Z jednej strony nie do końca podobało mi się to, że nie wiem, kiedy mój chłopak ma urodziny, z drugiej sam też mu tego nie powiedziałem. Sądząc, że ta informacja potrzebna mu do szczęścia nie jest, więc rozumiem, że i on chce mi się odwdzięczyć pięknym za nadobne, co nie zmienia faktu, że mu powiedziałem troszeczkę później, ale to zrobiłem, poza tym jego nie było ze mną, gdy miałem urodziny i jak dobrze pamiętam, pojawił się kilka dni później, więc sam sobie winien jest, że mu nie powiedziałem. Tak, tak wiem, mogłem powiedzieć mu wcześniej, ale tego nie zrobiłem, no nic trudno, prędzej czy później i tak się dowiem, a wtedy zrobię mu imprezę urodzinową, nawet już po jego urodzinach.
Myśląc o jego urodzinach, pokiwałem głową, zgadzając się na powrót do łóżka, skoro moje słońce jest zmęczone, nie będę go trzymał tu jeszcze dużej, niż to konieczne najwyżej sam później jeszcze tu przyjdę, o ile nie zasnę, bo i to mi się zdarzało często nawet bardzo często, ale to nic pożyjemy zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Wracając z moim skarbem do łóżka, tuliłem go delikatnie do siebie, ciesząc się ze szczęścia, jakie mi przynosi. Jeszcze nigdy w życiu nie byłem aż tak szczęśliwy, jak jestem dzisiaj, teraz przy nim, dzięki jego miłości nauczyłem się latać i to nie jako smok a jako człowiek, to niesamowite uczucie uskrzydlające drugiego człowieka dopiero przy nim poczułem się znów szczęśliwy i wolny.
- Kocham cię - Dziś powiedziałem mu to już kilka razy, a mimo to cze powtarzać więcej ile się tylko da, przynosi mi tyle szczęścia i radości, że ciężko mi nie powiedzieć jak bardzo go kocham i pragnę mieć przy sobie do końca swoich dni.
- Ja ciebie też kocham - Wyznał, wtulając się w moje ciało, gdy oboje znaleźliśmy się w łóżku. Mój skarb szybko zasnął, gdy ja pogrążony w myślach leżałem, wpatrując się w sufit, nie mogąc zasnąć, wciąż czując wiele emocji, które mną targały, znam Karotkę od dawna i kocham ją nad życie, do tego od pewnego czasu krążą mi po głowie, pewien pomysł chciałbym się oświadczyć i stać się pełną rodziną z drugie strony nie wiem, czy to nie żałosne i jak moja Karotka to przyjmie, rany to wszystko jest takie stresujące, a jednocześnie tak niesamowicie fantastyczne.
Nie mogąc spać, wstałem powoli z łóżka, tak by nie obudzić mojego chłopaka, wychodząc jeszcze raz na dach, aby porozmawiać z moimi rodzicami, często z nimi rozmawiałem i chodź nigdy, mi nie odpowiadali, ja wiedziałem, doskonale wiedziałem, że mnie słyszą i widzą i chociaż ich nie widzę i nie słyszę, to dzięki nim wszystko się dzieje i to oni pomagają mojemu szczęściu. Zapewne to dzięki nim znalazłem Karotkę i mojego brata oni czuwają i robią wszystko, abym był szczęśliwy.
- Co powinienem zrobić? - Pytając, spojrzałem w gwiazdy, widząc ich blask, który rozjaśniał ciemną noc, nic jednak nie mówiąc, z tym najwidoczniej musiałem poradzić sobie sam. Cicho wzdychając, wstałem z dachu, wracając do pokoju, wpadając w tym samym na pewien pomysł, zabiorę jutro moją Karotkę do miasta, pokazując mu różne pierścionki, może wtedy sam coś wybierze i mniej więcej będę wiedział, za czym się rozglądać, gdy będę chciał się oświadczyć, tak to jest genialny pomysł i sam na niego wpadłem, zdecydowanie ja to jestem mądry, może trochę głupi, ale w sumie mądry.
Zadowolony z własnego geniuszu wróciłem po ciuchu do łóżka, wtulając się w ciało mojego skarba, mając na jutro nowy cel, zrobić pyszne śniadanie a później zabrać go do miasta niech widzi, że się staram i dbam o niego jak o nikogo innego.
Oby wszystko się udało, wychodząc tak jak sobie to zaplanowałem, muszę iść już spać, jeśli chcę wstać wcześniej od chłopaka i go zaskoczyć w innym wypadku z prezentu nici a tego bym nie chciał, dla miłości mojego życia mogę zrobić wszystko bez względu na cenę i on chyba myślę, dobrze o tym wie.
<Karotka? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz