Byłem zaskoczony jego propozycją, Taiki dzisiaj bardzo mnie zaskakiwał, i to nie zawsze pozytywnie. Najpierw przygotował śniadanie, co było bardzo, ale to bardzo miłe, ale później, na tym spacerze, strasznie się zamyślał i trochę mnie ignorował, zwłaszcza po tym, jak powiedziałem mu o moim guście odnośnie pierścionków... on nie chce mi w najbliższym czasie sprawić takowego pierścionka na prezent, prawda? Ani w późniejszym. W ogóle nie chciałem od niego żadnych prezentów, zwłaszcza tych drogich. Naprawdę ich nie potrzebuję, nie czułem potrzeby posiadania jakiejkolwiek biżuterii czy drogich ubrań. Byłem szczęśliwy, mając Taiki’ego obok siebie, choć pewnie dla innych mogło być to głupie myślenie. Wielokrotnie powtarzałem mojemu chłopakowi, że ja nie wymagam od niego jakichkolwiek prezentów, ale ten nie wydaje się mnie jakkolwiek słuchać.
- Możemy spróbować – odpowiedziałem, posyłając mu delikatny uśmiech. Jeżeli Natsu będzie w domu, a nie będzie mojej mamy, która nie wywali zarówno mnie jak i Taiki’ego... znaczy, nie wiem, dlaczego miałaby wyrzucać jego, w końcu to on był tym, który uratował życie jej córki, więc to raczej tylko ja nie byłbym do końca mile przez nią widziany. – Naprawdę nie będziesz czuł się niekomfortowo, opiekując się Natsu? – dopytałem mimo wszystko, chcąc być pewien, że Taiki się do niczego się nie będzie przymuszał.
- Mówiłem ci już, że ją lubię i do niczego się nie przymuszam, ile mam ci to jeszcze powtarzać? – odpowiedział mi pytaniem, patrząc na mnie pobłażliwie.
- Wolę się dopytać, by mieć stuprocentową pewność, że się dobrze rozumiemy – wyjaśniłem, posyłając mu delikatny uśmiech. Czy to cos złego, że chciałem mieć pewność? Zwłaszcza, że wiedziałem, że nie przepada za dziećmi, co było całkowicie zrozumiałe. Czemu ktokolwiek miałby lubić nieswoje dzieci? Doskonale wiedziałem, jak Natsu potrafiła być nieznośna i upierdliwa, jak była malutka i rozpieszczona przez tatę. Na szczęście jakimś cudem udało mi się ją nauczyć dobroci i empatii. – Bo wiesz, ja też ci mówię po kilka razy jakąś rzecz, ale mam wrażenie, że nie zawsze mnie słuchasz – dodałem, mając na myśli oczywiście te moje prezenty od niego.
- Ja cię słucham, bardzo uważnie, tylko może nie zawsze się stosuję do twoich bardzo subtelnych wskazówek – wyszczerzył się do mnie głupio, na co jedynie wywróciłem oczami.
- Dobrze wiedzieć, zapamiętam na następny raz – bąknąłem, nie do końca zadowolony. W końcu to oznacza, że tak jakby świadomie ignorował moje słowa.
- I bardzo dobrze – wymruczał, nachylając się nade mną, by móc ucałować moje usta.
- W ogóle tak zacząłem się zastanawiać... nie chcesz mi sprawić w przyszłości żadnego prezentu pod postacią pierścionka, prawda? – spytałem, chcąc jeszcze załatwić tę jedną sprawę, nim znajdziemy się w moim domu.
- Nie. Skąd w ogóle przyszedł ci ten pomysł do głowy? – w jego głosie nie słyszałem żadnej nutki fałszerstwa. Czyli on mówił prawdę? Nie planuje mi kolejnego równie drogiego prezentu? Uniosłem głowę, by móc przyjrzeć się uważnie jego twarzy, ale on naprawdę wydawał się mówić szczerze. W końcu, Taiki by mnie nie oszukał, przypomina mi o tym na każdym kroku i jak do tej pory, naprawdę mnie nie oszukał.
- Bo miałem wrażenie, że trochę bardzo mnie dopytywałeś, który z pierścionków mi się podoba – odpowiedziałem szczerze, nie widząc sensu, aby to przed nim ukrywać.
- Po prostu chciałem poznać twój gust, to wszystko – odparł, wzruszając ramionami.
- To ma sens – przyznałem, cicho wzdychając. Chyba ostatnio odrobinkę za dużo myślę, powinienem się uspokoić i skupić na tym, co jest, a nie na tym co może się wydarzyć. Może dzięki temu będzie mi się żyć lepiej.
- Wszystko, co robię, ma sens – powiedział pewnie Taiki, dumnie wypinając pierś. Przepraszam bardzo, ale co? Czy on siebie na pewno poprawnie słyszy?
- Chyba teraz odrobinkę przesadzasz – odparłem, cicho prychając. Powiedziałbym, że raczej wiele rzeczy, które postanawia zrobić, nie mają za wiele sensu, ale taki jest przecież jego urok. Nie przeszkadza mi to tak długo, póki nie robi sobie albo komuś krzywdy. Albo póki zwyczajnie nie przesadza.
- Nonsens, jestem niesamowity – powiedział nieskromnie, unosząc nasze splecione dłonie do góry, by delikatnie ucałować wierzch mojej ręki.
- Oczywiście, trafił mi się najlepszy chłopak pod słońcem – przyznałem, ani trochę nie żartując. W końcu, czy mógłbym mieć kogoś lepszego? Nie, zdecydowanie nie, dlatego tak bardzo jestem zazdrosny, kiedy ktoś zainteresowany nim kręci się obok. Wydaje mi się, że mało kto by był, ale pewności mieć nie mogłem. To był mój pierwszy związek, a nie mogłem za bardzo pogadać z kimkolwiek o takich rzeczach. Znaczy, mogłem z Taikim, ale poza nim nie miałem nikogo takiego zaufanego.
Wkrótce dotarliśmy do mojego domu, dlatego musieliśmy puścić nasze ręce. Znaczy, nie musieliśmy w sumie, ale chciałem uniknąć niezręcznych rozmów i spojrzeń ze strony cioci. Albo pytań Natsu, w końcu jest dzieckiem, a dzieci z natury są bardzo ciekawskie. Pewnie wkrótce będę musiał powiedzieć moim bliskim o związku z Taikim, obawiając się o ich reakcję. Fakt, pani Kato jakoś mnie zaakceptowała, Shingo chyba ma większy problem ze mną i z tym, czyim synem jestem, niźli z tym, że jestem z związku z jego bratem, a przynajmniej tak mi się wydawało. Jednak, moi bliscy mogą być już tak niekoniecznie z tego faktu szczęśliwi, tak jak bliscy mojego chłopaka.
- Nie mówiłeś im jeszcze o nas? – spytał zaskoczony Taiki, kiedy ukryłem swoją rękę w kieszeni. W odpowiedzi pokiwałem przecząco głową, delikatne spuszczając wzrok. Odrobinkę bałem się, że Taiki będzie miał do mnie o to jakieś pretensje, czy coś w tym stylu. – Dlaczego?
- Nie wiem, jak na to zareagują i boję się tego – przyznałem cichutko, starając się na niego nie patrzeć. – Nie gniewasz się na mnie za to? – spytałem cichutko, kładąc dłoń na klamce, ale jeszcze jej nie naciskając. Wolałem się upewnić, że nie jest na mnie o to zły, żeby nie budować niezdrowej atmosfery przy mojej małej siostrzyczce.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz