niedziela, 27 kwietnia 2025

Od Daisuke CD Haru

 Musiałem dać sobie radę, chociaż czułem się zmęczony. Słaby. Nie powinno to tak wyglądać. Nie miało to tak wyglądać. Miałem wytrzymać znacznie dłużej. Przecież Haru nie zaspokoiłem. A miał być zaspokojony. Muszę troszkę odpocząć, i znów mu się oddać. W dodatku czułem, jak po klatce piersiowej coś mi spływa. Trochę nietomnie przesunąłem palcem po tej cieczy zauważając, że była to krew. To pewnie z tego pierwszego ugryzienia, kiedy był zirytowany i nad sobą nie panował. Czułem, że jest to mocne ugryzienie, a nie tylko delikatne podgryzienie, ale żeby aż tak? Tak mocno chyba mnie dawno nie potraktował. Ostatnim razem podczas naszego miesiąca miodowego. 
– Trochę za mocno, przepraszam – usłyszałem jego głos, na co pokręciłem głową. 
– W porządku, nic się nie stało – wymamrotałem, podnosząc się na równe nogi i robiąc te kilka pierwszych kroków. I kilka kroków wystarczyło, bym się zachwiał i omal nie upadł na ziemię. I to omal zawdzięczam Haru, który w porę zareagował, znajdując się przy mnie i mnie chwytając w pasie. 
– Zaniosę cię – stwierdził, bez zbędnego problemu biorąc mnie na ręce. 
– Odpocznę chwilę i znów będziesz mnie mógł wykorzystać – odpowiedziałem, kiedy Haru włożył mnie to ciepłej, ale nie gorącej wody. 
– Ledwo na oczy widzisz, ledwo chodzisz, jak ty chcesz jeszcze wytrwać kolejną rundę? – spytał, chwytając gąbkę w dłoń, by mnie umyć. A kiedy przejeżdżał po obojczyku, nieco mnie szczypało. Nawet nieco bardzo, więc musiałem się powstrzymywać od jakiejkolwiek reakcji, by nie czuł się źle. 
– Nie wiem, ale muszę. Nie zaspokoiłem cię. Znów – powiedziałem zasmucony. Bolało mnie to, że nie byłem w stanie dać mu tego, czego potrzebował. Wszystko było łatwiejsze, kiedy jego wilcze wcielenie było uśpione. Nie miałem takich widoków, ale za to oboje byliśmy zadowoleni. A tak? Tylko ja zawsze jestem zaspokojony, a on nigdy. Tak to nie powinno wyglądać. 
– Nie myśl w ten sposób, skarbie. I nie zmuszaj się do niczego, wystarczasz mi w zupełności – stwierdził, ale ja już swoje wiedziałem. 
– Gdybym ci wystarczał, byłbyś zaspokojony – zauważyłem, spuszczając wzrok. Nie tak miał wyglądać ten dzień. 
– Daj spokój, to nie jest najważniejsze – stwierdził, sięgając po ręcznik. – Chodź, zaraz się położysz i odpoczniesz. 
Posłusznie wyszedłem z balii, dając się mu wytrzeć i nałożyć na swoje ciało jedną z jego wielu koszul. Nie rozumiem, czemu wybrał akurat je na ten wyjazd. Czy nie lepiej byłoby je założyć na jakąś okazję? W końcu, do były naprawdę ładne, eleganckie koszule. Nie szkoda mu ich? 
Haru doprowadził mnie do łóżka i położył się zaraz obok mnie. Od razu położyłem dłoń na jego policzku, gładząc jego policzek, bardzo starając się nie zasnąć. 
– Zdrzemnij się, widzę, że zmęczony jesteś – usłyszałem, na co pokręciłem głową.
– A co, jeżeli obudzę się dopiero jutro? Nie chcę, by ten dzień się skończył. Nie powinien się jeszcze kończyć – mruknąłem, nie przestając głaskać jego już tak nie do końca gładkiego policzka. Musiałem się napatrzeć na jego szyję, na której dalej była obroża, i na jego cudowne uszy, bo tego prędko nie zobaczę. Już nie mówiąc o tym, że tak wczesna godzina jest... nie, ten dzień naprawdę się nie powinien kończyć. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz