piątek, 18 kwietnia 2025

Od Haru CD Daisuke

 Od razu dało się wyczucie płynący z jego ust sarkazm, cóż, jakoś mnie to nie zaskakuje, czasem ma swoje momenty, w których to musi mi dogryźć, aby poczuć się lepiej. A ja, wiedząc o tym, po prostu przymykam oko na to, co robi, czasem lepiej po prostu milcząc.
– Na twoim miejscu, a raczej bym tego nie robił, chyba że chcesz chodzić głodny – Przerwałem ciszę, doskonale czując, co on robi, drażni mnie, a to nie jest w porządku, doskonale wiem, jak teraz na wszystko reaguje i zamiast dać mi spokój, podczas przygotowywania jedzenia drażni mnie, a ja niekoniecznie potrafię, a może bardziej chcę nad sobą zapanować.
– Ależ ja nic złego nie robię, nie rozumiem, co próbujesz mi wmówić – Udawał głupiego oczywiście tylko po to, by zrobić mi na złość. I że on nie jest złośliwy? Przepraszam bardzo, ale z której strony…
Nie skomentował jego odpowiedzi, przygotowując ten nieszczęsny obiad, któremu poświęciłem całą swoją uwagę.
Mam nadzieję, że będzie mu smakowało, bo przyznam, mimo wielkich chęci ciężko jest mi się skupić, a to dlatego, że on wciąż robił mi na złość, myśląc, że zrobi to na mnie jakiekolwiek wrażanie.
Na jego nieszczęście ignorowałem go całkowicie, nie chcąc zepsuć obiadu, nie miałem w końcu zamiaru gotować jeszcze czegoś tylko dlatego, że on nie umie się zachowywać. Ciekawe, jakby to było, gdyby to on górował, starał się coś dla nas zrobić, a ja bym mu przeszkadzał, jestem pewien, że nie byłby zadowolony z powodu takiego zachowania.
Daisuke, widząc, że nie zwracam na niego uwagi, coś tam burknął niewyraźnego pod nosem, abym go nie usłyszał, znikając mi z kuchni.
Ciekawe, gdzie on się podział, chociaż nie lepiej, nie wiedzieć i nie wywoływać go tutaj, bo znów przyjęcie i będzie mi przeszkadzał.
– No i gotowe – Zadowolony z posiłku, który kosztował mnie naprawdę dużo cierpliwości, nałożyłem wszystko na talerz dumny z siebie, teraz możemy wreszcie zjeść, a później, coś to się okaże, co będzie dalej.
– Haru, co to ma być? – Usłyszałem pełen pretensji głos mojego męża, który wrócił do kuchni, trzymając w dłoń moje koszule.
– Moje koszule? – Odpowiedziałem pytaniem na pytanie, nie rozumiejąc, o co mu chodzi, przecież widzi koszule, a więc skąd to pytanie? Czy on chce ze mnie głupka zrobić? Mógłby, bo w sumie wiele nie trzeba, jestem głupi, a więc sprawa staje się jasna, jasna jak słońce.
– Nie udawaj, że nie wiesz, o co chodzi, w naszej torbie są tylko twoje rzeczy, a moje przepraszam bardzo, gdzie się znajdują? – A więc to o to mu chodziło, no tak w sumie to mu nie wytłumaczyłem ani wcześniej o tym nie poinformowałem, ale w sumie, to po co miałem mu o tym mówić, czy ma to znaczenie? Przecież ładnie wygląda w mojej koszuli, a więc w czym problem?
– No jak to będziesz chodził, w moich koszulach niczego więcej nie potrzebujesz – Wyjaśniłem od razu, widząc jego zmieniający się wyraz twarzy.
– Ty chyba zwariowałeś – Burknął, ale ja nie mogłem się z nim zgodzić, nic mi nie było i nie będzie, jak sobie pochodzi w mojej koszuli.
– Ja? Nie sądzę, kazałeś spakować coś, w czym dobrze wyglądasz, to spakowałem – Wyjaśniłem, stawiając pełne talerze na stole.

<Paniczu? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz