Nerwowo postukałem palcem o stół, bardzo niezadowolony z powodu zachowania męża. Trafił mi się dzisiaj wyjątkowo uparty piesek, którego na pewno będę musiał sprowadzić do parteru. Potrafiłem ujarzmiać zwierzęta, a nawet przecież bestie, o czym przecież doskonale wiedział. Tylko której taktyki użyć? Może milczenia? Rozkaz i ignorowanie, dopóki rozkazu nie wykona. Tego dnia potrzebował mojej atencji, o czym doskonale wiedziałem. To jest także lekko ryzykowne, gdyż w tym dniu trochę nieprzewidywalny jest. Mógłby w pewnym momencie wyjść i Bóg jeden wie, gdzie by się szlajał, i co robił, znając jego chuć. Oj, ale bym się w tym przypadku zdenerwował, gdyby mi zrobił taką głupotę. Pełnia pełnią, ale skoro jako wilkołak potrafi się powstrzymywać przed zaatakowaniem mnie, to tym bardziej w pełnię powinien trzeźwo myśleć.
Nie wiem, czy Haru zauważył, ale ja tam moje śniadanie miałem, czyli moje zioła. Chwyciłem mój kubek w dłoń i upiłem z niego łyk, myśląc nad dzisiejszym dniem. Spodziewałem się buntu, owszem, Haru nie byłby sobą, gdyby tutaj mi się trochę nie buntował, ale tego dnia stawiał zdecydowanie większy opór. Dlaczego? W ostatnie pełnie nie był aż taki. Co takiego niezwykłego jest w tej? I czy każda następna będzie gorsza? Znaczy, następne na pewno będą gorsze, a ja nie mam pojęcia, jak będę mógł mu pomóc, kiedy będę przy nadziei. Najpewniej wtedy będę musiał mu pozwolić na całodobowe eskapady, chociaż serce będzie mi się rozdzierać.
– Skoro prosiłeś o przygotowanie śniadania, to czemu nie prosiłeś o przyniesienie go? – usłyszałem pełen wyrzutów sumienia głos.
– Masz dzisiaj tyle energii, że drobny spacer dobrze ci zrobił – powiedziałem łagodnie, przyglądając się mu z uwagą.
– Niby taki drobny spacer, a jestem strasznie głodny – burknął, siadając przy stole. Oczywiście, śniadanie kazałem przygotować tylko dla niego, mnie w zupełności wystarczyły tylko te zioła.
– Świetnie, i teraz możesz jeść. Smacznego – powiedziałem grzecznie, wstając od stołu. – Głodny jak wilk możesz być, ale zachowuj się jak człowiek. Wyprostuj się – powiedziawszy to, przesunąłem palcem po jego zgarbionych plecach. Taki zwykły gest, a jednak od razu wyczułem drżenie jego ciała. Coraz bardziej zaczyna być czuły na bodźce. Może to też mogę wykorzystać. Delikatny dotyk w odpowiednim momencie przerwany. Chyba, że zachowałby się dobrze, wtedy dotyk by trwał. To też jest dobra taktyka. – Dobry piesek – wyszeptałem, głaszcząc jego włosy i zaraz po tym odsunąłem się od niego.
– Grasz mi dzisiaj na nerwach – odpowiedział, odwracając się w moją stronę.
– Mam wiele talentów – uśmiechnąłem się do niego zadziornie i dopiłem swoje zioła. – Ale jeśli będziesz się grzecznie zachowywać, nie będziesz miał na co narzekać. Twój upór będzie powodować problem. Zastanów się nad tym, i ani mi się waż więcej myśleć o tresowaniu swego pana. Kto to widział, by piesek uczył swego właściciela... Przedziwne masz pomysły, kiedy jesteś głodny– dodałem, odkładając pusty kubek na szafkę. – Oj, nie patrz się tak na mnie, jakbyś chciał mnie przelecieć. Zastanowię się, czy na to dzisiaj zasłużyłeś – dodałem, puszczając mu oczko. Oczywiście, tylko się z nim drażniłem, ale w tej niepewności go potrzymać mogę.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz