środa, 26 maja 2021

Od Soreya CD Mikleo

A więc powiedział, że zgodzi się na wszystko? Tak, wszystko, wszystko? Oj, to mi się bardzo podoba. Fakt, dał mi pewne zastrzeżenie, a mianowicie nie będzie chciał się zgodzić na trening, ale trening przy tym co będę chciał z nim zrobić, to jest niewielka strata. Zresztą, pewnie jeszcze przez długi czas Mikleo się na to nie zgodzi, dlatego wystarczy, że ja sam się zgodzę. I znajdę czas na samotne ćwiczenia. Jeszcze nie wiem, kiedy miałbym chodzić na taki trening bez wzbudzania podejrzeń, ale coś wykombinuję. Może kiedy będzie spał, albo kiedy będzie się zajmował czymś innym...? Nad tym pomyślę, ale później, teraz skupię się na moim małym aniołku. 
Podniosłem się z łóżka, a następnie chwyciłem delikatnie jego nadgarstek i nic nie mówiąc, a jedynie się uśmiechając, pociągając go na fotel. Informacja o jego dojrzewaniu lekko mnie zaskoczyła, nie spodziewałem się, że coś takiego go czeka. Raczej myślałem, że skoro ja to przeszedłem, to on pewnie też, ale najwidoczniej się myliłem. Cóż, to nic przecież nic takiego, w końcu on ze mną wytrzymał, to czemu ja miałbym nie wytrzymać z nim? Jakoś damy sobie radę, nie może być przecież gorszy ode mnie, bo ja podczas dojrzewania byłem dla niego okropny i wredny, a on na razie nie traktuje mnie źle. A nawet jeśli już zacznie, to przeboleję to, zwłaszcza, że teraz już będę wiedział, skąd mu się będą brały takie dziwne humorki. Niemniej, i tak będę starał się uważać, aby jakoś go nie zdenerwować bardziej swoim zachowaniem. 
- Może się tak po prostu poprzytulamy? – zaproponowałem, siadając w fotelu i przyciągając go do siebie tak, by usiadł na moich kolanach. Mój plan był bardzo prosty i nieskomplikowany, a mianowicie chciałem mu pomóc rozładować całe to napięcie, jakie nagromadziło się w jego ciele. Może i swoje też, ale to nie moje potrzeby są na pierwszym miejscu. 
- Poprzytulamy? – powtórzył z powątpieniem w głosie. – Sorey, mówiłem ci, że to nie wchodzi w grę. 
- Nie, mówiłeś mi, że zgodzisz się na wszystko, oprócz treningów – przypomniałem mu, uśmiechając się do niego tak uroczo, jak tylko mogłem. – I mówiłeś to jakieś dwie minuty temu, czy zaniki pamięci są również objawem dojrzewania u aniołów?
 - Sorey... – zaczął niebezpiecznie, dlatego chwyciłem jedną z jego dłoni i delikatnie ucałowałem jej wierzch. Musiałem go jakoś udobruchać, a chyba teraz stąpam po cienkiej linii, ale nie widziałem powodu, dla którego miałbym siedzieć cicho. To tylko niewinne żarty, on też mi często lubił docinać, więc czemu ja nie miałbym tego robić jemu?
- No żartuję tylko, skarbie – wymruczałem, uśmiechając się do niego przepraszająco. – Na niewinnym przytulaniu się skończy, obiecuję – dodałem, niekoniecznie mówiąc prawdę, ale tego Miki nie musiał wiedzieć. Chociaż, to, jak się to wszystko zakończy, będzie zależeć tylko i wyłącznie od niego. Ja nie jestem w stanie wiele zrobić, w tym momencie to on ma większą władzę ode mnie, ale to nic, można to również bardzo dobrze wykorzystać. 
- Tylko przytulanie, i nic więcej – powiedział w końcu, grożąc mi palcem, co bardziej niż groźnie wyglądało rozkosznie uroczo, w końcu był ubrany jedynie w moją koszulę, a jego włosy były delikatnie potargane, jakim cudem, prezentując się tak, miałby wyglądać groźnie? Nie chciałem mu jednak o tym mówić, lepiej aby myślał, że wziąłem sobie jego słowa bardzo poważnie. 
Pokiwałem głową, a następnie objąłem go dłonią w pasie i przyciągnąłem bliżej siebie. Mikleo położył głowę na moim ramieniu i ostrożnie wtulił się w moje ciało, uważają bardzo na moją rękę, co nie było potrzebne. Moja ręka bezpiecznie i swobodnie zwisała z fotela, z daleka od jego ciała. Dlatego zdecydowałem się właśnie przenieść na fotel, a nie na łóżko. Fakt, gdybym położył taką rękę na łóżku, byłoby mi wygodniej, ale byłoby większe prawdopodobieństwo, że Miki nieumyślnie by ją dotknął, a tego bardzo chciałem uniknąć. Poza tym, będąc w pozycji siedzącej mam wrażenie, że mam lepszą kontrolę nad tym, co robię. 
Zacząłem bardzo niewinnie, nie chcąc za wcześnie wzbudzać podejrzeń mojego męża. Leniwie gładziłem jego udo, od czasu do czasu delikatnie całując go po szyi. Mikleo nie narzekał, a wręcz przeciwnie, czułem, jak jego ciało zaczynało coraz to bardziej drżeć. W końcu pozwoliłem sobie na nieco więcej śmiałości, dzięki czemu aniołek usiadł na mnie okrakiem i złączył nasze usta w gwałtownym i namiętnym pocałunku, a to mogło oznaczać tylko jedno, Mikleo powoli zaczął dawać się ponosić chwili. Naprawdę, więcej od niego nie wymagałem. Z wielką chęcią odwzajemniłem pocałunek, odrobinkę niezdarnie i nieśmiało wślizgując lewą dłoń pod jego koszulę. Uwielbiałem, kiedy nosił moje rzeczy, dzięki nim miałem bardzo łatwy dostęp do jego ciała i niewiele musiałem z niego zdejmować, aby dostać się do jego nagiej skóry. Wystarczyło tylko, że delikatnie przejechałem opuszkami palców po jego plecach, by ten wygiął swoje ciało w łuk, a z jego piersi wydobyło się ciche westchnięcie. 
- Sorey... – wymamrotał cichutko, kiedy zacząłem drażnić opuszkami palców jego podbrzusze. – Nie powinniśmy... – dodał, ale się nie odsunął, co do tej pory zazwyczaj miało miejsce, a co wziąłem za bardzo dobry znak. 
- Czemu? – spytałem równie cicho, przyglądając mu się z uwagą. Wystarczy to to wszystko teraz tylko dobrze rozegrać, a wszystko pójdzie po mojej myśli, nie mogłem jednak za bardzo się spieszyć, by nie spłoszyć mojego małego Mikleo, tego pragnąłem w tym momencie najmniej. 
- Twoja ręka...
- Pozwól, że ja się zatroszczę o moją rękę i dopilnuję, aby nic jej się nie stało – wszedłem mu w zdanie, przesuwając swoją rękę odrobinkę niżej, co miało na celu podsycić apetyt mojego aniołka. – Proszę, Mikleo. Zarówno ty jak i ja wiemy, jak bardzo tego potrzebujemy – dodałem, zabierając swoją rękę, co mogło go bardzo zirytować, ale wiedziałem, że tym samym podsyci to jego apetyt i tym samym sprawi, że prędzej zgodzi się na mój pomysł. Oczywiście, do niczego go nie zmuszałem, a moje działania były czyste i w żaden sposób nie miały wpłynąć na jego osąd... może kiedyś spłonę za to w piekle, ale mało mnie to interesowało, czułem, że potrzebuję bliższego kontaktu z moim mężem, zwłaszcza, że aniołek chyba nieumyślnie swoim wierceniem się na moich kolanach zaczął drażnić i pobudzać dolne partie mojego ciała. Już nie wspominałem o tym, że sama jego bliskość, zapach i przyspieszony oddech również pobudzająco na mnie działały, bo te rzeczy działały na mnie zawsze.

<Owieczko? Zgodzisz się? c:>  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz