzie byłem? Zazwyczaj, a nawet powiedziałbym zawsze, spędzam pełnie z mężem, sam nie wiem, co nagle we mnie wstąpiło. A no tak chęć obrony ukochanej osoby przed moim zachowaniem, które nigdy nie wiadomo, jakie będzie danej pełni.
Zmęczony i prawie że zasypiający na stojąco wszedłem do pokoju prawdopodobnie wczesnym rankiem i ku mojemu zaskoczeniu dostrzegłem Soreya stojącego przed oknem, dlaczego on nie spał? Przecież powinien spać, jest tak wczesna pora.
- Mikleo Boże gdzieś ty się podziewał? Jak ty wyglądasz? Co się stało? - Mój mąż od razu podszedł do mnie, kładąc ciepłe dłonie na moich zimnych jak lód policzkach, dopiero teraz odczułem jak strasznie mi zimno, mimo że zimno nie powinno mi przecież być, jestem aniołem, nie powinienem tego odczuwać.
- Nie wiem nie pamiętam - Uśmiechnąłem się do męża, starając się go w ten sposób udobruchać, omijając go, pragnąc tylko położyć się, na łóżku i pojęć spać, zmęczonym wzrokiem wpatrując się w lustro stojące naprzeciwko łóżka, ja naprawdę wyglądałem fatalnie, miałem podarte, brudne i chyba nawet zakrwawione ubrania a do tego całe potargane włosy, co ja robiłem tej nocy? Zamyślony spojrzałem na męża, który wyglądał na naprawdę złego i jednocześnie zmartwionego a wszystko to z powodu mojego zachowania, a przecież chciałem dobrze, tak mi się wydawało.
- Przepraszam - Wydukałem, prawie że zasypiają, nie chcąc, aby mój mąż pieklił się na mnie jeszcze bardziej, jestem cały i zdrowy chyba, z resztą czy to ważne? Mogę pójść spać?..


<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz