Zamrugałem zaskoczony, słysząc jego słowa odnośnie wieczora. Prezent? Dla mnie? Ale z jakiej okazji? Nie szykowało nam się w najbliższym czasie żadne święto, ani ja nie postępowałem tak, abym mógł dostać prezent, więc o co mogło mu chodzić? Poprawiłem się delikatnie, wygodniej układając się na klatce piersiowej mojego chłopaka, oczywiście uważając na jego ranę, nie chciałbym mu przypadkiem sprawić niepotrzebnego bólu. Zauważyłem, że bandaż owinięty wokół jego rany na ramieniu był czysty, co oznaczało, że z raną było wszystko w porządku i się nie przemęczał, co mnie ucieszyło. Chociaż w tym wypadku mnie posłuchał i oszczędzał swoje ramię.
- Jaki prezent? – spytałem zaciekawiony, delikatnie machając swoimi ogonami, które na wcześniejszą prośbę Taiki’ego pojawiłem, podobnie jak uszy. Przyznam, byłem może odrobinkę podekscytowany na wieść o prezencie, ponieważ rzadko kiedy takowe dostawałem i po prostu było to dla mnie dziwne uczucie, aby tak po prostu coś dostawać bez żadnej specjalnej okazji. Albo w ogóle coś dostawać.
- Tego dowiesz się, jeżeli ze mną zostaniesz – wymruczał, delikatnie drapiąc mnie za uszkiem. Rany, jakie to było przyjemne, jeszcze przyjemniejsze, niż głaskanie po głowie. Shōyō, skup się i nie myśl o tym zachowaj resztki swojej godności i nie daj poznać, że coś ci się podoba, bo będzie to wykorzystane przeciw tobie w przyszłości, a wiedziałem, że Taiki mógłby coś takiego wykorzystać.
- A jeżeli powiem ci, że zostanę, to wtedy wyjawisz mi, o co chodzi? – dopytałem, nie chcąc odpuścić i chcąc się dowiedzieć, o co mu chodziło. Wcześniej miałem w planach zostanie na noc i ta cała niespodzianka nie wnosiła niczego nowego do mojej decyzji, ale i tak chciałem bardzo się dowiedzieć, co to ma być.
Jeżeli dobrze pamiętam, kiedy ostatni raz mówił coś o prezencie, to okazała się nim pomarańczowa sukienka, którą założyłem raptem dwa razy. A nie, przepraszam, był jeszcze sweterek, o którego odzyskanie później tak bardzo walczyłem, ale został mi podarowany na szczególną okazję, w przeciwieństwie do sukienki. Teraz też dostanę inny, damski ciuszek? Miałem cichutką nadzieję, że jednak nie byłem bardzo zawstydzony, kiedy musiałem ją zakładać. Znaczy, w sumie nie musiałem, ale robiłem to dobrowolnie, ponieważ Taiki’emu z jakiegoś powodu się to bardzo podobało, a czego nie robi się dla ukochanej osoby?
- Nie, musisz cierpliwie poczekać – powiedział, może odrobinkę rozbawiony, po czym odgarnął moje kosmyki i ucałował mnie w czoło. – To co, może spróbujemy twoich cudownych wypieków? – spytał, dalej drapiąc mnie za uchem. Chyba zauważył, że mi się to podoba, czyli teraz będzie to robił w miarę tak często, jak to tylko możliwe.
- Jeszcze ich nie spróbowałeś, więc nie możesz powiedzieć, że są cudowne – zaważyłem, przymykając oczy i pozwalając mu na robienie ze mną, co chciał. To było za przyjemne, by kazać mu to przerwać.
- Nie muszę próbować, aby wiedzieć. Wszystko, co wychodzi spod twojej ręki, jest cudowne – słysząc ten komplement poczułem, jak na moje policzki wkrada się delikatny róż. Może nie zarumieniłem się jakoś bardzo, ale jednak nadal byłem delikatnie zakłopotany jego słowami.
- Teraz to przesadziłeś – wymamrotałem, delikatnie pusząc policzki.
- A ja jestem pewien, że mam rację – odparł, uśmiechając się do mnie delikatnie.
Finalnie musieliśmy podnieść się z wygodnego łóżka, ponieważ Taiki bardzo chciał spróbować upieczonego przeze mnie ciasta. Przyznam, po naszym zbliżeniu miałem lekkiego lenia i najchętniej nie ruszałbym się z łóżka przez dłuższy czas, tylko tak leżałbym na klatce piersiowej mojego partnera, to było bardzo przyjemne i więcej do szczęścia nie potrzebowałem. Jednak, skoro mój chłopak chce wstać i zjeść ciasto, to i ja uczynię tak samo. Zwłaszcza, że widząc zadrapania na jego plecach powstałe po naszym stosunku, czułem się odrobinkę źle, zdecydowanie bardziej powinienem się powstrzymywać następnym razem, by nie zranić go jeszcze bardziej. Tak, powtarzam to sobie za każdym razem i jakoś progresów nie robię... po prostu jakoś tak trudno mi się opanować, to wszystko i bardzo, bardzo szybko tracę głowę. Dzisiaj było w sumie podobnie, miałem nadzieję, że nie byłem za głośno, jeszcze tego by brakowało, aby ktoś mnie usłyszał... a może właśnie tak było?
- Twój brat i twoja ciocia... oni są teraz w domu? – spytałem, chcąc wiedzieć, jak wielki wstyd powinienem odczuwać oraz jak się ubrać, bardziej swobodnie czy może jednak normalnie, by nikogo nie peszyć.
- Shingo jest, wychodzi dopiero wieczorem, a cioci nie będzie do jutra – odparł Taiki, jakoś niespecjalnie przejęty tym faktem, w przeciwieństwie do mnie. Kiedy to usłyszałem, zaraz poczułem, jak moje policzki zaczynają się robić czerwone. Fakt, Taiki z nim rozmawiał i Shingo obiecał, że będzie milszy wobec mnie, ale mimo wszystko i tak się troszeczkę bardzo obawiałem tego, co mógł on sobie o mnie pomyśleć, słysząc mój głos...? Boże, mam nadzieję, że nie będę musiał patrzeć mu w oczy, bo nie dam rady. – Co się stało?
- Byłem za głośno, pewnie mnie usłyszał – wymamrotałem, czując to coraz większe zażenowanie.
- Daj spokój, wcale nie – Taiki podszedł do mnie i poczochrał mnie po włosach, chcąc mnie jakoś uspokoić. – A nawet jeśli, to co z tego?
- Łatwo ci powiedzieć, to nie ciebie słyszał w takiej sytuacji – bąknąłem, zakładając na swoje ciało koszulę, oczywiście swoją, nie mojego chłopaka. Jego rzeczy mogę na siebie zakładać, jeżeli nikogo nie ma w domu, wtedy jestem jak najbardziej na tak.
- Zbyt bardzo bierzesz to do siebie. Założę się, że jeżeli Shingo cokolwiek słyszał, to całkowicie to oleje i nawet tego nie skomentuje – zapewnił mnie, a mi pozostała tylko nadzieja, że ma rację oraz ubranie się. Naprawdę nie zniosę jakichś głupich docinek na swój temat, a wiem, że Shingo na to stać. Jakoś nie za bardzo mi się chce wierzyć w to, że po jednej rozmowie z moim chłopakiem nagle zmienił zdanie o mnie, ale chyba nie będę miał większego wyboru, jak tylko w to uwierzyć.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz