Dziwnie zmęczony i ospały siedziałem w zimnej wodzie, starając się zbić temperaturę mojego ciała, która jak na mnie była zbyt wysoka, moje ciało nie przywykło do wysokich temperatur, wręcz ich nie lubi, gdybym tylko mógł, zamieszkałbym w najzimniejszym kontynencie na świecie z dala od ludzi i wrogów chcących skrzywdzić mnie czy moją rodzinę.
- Trochę tak, jednak nie jest to problemem, zaraz wszystko będzie w porządku - Zapewniłem, bardziej chyba przekonując męża niż siebie samego, nie do końca wiedząc, jak i rozumiejąc, dlaczego czuję się tak dziwnie, przecież jestem w zimnych murach zamku skąd więc ta gorączka i nieprzyjemny ból rozchodzący się po moim ciele? Może to z powodu dorastania, tego również nie wiem, szczerze zapytałbym Lailah o to, choć trochę się wstydzę to krępujące i dosyć upokarzające, wydaje mi się, że powinienem wiedzieć takie rzeczy, bo jakby nie było, to ja dorastam i to ja powinienem wiedzieć, dlaczego moje ciało reaguje tak, a nie inaczej.
- Nie byłbym tego taki pewien - Zmartwiony pogłaskał mnie po głowi,e przejmują się moim stanem bardziej niż sobą samym, naturalnie rozumiem, że mnie kocha i chce dla mnie jak najlepiej, ale teraz, teraz powinien bardziej zająć się sobą niż mną, ja sobie jakoś poradzę to tylko podwyższona temperatura ciała prędzej czy później na pewno mi spadnie.
- Daj spokój, wszystko będzie dobrze, muszę tylko troszeczkę się ochłodzić - Uparcie trzymałem się swojego, nie chcąc w żadnym wypadku dać po sobie poznać, że czuję się źle, w końcu to ja mam opiekować się moim mężem, a nie on mną.
- Oj Miki, Miki - Cicho wzdychając, pokręcił głową nie tylko zmartwiony, a i również niezadowolony z powodu niechęci do współpracy z nim chcąc, abym przestał martwić się nim, a zaczął myśleć o sobie, gdy tak naprawdę to było niemożliwe, to on był najważniejszy, a już zdecydowanie bardziej skrzywdzony ode mnie co trzeba wziąć pod uwagę.
Nie chcąc już dłużej zajmować mężowi Balii, w której sam pewnie również chciał się wykąpać, wstałem powoli, wychodząc z wody, czując dziwne zawroty, które towarzyszyły mi przy wstawaniu, a mijały, gdy na kilka sekund zamknąłem oczy. To nic takiego jestem tylko troch zmęczony, zdecydowanie to jest to.
- Miki co robisz? - Pytanie męża wybiło mnie z transu, co robię? Zakładam jego koszulę, nie mogę? Coś robię nie tak?
- Zakładam twoją koszulę? - Odpowiedziałem pytaniem na pytanie niczego, ale to naprawdę niczego w tej chwili nie rozumiejąc.
- Na mokre ciało? - I właśnie wtedy mnie olśniło, zapomniałem wytrzeć się ręcznikiem, zakładając koszulę, którą założyć powinienem na końcu mój błąd.
- Oh faktycznie - Zażenowany moim zachowaniem i brakiem skupienia wziąłem szybko ręcznik, którym wytarłem swoje ciało, zakładając następnie szybko koszulę, musząc się zacząć zachowywać, w końcu to ja mam pomagać mężowi, a nie mąż mi więc chyba to logiczne, że muszę się wziąć za siebie.
- Na pewno dobrze się czujesz? Zaczynam się martwić - Na te słowa pokiwałem twierdząco głową, naprawdę czując się dobrze, a przynajmniej tak mi się wydawało, że czuje się dobrze.
- Czuje się fantastycznie - Wycierając ręcznikiem włosy, wypuściłem zimną wodę z balii, zastępując ją gorącą wodą, którą postanowiłem przygotować mężowi. - Chodź, pomogę ci się rozebrać - Zaproponowałem, nie chcąc, aby przypadkiem naruszył rany, która przy nim i tak biedna już jest.
- Może zrobię to sam, ty lepiej idź odpocznij - Na te słowa od razu pokiwałem przecząco głową, położę się, gdy mój mąż będzie umyty i przebrany w luźniejsze ubrania, sam bez mojej pomocy zrobi sobie tylko krzywdę, czego jestem świadom.
- Daj spokój, po prostu daj sobie pomóc - Burknąłem, troszeczkę pośpieszając już męża, w łazience robiło się gorąco, a mi strasznie słabo z tego też powodu chciałem jak najszybciej wyjść z łazienki, by na miejscu mu tu nie zejść.
Sorey wzdychając cicho, pozwolił sobie pomóc, dzięki czemu udało nam się wspólnymi siłami zdjąć ubrania z jego ciała tak, aby nie naruszyć jego rany, która im mniej będzie naruszana tym dla niej samej lepiej.
- Dasz sobie radę z myciem się? - Dopytałem, chcąc wiedzieć, czy i w tym mam mu pomagać.
- To już zrobię sam - Zapewnił, wchodząc ostrożnie do balii, zanurzając swoje ciało w ciepłej wodzie.
- W takim razie zawołaj mnie, jak skończysz, pomogę ci się ubrać.
- Dobrze, dobrze idź się połóż, bo blady się robisz - Zwrócił mi uwagę, słownie wyganiając mnie z łazienki, nie żebym sam nie chciał wyjść, w końcu tu jest zdecydowanie za gorąco jak dla mnie.
Kiwając posłusznie głową, wychodząc z łazienki, od razu podchodząc do okna, które otworzyłem na oścież, wpuszczając do pokoju powietrze, kładąc się na ziemi, od której biło zimno, zimno którego tak potrzebowałem.
Rany to dorastanie i jego skutki uboczne o ile to serio jego skutki są straszne. Chciałbym, aby wszystko już było za mną, nie wytrzymam tak długo.
- Miki! - Słysząc głos męża, wstałem z ziemi, cicho przy tym wzdychając, pora pomóc mężowi założyć ubrania na swoje nagie ciało. Przecierając dłonią twarz, wszedłem do łazienki, biorąc ręcznik do rąk, pomagając mężowi wytrzeć ciało i powolutku się ubrać znów pamiętając o ręce, która nie mogła zostać naruszona. Ponadto posprzątałem, wypuszczając wodę z balii, robiąc wszystko by mojemu mężowi ulżyć jak najbardziej, w końcu musiałem mu pomagać, jak najlepiej umiałem.
- Miki połóż się, wyglądasz nie najlepiej - Znów słysząc uwagę odnośnie do mojego wyglądu i samopoczucia, lekko się zdenerwowałem, znów odczuwając to okropne uczucie zwane gniewem.
- Możesz mi nie mówić co mam robić? Ja sam zadecyduję, co chcę zrobić - Warknąłem, siadając na łóżku, czując okropne ciepło przepływające po moim ciele. - Przepraszam, nie radzę sobie z tym całym dojrzewaniem - Wydukałem, zakrywając dłońmi twarz, to wszystko było cholernie trudne i już naprawdę nie wiedziałem co ze sobą zrobić, by nie krzywdzić męża słowem lub czynem jednocześnie nie potrafiąc panować nad sobą, w co poniektórych momentach, jestem żałosny i słaby nic nie mogę z tym zrobić...
<Pasterzu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz