Mówiłem wcześniej Mikleo, że nie byłem za bardzo głodny. Fakt, powiedziałem to żartem, ale nie znaczyło to, że kłamałem. Teraz, kiedy byłem już spełniony, moje mój umysł był już bardziej przejrzysty, a ja sam byłem spokojniejszy i miałem o wiele lepszy humor. Zdecydowanie to był bardzo dobry pomysł, w końcu oboje na tym skorzystaliśmy, znaczy, ja chyba nieco bardziej, mój kochany aniołek się bardzo postarał i dobrze się mną zajął, zdecydowanie lepiej niż sam sobą, a raczej nie to było moim zamysłem. Nie pozostało mi nic innego, jak mu się za to wszystko odwdzięczyć, co zrobię od razu, kiedy tylko będę mógł.
- Mówiłem ci, że nie jestem głodny – powiedziałem, ciężko wzdychając. Gdyby tylko mój mąż mnie słuchał, życie byłoby znacznie łatwiejsze, ale nie, mój Miki i tak musiał postąpić po swojemu.
- Powinieneś trochę zjeść, by uzupełnić spalone kalorie – odparł, zapinając guziki mojej koszuli. Udało mi się także zobaczyć, jak na jego prawym biodrze zaczynają powoli pojawiać się siniaki, a to wszystko przez to, że podczas stosunku mocno wbijałem palce w jego skórę, i to chyba zbyt mocno. Ale nie tylko takie znamiona pozostawiłem na jego ciele; na szyi i klatce piersiowej pojawiło się kilka czerwonych malinek, z czego akurat byłem bardzo dumny, zwłaszcza, że tak łatwo ich nie ukryje.
- Wydaje mi się jednak, że niewiele spaliłem, a z taką częstotliwością jedzenia jeszcze przytyję, zwłaszcza, że ćwiczyć mi za bardzo nie pozwalasz – zauważyłem niezadowolony, siadając przy stole. Faktycznie, jedzenia na talerzu bardzo dużo nie było, ale jednak jeżeli będę tylko jadł, a mało się ruszał, to moja sylwetka szybko zacznie się zmieniać, a tego bym nie chciał. I Miki chyba zresztą też nie.
- Nie marudź, tylko jedz, bo tego i tak ci nie odpuszczę – zagroził, zapinając ostatni guzik i położył się na łóżku, zabierając ze sobą jedną z książek. Czyli zamierzał czytać, zamiast wpatrywać się w moje nieudolne próby nabicia jedzenia na widelec, co bardzo ceniłem. Dzięki temu mniej się będę peszył, chociaż zdecydowanie pewniej czułbym się, gdybym był tutaj sam, ale nie mogłem wygonić stąd Mikleo. W końcu, powinienem nauczyć się jeść przy innych.
Z niechęcią wziąłem widelec do ręki i powoli zacząłem jeść. To było strasznie frustrujące, ale powoli w końcu udało mi się wszystko zjeść. Coś czułem, że ten trening nie będzie takim złym pomysłem i bardzo mi się przyda nie tylko po to, aby nauczyć się walczyć tą nieszczęsną lewą ręka, ale i po to, abym za bardzo nie przytył. Będzie może lekkim problemem, aby utrzymać to wszystko w tajemnicy przed moim mężem, ale jakoś mi się uda. Może nawet z czasem mój aniołek sam się do tego przekona i mi sam zaproponuje ćwiczenia? Miałem cichą nadzieję, że tak się stanie i to niebawem, ponieważ miałem tę świadomość, że wiecznie ukrywać tego nie będę w stanie. O ile w ogóle uda mi się jakieś treningi odbyć... nie no, na pewno mi się uda, przecież Mikleo nie będzie mnie pilnował całe dnie, on też potrzebuje odpoczynku.
- Gdzie idziesz? – usłyszałem głos mojego męża, kiedy podniosłem się od stołu.
- Odnieść naczynia do kuchni i poprosić o kolejną herbatę – wyjaśniłem, wycierając blat po tym, jak go ubrudziłem, nie mogłem w końcu go pozostawić tak brudnego.
- Ja to mogę zrobić, ty musisz odpoczywać – odezwał się, podnosząc się do siadu. Rany, czy on przypadkiem za bardzo przesadza? Nie idę dalej niż do kuchni, a to naprawdę nie jest jakoś bardzo daleko.
- Mikleo, dam sobie doskonale radę, poza tym nie chcę, abyś musiał przebierać podczas czwarty – powiedziałem, podchodząc do niego, by móc delikatnie ucałować jego usta. – A ty nie boisz się, że nagle Yuki wpadnie do pokoju i zastanie cię w takim stroju? – spytałem, delikatnie przesuwając dłoń po jego talii. Znaczy, mnie to w ogóle nie przeszkadzało, ale doskonale wiedziałem, jak bardzo Mikleo był przewrażliwiony na tym punkcie.
- Skoro do tej pory nie przyszedł, to już raczej nie przyjdzie, najwidoczniej Alisha go trochę wymęczyła – wymruczał, skradając u mnie szybki pocałunek. – Wiesz, to dla mnie nie jest problemem, aby się ubrać i odnieść te naczynie, wiesz?
- Wydaje mi się, że tak, nie za bardzo sobie możesz wejść do kuchni pełnej ludzi, którzy nie będą widzieli ciebie, a latające naczynia. Zostań tutaj, odpręż się i odpocznij – powiedziałem, zaczynając znowu odrobinkę drażnić jego ciało, sunąc dłonią po jego ciele, chociaż to i tak było bardzo niewinne, ponieważ drażniłem go przez materiał koszuli, a nie wsunąłem dłoni pod nią.
- Może przygotuję ci kąpiel?– zaproponował, przyglądając mi się z uwagą.
- Kąpiel też potrafię sobie przygotować – powiedziałem, co nie było prawdą. Znaczy, nie do końca nią było, ponieważ nie za bardzo miałem okazję to sprawdzić. Za każdym razem, kiedy próbowałem sobie przygotować balię, ktoś mi przerywał, jak nie mój mąż, to służące, które mówiły, że „królowa rozkazała nam ci pomóc”. Naprawdę, co mogło być trudnego w napełnieniu balii wodą?
- Oczywiście – nie wiem czemu, ale to nie brzmiało szczerze. Czy on we mnie wątpi? A może tylko mi się to wydaje? Sam już nie wiem.
- Zaraz wrócę – odparłem, wracając się do stołu, zabierając z niego naczynia. Ponieważ, że miałem tylko jedną rękę wolną, musiałem położyć kubek na talerzu i modlić się o to, by przypadkowo go nie zrzucić, a znając mnie, nawet byłem w stanie to zrobić.
Ale na szczęście udało mi się spokojnie i bez niszczenia kubka dojść do kuchni, co niekoniecznie nie spodobało się pracującym tam kobietom, które uważały, że nie powinienem przychodzić tutaj z naczyniami, tylko poczekać, aż jedna z nich do mnie zajrzy i sama to zabierze. Ostatnio zdecydowanie za dużo osób ciągle mi czegoś zaskakuje, a to tylko z powodu mojej rany. Oczywiście, to nie było nic błahego, bezpowrotnie straciłem kawałek mięśnia, często bolało mnie ono bez powodu albo tylko dlatego, że przypadkowo o coś uderzyłem, ale nie oznaczało to, że jestem niepełnosprawny i niczego nie mogę zrobić. Znaczy, pewnie się okaże, że częściowo będę i niektóre czynności będą pewnie stanowić dla mnie problem, ale jak na razie jeszcze nic nie wiadomo. A pomyśleć, że kilka dni temu narzekałem na to i popadłem w dołek, a teraz chcę zrobić wszystko, by udowodnić wszystkim, że nie jestem i nie będę tak bezużyteczny. Jestem naprawdę dziwnym człowiekiem, jakim cudem Miki ze mną wytrzymuje, to ja nie mam pojęcia.
Po kilku strasznie dłużących się dla mnie minutach mogłem wrócić do pokoju z nową gorącą herbatą, na którą musiałem poczekać, aż mi trochę przestygnie, ale to nic, będę mógł poświęcić troszkę więcej czasu mojemu mężowi i odrobinkę się z nim podroczyć. Jednak, kiedy wróciłem do siebie, Mikleo już nie było na łóżku. Czy on naprawdę przygotowywał dla mnie kąpiel...? Sądząc po dźwiękach dobiegających z łazienki, bardzo prawdopodobne. Odstawiłem kubek na szafkę i wszedłem do łazienki, gdzie zastałem mojego małego aniołka nagiego w balii... a więc to nie dla mnie szykował kąpiel, ale dla siebie. Może to i lepiej? Troszkę się odstresuje i rozluźni przed tym, jak będzie musiał mi pomagać w rozebraniu się i przebraniu w piżamę, a ubieranie się to jest coś, co sprawia mi aktualnie najwięcej problemu i bólu, ponieważ co chwila zahaczam o ranę.
- Coś się stało? – spytał po kilku minutach, podczas których stałem w drzwiach i po prostu się przyglądałem.
- Nie. Po prostu podziwiam urodę mojego kochanego aniołka, to coś złego? – odpowiedziałem mu pytaniem na pytanie, podchodząc do balii, by móc przy niej kucnąć. Od razu zauważyłem, że woda była najwidoczniej chłodna, a nie gorąca, czyli mój ukochany chciał odrobinkę schłodzić swoje ciało. – Bardzo gorąco? – spytałem, kładąc mu dłoń na czole i zauważając, że znowu jego ciało staje się ciepłe, co mnie lekko zaniepokoiło. To przez wyższą temperaturę? Dojrzewanie? Czy może te jego ostatnie przygody, podczas których szlajał się Bóg wie gdzie? Jakikolwiek powód by to nie był, i tak będę się o niego martwił, w jego przypadku wyższa temperatura ciała nigdy nie zwiastowała czegoś dobrego. A może jednak odrobinkę przesadzam...? Mniejsza, martwić się o mojego męża mogę, nikt mi tego nie zabroni.
<Aniele? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz