czwartek, 20 maja 2021

Od Shōyō CD Taiki

 Następnego dnia wstałem wczesnym rankiem, tak jak sobie poprzedniego wieczoru obiecałem, by móc spokojnie przygotować ciasto dla mojego chłopaka. Fakt, nie musiałem, tego robić, i pewnie gdyby nie to, mógłbym wcześniej przyjść do mojego chłopaka, ale chciałem coś dla niego przygotować, po prostu. Lubiłem sprawiać mu przyjemność, chociaż raczej w tym najlepszy nie byłem, ale tym razem bardzo się starałem. W sumie, to zawsze się staram, ale jak wiadomo, starania to nie wszystko. 
Po południu wszystko było przygotowane, dlatego pożegnałem się z Natsu, która nie wydała się bardzo z tego faktu zadowolona, i wraz z Vivi, która wydawała się być bardzo zadowolona, wyszedłem z domu. Oczywiście nie zapomniałem również zabrać ze sobą broszki, którą schowałem do swojego plecaka. Była ona zawinięta w te same maleńkie śpioszki, w których ją wczoraj znalazłem. Nie darowałbym sobie, gdybym o niej zapomniał, w końcu dzięki temu mogłem jakkolwiek im pomóc, chociaż to i tak nie jest wielka pomoc, ponieważ takie pieniądze skończą się prędzej lub później, ale to też będzie zawsze coś i dzięki temu może opłacą chociaż część rachunków. 
Z powodu deszczu, który złapał mnie i moją lisią towarzyszkę w połowie drogi dotarliśmy do celu cali mokrzy i może odrobinkę zziębnięci. Przed tym, jak zapukałem w drzwi, musiałem zaczesać do tyłu swoje kosmyki, które dzięki temu, że były mokre, bez problemu mi się poddawały. Szkoda tylko, że zaraz mi wyschną i już nie będą takie fajne, dlatego należało się nimi cieszyć, póki jako tako wyglądały. 
- Karocia, wreszcie, stęskniłem się! – usłyszałem głos mojego chłopaka, kiedy tylko drzwi się otworzyły. Nie zdążyłem mu nawet jakkolwiek odpowiedzieć, ponieważ Taiki mocno mnie do siebie przytulił pomimo tego, że byłem troszkę przemoczony, a przecież coś takiego dla niego nie było przyjemne. W końcu, co miłego było w przytulaniu czegoś małego, zimnego i mokrego? – Powinieneś wchodzić od razu, a nie czekać, aż ktoś ci otworzy – dodał, wpuszczając mnie oraz zmokniętego lisa do środka. 
- Ale to tak nieładnie jest wchodzić do środka bez poinformowania domowników – wyjaśniłem, zdejmując w korytarzu buty, plecak oraz płaszczyk, nie mogłem przecież tak wejść dalej w dom, bo wszędzie roznosiłbym wodę. 
- Tutaj nie musisz tego robić, możesz się tu czuć i zachowywać, jak u siebie w domu, a nawet i swobodniej – odpowiedział, kompletnie nie uważając w takim zachowaniu problemu. Ale ja już tak. I chciałem nawet przedstawić mu swój punkt widzenia, ale znowu nie zdążyłem. 
Poczułem, jak mój chłopak kładzie na moich chłodnych od deszczu oraz wiatru policzkach swoje ciepłe dłonie, co było bardzo przyjemną odmianą, w końcu dotychczas jego skóra była raczej chłodna, a następnie bez ostrzeżenia wpił się w moje usta, leniwie je smakując. Znowu mnie zaskoczył, wcześniej raczej się tak nie zachowywał, stało się coś? Czy może po prostu się bardzo się za mną stęsknił, tak jak to mówił na początku?  Chociaż, czy miałby za czym się stęsknić? Nie było mnie aż tak długo, raptem półtora dnia, a jak oboje dobre wiemy, zdarzały się sytuacje, że nie widzieliśmy się miesiąc, więc co to dla nas półtora dnia. 
Kiedy chłopak się ode mnie odsunął, odruchowo oblizałem usta, patrząc na niego z niezrozumieniem. Taiki uśmiechnął się do mnie pięknie, a następnie delikatnie pogładził mnie po moim policzku, ocierając tym samym pojedynczą kroplę spływającą z moich nadal mokrych włosów. Wydawał się być naprawdę zadowolony i szczęśliwy, co udzieliło się i mnie. Uśmiechnąłem się do niego nieśmiało, co chyba jedynie bardziej rozczuliło mojego ukochanego. Jeżeli zaraz usłyszę, że jestem słodki, to przysięgam, że go uderzę. 
- Chodź, przebierzesz się w suche rzeczy, a ja przyniosę ci ręcznik, by ci wytrzeć włosy – powiedział, splatając nasze palce i ciągnąc mnie w głąb domu, ledwo chwytając swój plecak z dwoma bardzo ważnymi rzeczami, ciastem oraz broszką. Albo raczej broszką oraz ciastem, w końcu broszka była cenniejsza od jakiegoś kawałka słodkiego wypieku. 
Nie miałem większego wyboru, jak tylko posłusznie pójść za moim chłopakiem. Nie zdążyłem się nawet spytać, czy wszystko dobrze z jego ręką, albo obwieścić, że coś dla niego mam, ale pewnie zaraz emocje opadną, mój kochany samiec alfa się uspokoi i powiem mu wszystko, co powiedzieć chcę. 
W pokoju miałem już kilka swoich rzeczy, które zdążyłem już przynieść do jego domu, ale pomimo tego zdecydowałem się ubrać bluzę Taiki’ego, którą ostatnio zakładałem do spania. Nie widziałem powodu, dlaczego by nie, w końcu była ona taka długa, ciepła i cudownie pachnąca. No i chyba mojemu chłopakowi także się podobał, a przecież to było najważniejsze, aby on był zadowolony. 
- Myślałem, że przyjdziesz wczoraj wieczorem – powiedział, jakby z lekkim wyrzutem, zaczynając wycierać ręcznikiem moje włosy. Miał mi to za złe? Nie chciałem, aby tak się stało. 
- Przepraszam – powiedziałem cichutko, kładąc swoje uszy, co nie było dla niego widoczne. – Chciałem ci sprawić niespodziankę i od rana przygotowywałem ci ciasto – dodałem, zagryzając nerwowo wargę. Nawet nie myślałem wczoraj o tym, aby do niego wrócić, w końcu kiedy skończyłem bawić się z Natsu i sam się ogarnąłem, był późny wieczór i uznałem, że lepiej już nie kłopotać Taiki’ego i postanowiłem wykorzystać chwilę, jaką jeszcze miałem spędzić w domu na przygotowaniu mu niespodzianki. 
 - Kochany jesteś, wiesz? – powiedział, rozczulony moimi słowami i pocałował mnie w czubek głowy. 
- Mam coś jeszcze – powiedziałem, odsuwając się od niego i podchodząc do swojego plecaka i wyciągając z niego kolejno pudełko z ciastem oraz białe zawiniątko. – To nie jest dużo, ale może choć trochę wam pomoże. 
Taiki przyjął oba podarunki z delikatnie ze zmarszczonymi brwiami, większą uwagę poświęcając oczywiście małemu zawiniątku. Ja z kolei nadal stałem, obserwując go z lekkim niepokojem. Rany, czemu ja tak bardzo się stresowałem? Przecież nie było czym. 
- Skąd to masz? – spytał zaskoczony Taiki, oglądając uważnie niewielką, ale bardzo wartościową ozdóbkę.
 - Dostałem od taty jeszcze przed narodzinami. Pewnie gdybym urodził się normalny, teraz bym ją przypinał do ubrania, idąc na jakieś uroczyste kolacje, ale ponieważ, że jestem wybrakowany to nie jest mi ona do niczego potrzebna. Nie chcę jej, a pieniądze z niej przydadzą się tobie o wiele bardziej, niż mnie – wyjaśniłem, przyglądając się mu z uwagą. Bardzo chciałem, aby ją przyjął, w końcu to tez by była taka moja zapłata, w końcu trochę w jego domu przebywałem, i przez moich rodziców oni są teraz w takiej sytuacji, w jakiej są, więc również jestem im coś winien, prawda?

<Taiki? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz