Poinformowałem dzieci o posprzątaniu kuchni i o dziwo nie było aż tak źle, bez słowa zrobiły to, co zrobić miały, a to bardzo mnie cieszyło, chociaż raz bez fochów, jak miło.
Ja sam, widząc, że nie sprawiają problemów, ruszyłem do sypialni, wyczekując męża, który za chwilę na pewno do mnie wróci.
A więc czekałem i w końcu się doczekałem, przybył do mnie w trochę gorszym humorze, który zmienił się, gdy tylko mnie dostrzegł.
– Nie śpisz jeszcze? Mówiłem ci, żebyś nie czekał na mnie – Odparł, podchodząc do mnie, aby zająć miejsce obok, przytulając moje ciało do swojego.
– A ja powiedziałem ci, że zobaczymy, co da się zrobić – Odpowiedziałem, uśmiechając się uroczo, tak jak to zawsze miałem w zwyczaju, kiedy chciałem owinąć go wokół palca.
Mój mąż mimo bycia demonem bardzo łatwo dawał się omamić, mam nadzieję, że tylko mi nie chciałbym, aby ktoś inny mógł omamić go, tak jak robię to ja.
– Moja mała słodziutka owieczka – Ucałował mnie w czoło, ujawniając swoje skrzydła, którzy mi okrył mnie przed całym światem. – Śpij dobrze, to nasza ostatnia noc – Przypomniał mi, gdybym przypadkiem o tym zapomniał.
– Obiecaj, tylko że obudzisz mnie rano, nim znikniesz z mojego życia – Poprosiłem, chcąc ten ostatni raz go pożegnać, tracę go na miesiąc, a kto wie może i dłużej.
– Obiecuję, że cię obudzę, a teraz śpi, musisz odpocząć, aby mieć siłę dla dzieci, które będą cię potrzebować, gdy mnie nie będzie – Mówił do mnie, głaszcząc po głowie, usypisko mnie to i nim zdążyłem nawet pomyśleć, odpłynąłem do krainy Morfeusza, czując bezpieczeństwo i ciepło bijące od męża, niczego więcej nie potrzebując.
Wczesnym rankiem poczułem dotyk, który delikatnie wybudził mnie ze snu, pozwalając mi pożegnać się z mężem, który musiał odejść, abyśmy my byli bezpieczni.
– Bądź bezpieczny i uważaj na siebie, bardzo proszę – Prosiłem, patrząc w jego oczy z nadzieją, a jednocześnie przerażeniem, które narastało ze świadomością jego odejścia, na Boga jak strasznie się o niego bałem, oby tylko nic złego mu się nie stało, nie przeżyje tego, nie chcę nawet wyobrażać sobie, co mogłoby mu się stać, nie, dla mnie ma tu wrócić, nie może mnie zostawić, nie przeżyję tego, naprawdę nie dam sobie bez niego rady.
Mój mąż uśmiechnął się do mnie, łącząc nasze usta w namiętnym ostatnim pocałunku.
– Nie martw się ani się nie obejrzysz i już przy tobie znów będę, o ile nie zmienisz zdania i nie stwierdzisz, że mam odejść – Wyszeptał, gdy nasze usta oderwało się od siebie, kładąc delikatnie dłoń na mój policzek.
– Dlaczego miałbym zmienić zdanie? – Zapytałem, unosząc jedną brew, aby zrozumieć, co chce mi przekazać.
– Ponieważ, kiedy wrócę, mogę już nie być sobą – Byłem tego świadom, a jednak mimo wszystko nie chciałem, a raczej nie dopuszczałem, do siebie myślisz, że mógłby do mnie nie wrócić, jestem świadom jego przemiany, jestem świadom wielu rzeczy, ale mimo to kocham go i kochać nie przestanę, pragnąc jego bliskości, ciepła i miłości.
– Tym się nie przejmuj, wróć do mnie, a resztę będziemy w stanie razem wypracować – Wyszeptałem, ostatni raz, wtulając się w jego gorące ciało, aby zapamiętać go przed rozłąką.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz