czwartek, 6 maja 2021

Od Taiki CD Shōyō

Rozbawiony zachowaniem mojego chłopaka podszedłem do szafki znajdującej się w kuchni, która przeznaczona była na jedzenie i inne psie produktu, z której wyjąłem szczotkę i szampon mający pomóc mi w umyciu sierści Kody.
- Trzymaj, tylko uważaj lubi czasem uciekać podczas czesania, gdy coś mu się nie spodoba - Ostrzegłem, doskonale znając zachowanie swojego psa, który lubi robić na złość innym.
- Jakoś sobie poradzę - Zapewnił, biorąc ode mnie szczotkę, z którą podszedł do psa siedzącego jak na razie grzecznie obok kanapy.
- Nie wątpię - To nie było w żadnym wypadku sarkastyczne, bowiem wierzyłem w niego i wiedziałem, że sobie poradzi tylko z jakim skutkiem to się jeszcze okaże.
Karotka nic nie odpowiedział na moje słowa, jedynie cicho prychając pod nosem, zajmując się wyjątkowo grzecznym dziś psem. To ciekawe, kiedy ja to robię, mój pies potrafi być złośliwy, ale to może tylko dla mnie, najwidoczniej Karotkę lubi bardziej ode mnie lub też jego rasa tak na niego działa.
Dając wolną rękę mojej Karotce, wszedłem do łazienki, przygotowując wszystko do kąpieli, która będzie miała miejsce od razu po wyczesaniu sierści Kody.
- Gotowy? - Spytałem, wychodząc z łazienki, by zajrzeć na chwilę do salonu, gdzie Koda nie był już taki grzeczny, próbując zabrać mojemu chłopakowi szczotkę do czesania, najwidoczniej bardziej mając ochotę na zabawę niż czesanie. - Czyli nie - Zaśmiałem się cicho, podchodząc, do którego psa złapałem za obroże, unieruchamiając go, aby Karotka mógł dokończyć czesanie.
- Sam też bym sobie świetnie poradził - Bąknął, słodko się przy tym rumieniąc, czy ja już mówiłem, że jest słodki, gdy się rumieni? Zdecydowanie mówiłem i zdania nie zmienię, słodki mały lisek.
Kiwnąłem głową, mimo wszystko nie puszczając psa, który z widocznym niezadowoleniem siedział na tyłku, cicho skomląc pod nosem, tak jakby mu to coś miało w ogóle dać i tak go nie puszcze i tak więc niech nie zaczyna.
- Koda spokój - Uspokoiłem psa, który bardzo nie lubi czesania po ogonie, od razu się szarpiąc i pokazując swoje kły.
- On tak zawsze? - Spytał mój chłopak, może odrobinkę niepokojąc się z powodu zachowania mojego psiego przyjaciela.
- Tak, bardzo nie lubi czesania po ogonie - Przyznałem, z powodu czego mój chłopak przestał go po nim czesać, obawiając się najwidoczniej skutków tego czynu. - Nie przejmuj się, nic ci nie zrobi, trzymam go a ogon i tak musi być wyczesany - Niestety Koda miał bardzo długą sierść z powodu czego często musiałem ją czesać, czym niemiłosiernie drażniłem mojego psa, no cóż, nic na to nie poradzę, jak mus to mus bez tego w jego sierści zaległoby się robactwo, a na to pozwolić sobie nie mogłem.
Karotka słysząc moją wypowiedz, kiwnął głową, wracając do czesania psa po ogonie, starając się zrobić to jak najszybciej i jednocześnie delikatniej, aby przypadkiem nie zdenerwować jeszcze bardziej psa.
- Gotowe - Zwrócił się do mnie, gdy pies faktycznie był już cały wyczesany, a jego sierść znów była piękna jak dawniej, aż miło było na nią patrzeć.
- Doskonale teraz tylko kąpiel - Puściłem psa, który od razu ruszył do wyjściowych drzwi, chcąc uciekać z domu, na co w żadnym wypadku nie mogłem mu pozwolić. Wiedząc, że zaraz będzie znów cały brudny. - O nie, nie kolego ty zostajesz tutaj - Zapinając mu smycz do obroży, zaciągnąłem go oczywiście siłą do łazienki, z której już chciał uciekać, no nic, jakoś sobie z nim poradzę, gorsze zachowanie tego psa znosiłem.
- Mogę pomóc? - Karotka akurat usiedzieć na tyłku nie potrafił za wszelką cenę, chcąc mi pomóc, tak więc się zgodziłem, pozwoliłem mu sobie pomóc przy kąpieli psa, który perfidnie nas wymoczył, za każdym razem próbując uciekać z łazienki, nie przejmując się niczym bo przecież skoro on jest mokry to i my z nim.
Rozbawiony po kąpieli psa i lekkim wysuszeniu jego śnieżnobiałej sierść spojrzałem na mojego chłopaka, który wyglądał jak przemoknięty szczur, to było naprawdę słodkie, aż miło było na niego popatrzeć.
- Co cię tak bawi? - Spyta możliwie delikatnie zbulwersowany moim śmiechem, który miał prawo mu się nie spodobać.
- Jesteś cały mokry, wyglądasz jak szczur - Powiedziałem to, co widziałem i myślałem przecież nie będę go okłamywać, tym bardziej że wygląda tak uroczo w tym momencie.
- A ty to niby mokry nie jesteś i jak szczur nie wyglądasz? - Pusząc policzki, spojrzał na mnie, biorąc ręcznik, którym zaczął wycierając swoją mokrą od wody twarz.
- Jestem, ale to nie ja jestem taki słodziutki, gdy jestem mokry - Przyznałem, szczerząc się wesoło do mojego słodziutkiego chłopaka, który stał się moim największym szczęściem i radością całego mojego jeszcze niedawno żałosnego życia.
 
<Lisku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz