Słysząc jego słowa, zmarszczyłem delikatnie brwi, zaczynając zastanawiać się, po co mu ten pierścionek. Po co mu był potrzebny pierścionek? Moim zdaniem dla kogoś takiego jak on pasuje sygnet, czy pierścień, a nie pierścionek. Już sam dobór słów był nieco dziwny... albo przynajmniej takie miałem wrażenie. Zresztą, nigdy nie widziałem, aby chodził w jakiejkolwiek biżuterii, nie licząc tego krzyża, który dostał od swojej cioci. Czemu mu się nagle odmieniło? Może chciał spróbować czegoś nowego? Sam już nie wiem. Już wcześniej miałem wrażenie, że zachowywał się dziwnie, ale teraz przechodzi samego siebie.
- Nie wiem, czy to jest dobrym pomysłem, chyba mamy odrobinkę inne gusta – zauważyłem, nie będąc do końca przekonany, czy w tym konkretnym przypadku Taiki potrzebuje mojej pomocy. Chyba lepiej byłoby, aby z tym mój chłopak zajął się tym sam.
- Cóż, podobam ci się, czyli twój gust jest bardzo dobry – powiedział, szczerząc się do mnie głupio. Mam najskromniejszego chłopaka pod słońcem, tego jednego mogę być pewien.
- Podobają mi się raczej delikatne i subtelne rzeczy, a coś takiego na pewno nie będzie dobrze wyglądać na twojej dłoni. Tobie bardziej pasowałby coś cięższego, jak jakiś sygnet z niebieskim kamieniem czy coś w tym stylu – wytłumaczyłem mu nie chcąc, byśmy się przypadkowo źle zrozumieli.
- Delikatne i subtelne? Jak na przykład? Który z tych pierścionków podoba ci się najbardziej? – dopytywał dalej, wskazując na wystawę. To też odrobinkę mnie zdziwiło, chyba mówiliśmy o nim, a nie o mnie, dlaczego zatem pyta się o moją opinię dotyczącą czegoś, co go kompletnie nie powinno interesować?
Mimo tego westchnąłem cicho i skupiłem się na wystawie, poświęcając jej nieco większą uwagę. Mam nadzieję, że nie pyta się mnie tego po to, by zaraz mi to kupić i podarować, chyba już się wystarczająco jasno wyraziłem na ten temat. Może chciał po prostu poznać lepiej mój gust? W związku ważne jest to, aby wiedzieć, co podoba się drugiej osobie, a ja mimo wszystko nie mówię mu za wiele rzeczy o sobie, pomimo tego, że jesteśmy ze sobą jakieś pół roku... ponad pół roku... nie pamiętam za bardzo, nie ma to dla mnie większego znaczenia; ja kocham jego, on kocha mnie, więc czy ważne jest, jak długo to trwa? A nie mówię tak wiele o sobie, ponieważ wiem, że nie jestem osobą ciekawą, a bardziej dziwną, o czym świadczyć mogła wczorajsza sytuacja na dachu.
- Ten wygląda ładnie – powiedziałem, wskazując na jeden ze złotych pierścionków z czarnym, niewielkim oczkiem. – Albo ten obok – dodałem, pokazując bardzo podobny z tą różnicą, że tamto oczko było niebieskie.
- Bardzo skromne – zauważył Taiki, delikatnie marszcząc brwi.
- Po prostu nie przepadam za przepychem. Mówiłem ci, że mamy inne gusta i tobie będzie się podobać coś innego – odpowiedziałem, przenosząc swoje spojrzenie na jego osobę. Jedno spojrzenie całkowicie mi wystarczyło, abym wiedział, że mój chłopak już mnie nie słucha. Wyłączył się, pogrążając się w swoim własnym świecie i myśląc o... sam nie wiem, o czym mógł tak myśleć. Przyznam, zacząłem się o niego odrobinkę martwić, czy takie zachowanie było na pewno normalne? Czasem zdarzało mu się zamyślić na jakiś temat, fakt, ale nigdy nie zdarzyło mu się to dwa razy w ciągu dnia, i to jeszcze w tak krótkim odstępie czasowym. – Hej, żyjesz? – spytałem, machając mu dłonią przed twarzą.
- Tak, tak, spokojnie. Może pójdziemy na jakieś ciastko, co? Ja stawiam – odparł szybko, chwytając moją dłoń i odchodząc od wystawy.
- A nie chciałeś przypadkiem rozejrzeć się za czymś dla siebie? – odezwałem się, coraz to bardziej zaniepokojony jego zachowaniem. Nie dość, że roztargniony, to jeszcze czymś strasznie podekscytowany, dzieje się coś, o czym ja nie wiem? Bardzo prawdopodobne, ostatnimi czasy dowiaduję się, że nie wiem nawet najprostszych rzeczy.
- Nie było tam nic, co by mi się spodobało – wyjaśnił, wzruszając ramionami. – Na co masz ochotę? – dodał, całkowicie olewając wcześniejszy temat.
- Na nic, czuję się głupio, kiedy wydajesz na mnie pieniądze – powiedziałem zgodnie z prawdą, nie chcąc go na nic naciągać. Znaczy, to on naciąga mnie, dlatego powinienem być silny i nie dać mu się namówić. Im więcej pieniędzy na mnie wydawał, tym gorzej się czułem, nie byłem przyzwyczajony do tego, że ktoś wydaje na mnie małą fortunę, a mogłem śmiało przypuszczać, ze właśnie tyle wydał na ten naszyjnik. Jeny, ile to ja to jeszcze będę przeżywać, to ja nie mam pojęcia, ale po prostu to był tak strasznie miły gest, że nadal nie mogłem w niego uwierzyć.
- Pozwól, że to ja będę decydował, na co będę wydawał pieniądze – bąknął, chyba niezadowolony z moich słów.
- A ty pozwól, że będę decydował, na co mam ochotę. A aktualnie nie mam ochoty na nic. Jedliśmy niedawno śniadanie, to nie jest dobry pomysł, abyśmy teraz jedli coś słodkiego. Chyba, że ty chciałbyś coś zjeść, to cię nie będę powstrzymywał – odpowiedziałem zgodnie z prawdą mając nadzieję, że mój chłopak mnie posłucha. Oczywiście, uwielbiałem słodycze, w każdej formie, ale znałem umiar i wiedziałem, kiedy powinienem odmówić, no i też przecież w domu czekało na nas ciasto, które mu wczoraj przygotowałem... a może mu nie zasmakowało, więc dlatego proponował deser na mieście? Faktycznie, to mogło być bardzo prawdopodobne.
- Niech ci będzie – zgodził się ze mną, na co odetchnąłem z ulgą. Ominęliśmy kawiarnię i ruszyliśmy dalej, po prostu spacerując przez miasto. Myślałem, że sobie porozmawiamy, nawet zacząłem jakiś temat, ale mój chłopak znowu się zamyślił. Coś musiało się dzisiaj stać, tylko ja nie wiedziałem, co.
- Właściwie, niedługo chyba będziesz mógł wrócić do grania z chłopakami – zacząłem znowu, kiedy przechodziliśmy obok pustego boiska. Pogoda zaczęła się już trochę normować i powoli robiło się ciepło, więc to był bardzo dobry pomysł, a przynajmniej tak mi się wydawało. Już nie raz widziałem, jak dobrze Taiki bawił się podczas grania, a ja jedyne, czego chciałem, to jego szczęścia. Mógłbym nawet wtedy pójść z nim i poobserwować jego grę, jeżeli bardzo by tego chciał.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz