Zaskoczony zamrugałem oczami, nie do końca spodziewając się takiej wypowiedzi, płynącej z ust męża chyba jestem naprawdę złośliwy i niegrzeczny w stosunku do niego skoro czuję się z mojego powodu, tak dziwnie myśląc, że to on i opieka nad nim mnie denerwuje.
- Nie przepraszaj, to ze mną jest problem, a nie z tobą - Zacząłem, składając ładnie ubrania podarowane mi przez Alishe. - Ostatnio zaczął się dla mnie bardzo ciężki okres w życiu i chyba za bardzo nie potrafię nad tym zapanować i chociaż bardzo się staram. Czuje, że jest ze mną tylko gorzej, a nie lepiej - Przyznałem, musząc wyjaśnić mężowi, że cały ten gniew i złe samopoczucie nie bierze się z jego winy, tym razem to nie on jest problematyczny tylko ja sam, niestety jestem jednym wielkim problemem.
- Co masz na myśli? Coś się stało, o czym nie wiem? - Spytał, chyba odrobinkę zaniepokojony słowami przeze mnie wypowiedzianymi czy ja serio zabrzmiałem aż tak źle? Chyba nie no odrobinkę przesadza, a może to ja przesadzam, sam już nie wiem.
- Nic się nie stało prócz tego, że dojrzewam - Wyjaśniłem, mając nadzieję, że zrozumie, co mam na myśli i nie będę musiał wchodzić w szczegóły, nie lubię tego, rozmowa o mnie i moim anielskim życiu jest krępująca, nie rozwijam się jak człowiek i chociaż bardzo się staram, wciąż jestem i jeszcze długo będę dzieckiem dla innych aniołów.
- Dojrzewasz? To znaczy, dojrzewasz jak kiedyś ja? - Dopytał, zaciekawiony przyglądając mi się z uwagą, rany to jest naprawdę krępujące, gdybym był człowiekiem, dojrzałość osiągnąłbym już dawno a tak nie dość, że mój mąż jest w nie najlepszym stanie, to jeszcze ja staje się gorszą wersją siebie.
- Chyba tak, fizycznie już się nie zmienię, ale psychicznie cóż, sam chyba zauważyłeś, robi się złośliwy i szybciej wpadam w gniew i – co gorsza – nie panuje nad tym to wszystko, te emocje, które się we mnie kłębią, są ode mnie silniejsze, dlatego nigdy nie myśl ani nawet nie wmawiaj sobie, że to z twojej winy to tylko i wyłącznie moja wina - Wyjaśniłem, nie chcąc, aby czuł się winien z mojego powodu, przecież nie musi się tak czuć, jeśli za bardzo będę mu zachodzić za skórę, niech mi to powie, a wtedy spróbuję, chociaż nie obiecuję, zachowywać się jak należy.
- Więc mój malutki aniołek dojrzewa jak słodko - Czy to była ironia? Sam nie wiem, a może on sobie ze mnie drwi? O rany tylko nie to naprawdę nie zasłużyłem sobie na drwinę z jego strony, nic mu przecież nie zrobiłem.
- Czy ty sobie ze mnie drwisz? - Burknąłem, niepocieszony nie chcąc, aby sobie ze mnie drwił, dojrzewanie to naprawdę ciężki okres w moim życiu a on sobie ze mnie drwi, serio? No bardzo to dojrzałe z jego strony.
- Nie drwię, cieszę się, że mój ukochany bąbelek dorasta - Co za złośnik on naprawdę chyba chce, oberwać w ten głupiutki czerep ma szczęście, że jest „niepełnosprawny”, w innym wypadku dostałby w łeb.
- Nie jestem bąbelkiem, powiedz tak jeszcze raz, a obiecuje, że tydzień się nie odezwę - Burknąłem, pusząc swoje policzki, czym chyba jeszcze bardziej rozbawiłem męża podchodzącego do mnie znacznie bliżej.
- Owieczko nie denerwuj się, tylko żartuję - Wymruczał mi do ucha, podgryzając jego płatek, zdrową ręką bawiąc się moją obrożą, do której tak przywykłem, że stała się moją codziennością. - Przecież wiesz, że cię kocham - Dodał, pozostawiając po sobie czerwoną malinkę.
- Wiem, ja ciebie też kocham - Przyznałem, uśmiechając się delikatnie do męża, łącząc nasze usta w delikatnym, lecz namiętnym pocałunku czując przyjemną ciepłą dłoń wślizgującą się pod jego koszulę, która teraz była moją koszulą. - Nie zaczekaj, nie możemy - Musząc się pilnować, odsunąłem się od męża, uspokajając swoje drżące z emocji i podniecenia ciało.
- Dlaczego nie możemy? - Zaczął lekko niezadowolony z mojego zachowania, w sumie też nie wiem, dlaczego przerwałem, a tak już wiem, jego ręka mnie przed tym powstrzymuje, nie chce przypadkiem zadać mu bólu, a jestem to w stanie zrobić i dobrze o tym wiemy.
- Twoja ręka mogę cię przypadkiem dotknąć i zadać ból najlepiej poczekać i zająć się.. Hym o książkami zawsze lubiliśmy czytać więc to dobry moment na przeczytanie zaległych książek czy coś - Zaproponowałem, nie mając ochoty czytać, nie mając ochoty również wychodzić na dwór, wolałbym inaczej spędzić ten czas, co było na tę chwilę nie możliwe, dlatego by nie poddać się pokusie, muszę zrobić coś innego, coś nudnego czym może być właśnie czytanie tych wszystkich książek.
- Nie chce czytać książek - Bąknął, niezadowolony siadając na łóżku.
- W takim razie co chcesz robić? - Chciałem wysłuchać jego propozycji, aby on też sam mógł zadecydować, co woli robić. - O ile nie wyskoczysz z treningiem, to mogę się na wszystko zgodzić - Zapewniłem, nie chcąc, aby znów wracał do tematu treningu który w tej chwili był niemożliwy i oboje dobrze o tym wiemy.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz