Przyznam, ulżyło mi kiedy dowiedziałem się, że Mikleo czuje się lepiej. Może jednak ta wyższa temperatura była tylko fałszywym sygnałem? W końcu, naprawdę nie chciałbym, aby mi się tu rozchorował, to nie byłoby przyjemne ani dla mnie, ani dla niego. Oczywiście, to nie tak, że nie chciałbym się nie zajmować, wręcz przeciwnie, pomógłbym mu z wielką chęcią. Niezależnie od tego, w jakim stanie znajdowałbym się ja, najpierw skupiłbym się na pomocy mężowi, a dopiero później zadbałbym o siebie, to raczej naturalne. Po prostu nie chciałbym, aby się męczył, a już doskonale widziałem, jak taka choroba na niego działała, i słyszenie żab wczesną zimą to tylko jeden z nieprzyjemnych objawów.
Westchnąłem cicho i wtuliłem się w ciało mojego męża, ciesząc się, że w końcu mogę to zrobić. Wcześniej nie mogłem sobie na to pozwolić, bo przecież chciał spać i był na mnie odrobinkę zły, ale hej, przecież nie zrobiłem niczego, za co mógłby się na mnie obrazić. Ja tylko nie chciałem, aby się za bardzo przemęczał, ponieważ nadal był w nienajlepszym stanie. A ja... cóż, ja jakoś z bólem sobie muszę dać radę, jeszcze przez długi czas będzie nieodłącznym elementem mojego życia, nie mogłem wiecznie prosić Mikleo, by mi pomagał. Poza tym, im bardziej mnie bolało tym bardziej uważałem na rękę i pilnowałem się, by za bardzo nią nie poruszać.
- Trochę ciekawostek, ale nic szczególnego. Jedna mnie w szczególności zainteresowała, a może raczej zszokowała. I to jest ciekawostka z gatunku tych, które powinienem wiedzieć od dawna – powiedziałem, odkładając księgę na bok, chcąc całkowicie poświęcić czas i uwagę istocie, bez której nie mógłbym żyć. Teraz złość mi już minęła, chociaż nadal miałem do niego żal, że nie dał mi znać, tylko zniknął bez wieści.
- Aż się boję spytać, co to takiego – odezwał się, a jego komentarz sprawił, że zapaliła mi się w głowie lampka ostrzegawcza.
Jasno z niego wynikało, że jest jeszcze kilka rzeczy, o których nie wiem, a wiedzieć muszę. Przyznam to mnie nie napawało optymizmem, ile jeszcze przede mną sekretów trzyma? Znaczy, dla niego pewnie to nie są sekrety, a informacje, który wie każdy anioł. Tyle, że ja aniołem nie jestem. Fakt, byłem przez kilka dni i jedyne, co z tego zapamiętałem, to fakt, że zasłanianie mojego Mikleo skrzydłami podczas snu było bardzo przyjemne i uwielbiałem to robić. Miałem wtedy wrażenie, że chroniłem go przed całym złego tego świata. Jak się później okazało, tak jednak nie było i zawiodłem w najbardziej kluczowym momencie.
- I tak ci powiem. Chodzi o wiek, w jakim osiągacie pełnoletność – odparłem, zaczynając zdrową ręką bezwiednie jeździć po jego udzie w górę i w dół. – To by znaczyło, że jesteś jeszcze dzieckiem, a raczej niemowlakiem – zauważyłem fakt, który odrobinkę mnie zaniepokoił. Skoro tak widzą go te dorosłe anioły, to chyba nie najlepiej świadczy o mnie to, że chodzę jestem w związku małżeńskim z dzieckiem... rany, dziwnie jest myśleć o Mikleo jak o dziecku. Przecież on wygląda normalnie, i zachowuje się normalnie, jak może być brany przez inne anioły jako dziecko.
- To działa troszkę inaczej niż w świecie ludzi – powiedział wymijająco Mikleo, opierając się o mnie i kładąc ostrożnie głowę na moim ramieniu.
- Troszkę inaczej, czyli jak? – dopytywałem, chcąc koniecznie poznać odpowiedź. Może to dlatego dziadek krzywo patrzył na nasz związek, ponieważ Miki jest jeszcze dzieckiem...? To byłbym nawet jeszcze w stanie zrozumieć.
- Po prostu inaczej, nie powinieneś się tym przejmować. Ale do twojej świadomości, jestem w oczach innych aniołów takim dużym dzieckiem, nie niemowlakiem – poprawił mnie, zaczynając bawić się swoimi palcami.
- Czyli moim mężem jest uroczy bobasek, pewnie dlatego nie jestem ulubieńcem aniołów – westchnąłem cicho, niespecjalnie zadowolony z tej informacji.
- Daj spokój, nie myśl tak o sobie. Ani o mnie zresztą też. Nadal jestem sobą, niezależnie od tego, co tam wyczytasz – odparł, chcąc mnie może odrobinkę pocieszyć.
- Wiem ale to, co wyczytam, pozwoli mi cię lepiej zrozumieć na przyszłość. Nie miałem także pojęcia o tym, że niewiele pamiętasz z dni, w których jest pełnia – zauważyłem, delikatnie całując go w ramię. Ta informacja również była ważna, nigdy wcześniej nie zaważyłem, aby podczas pełni było coś nie tak. Fakt, mój mąż zawsze zachowywał się zupełnie inaczej, był nieco pobudzony i pełen energii, ale to nic, z czy, nie byłem w stanie sobie poradzić. No i też nigdy mi się nie uskarżał na problemy z pamięcią, dlatego zawsze myślałem, że wszystko z tych dni pamiętał. – Wszystko w porządku? – spytałem zauważając, jak delikatnie się krzywi i poprawia na moich kolanach.
- Tak, po prostu... ten strój od Alishy jest trochę niewygodny – przyznał, poprawiając kołnierzyk.
Przyznam, w tej kwestii nie dziwiłem mu się ani trochę. Stroje, które kobieta nam daje w prezencie, zawsze są niesamowicie piękne, ale i również niesamowicie niewygodne. Bardzo podziwiam ją, że chodzi w czymś takim na co dzień, ja bym tak nie potrafił, i Mikeo, z tego co widzę, również nie mógł się do nich przyzwyczaić. Ale musiałem przyznać jedno, wyglądał w nim obłędnie.
- Próbowałem pójść na miasto i coś ci samodzielnie wybrać, ale Alisha mi nie pozwoliła – odpowiedziałem przepraszająco, postanawiając w duchu, że kiedy tylko w końcu inni uznają, że czuję się lepiej, kupię mu nowe rzeczy. W końcu, i to jestem mu winien, gdybym zachowywał się pewniej, nie bałby się o nie i nie straciłby swoich rzeczy.
- I bardzo dobrze, masz odpoczywać, a nie kupować mi ubrania – burknął, na co lekko się zaśmiałem. To brzmiało tak niesamowicie uroczo... szkoda tylko, że to wszyscy wokół mnie decydują, kiedy ja się czuję dobrze, a nie ja sam.
- Jeżeli jest ono bardzo niewygodne, możesz założyć moją koszulę. Gości się nie spodziewamy, więc możesz bez skrępowania w niej chodzić. Nic lepszego ci nie mogę zaproponować, przepraszam – powiedziałem po krótszej chwili, nie mogąc wymyślić nic lepszego. Mikleo zawsze bardzo dbał o swoje rzeczy i nie miał nic na zapas, więc teraz przez to cierpi, ale dopilnuję, by to się już więcej nie powtórzyło. A teraz, jeżeli ten strój tak strasznie go denerwuje, może sobie założyć coś mojego, i tak teraz staram się nie zakładać koszul z długimi rękawami, ponieważ te samemu bardzo trudno mi założyć, a na niego będzie pasować idealnie. I będzie wyglądać równie zjawiskowo, co w tym uroczym stroju.
<Aniołku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz