czwartek, 10 kwietnia 2025

Od Daisuke CD Haru

 Chyba ostatnio za bardzo mu pobłażałem. Owszem, drażnienie się drażnieniem, ale nie lubiłem, kiedy kpił sobie z moich słów. W końcu, kto to lubił? Tak to jest, jak masz tego swojego ulubieńca i na zbyt wiele mu pozwalasz. Nim się zorientujesz, ten już ci wchodzi na głowę. Muszę się nim zająć i sprowadzić do parteru, nim zacznie za bardzo kozaczyć. 
– Pamiętaj, żeby zrobić to delikatnie i jednocześnie dokładnie. Nie chcę, by moja skóra była później podrażniona – dodałem, unosząc delikatnie rękę, by ułatwić mu dostęp do mojego ciała. 
– Nie musisz się o to bać, będziesz idealnie czysty i pachnący – stwierdził, chcąc mnie pocałować w kark, ale zanim to się stało, odsunąłem się. 
– Nie. Póki się nie wykażesz, nie zasługujesz na pieszczenie tego cudownego ciała – odparłem, zerkając na niego kątem oka. Od razu też zauważyłem, że jego kącik wargi drga lekko. 
– A to, że cię myję, to nie jest pieszczeniem? – zapytał, na co pokręciłem głową. 
– Nie, to jest twój obowiązek, nie przyjemność. Dla ciebie. Dla mnie to nawet jest przyjemne – stwierdziłem, rozciągając swoją szyję i przymykając oczy. Jak pójdziemy spać, będzie coś około szóstej, jak więc wstanę o dziesiątej, jedenastej, ze wszystkim powinniśmy się wyrobić. Wstanę, ogarnę się, zajrzę do kowala, i jak wrócę, chyba byśmy mogli już wyruszać. – Czy na dwunastą byłbyś gotowy? – zapytałem, kiedy już skoczył mnie myć i mogłem wstać, by wytrzeć swoje ciało, by zaraz nasmarować je olejkiem i założyć swoją piżamę, która tak mu się ostatnio podobała. 
– Na dwunastą? A po co tak wcześnie? – zapytał, a ja wyczułem, że ten pomysł mu się nie spodobał. 
– Żebyśmy mieli dla siebie jak najwięcej czasu, oczywiście. Jaki inny mógłbym mieć powód? – odpowiedziałem, zerkając na niego kątem oka, podczas kiedy nakładałem na twarz krem, by zawsze dla mojego męża pięknie wyglądać. 
– A nie chciałbyś się wyspać? – zapytał, podchodząc do mnie i przytulając się do moich pleców. 
– Zdecydowanie bardziej wolę spędzać z tobą czas niż spać. A ty nie? – odbiłem piłeczkę, patrząc na jego odbicie w lustrze. 
– Owszem, ale wypoczynek też jest ważny. Dzięki temu później dłużej można posiedzieć razem – wyszczerzył się głupio, na co pokręciłem z niedowierzaniem głową. 
– O późne siedzenie się nie martw. Wypiję kawę. Wypiję zioła. I będę cały twój. Pod warunkiem, że przejdziesz szkolenie i będziesz grzecznym pieskiem – stwierdziłem, odwracając się w jego stronę, by poprawić jego włosy. Jak wrócę, będę musiał go na chwilę gdzieś wywabić, by spakować obrożę i smycz. I pasek, by unieruchomić jego ręce, przynajmniej w pierwszej części naszych zabaw. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że w tym dniu za długo go nie pomęczę, ale chociaż przez chwilę też ja coś mogę z tego mieć. – Chodź, pora na śniadanie – dodałem, omijając go i kierując się do sypialni. Ja już dzisiaj zadbam o to, by był ze mnie zadowolony. Bardzo tego chcę, by był zadowolony i usatysfakcjonowany z naszego zbliżenia, bo jednak mam tę świadomość, że nie jestem tak wytrzymały, jak on by potrzebował i pomimo, że mówi mi jedno, ja już wiem swoje. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz