Nie był to nawet taki zły pomysł, dzięki temu może i nie byłbym zaskoczony tym, co założy, natomiast byłbym zadowolony z tego, co widzę, bo sam bym zdecydował, co chce na nim założyć, tak zdecydowanie to bardzo dobry pomysł.
– Podoba mi się ten pomysł, przynajmniej wybiorę to, co będzie mi się podobało, i to, co najbardziej mnie podnieci – Stwierdziłem, przytulając go do siebie, całując w czubek głowy naprawdę, ciesząc się z jego pomysłu, który był idealny.
– Chwileczkę uważasz, że ja nie będę w stanie przygotować ci niczego na tyle ładnego, aby ci podmienić? – Usłyszałem jego pytanie i już wiedziałem, że zaczyna wiercić mi dziurę, jak zawsze troszeczkę, wiercąc mi dziurę o to, co powiedziałem.
No i co ja z nim mam? Co mam mu teraz odpowiedzieć? Jeśli powiem coś złego, to mnie żywcem zagryzie, wychodzi więc, że muszę się zastanowić nad tym, co powiem, aby mnie tu nie udusił.
– To nie tak, za bardzo bierzesz to do siebie – Zacząłem ostrożnie, wiedząc, że jeśli źle złoże zdanie zaraz się obrazi.
– Tak to może… – Przerwałem mu, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, mając nadzieję wyłączyć jego umysł, który zdecydowanie zbyt źle działał.
– Proszę cię, już przestań, sam chciałeś, abym zdecydował, co masz założyć, a więc zdecyduję, a ty nie szukaj w moich słowach żadnych podtekstów – Poprosiłem, odwracając jego głowę w moją stronę, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
Nasze usta oderwały się od siebie, a oczy spotkały się, na którą chwilę.
– Masz szczęście, że mam do ciebie słabość w innym wypadku… – Tu przerwał, gdy uniosłem jedną brew ku górze, nie przestając patrzeć w moje oczy.
– W innym wypadku co? Co byś mi zrobił? – Podpytałem, bardzo ciekawy jego wypowiedzi, której już nie mogłem się doczekać…
Mój mąż przewrócił oczami, nie odpowiadając, a więc straszył, ale nie chcę zdradzić, dlaczego tak straszył, cóż, chyba tego akurat można było się spodziewać.
– Nic mi nie odpowiesz? – Dopytałem, unosząc jedną brew ku górze, biorąc w dłonie gąbkę, którą zacząłem powoli myć jego piękne delikatnie ciało, które tak bardzo kochałem.
– Bądź już cicho i skup się na tym, co robisz – Rozkazał, czym nie za bardzo mnie przejął, rozkazywać może próbować, ale ja nie będę słuchał. Poza tym wiem, że tylko się ze mną drażni, a to w ogóle mi nie przeszkadza.
– Uu, no proszę jak agresywnie, przyznam, że mógłbym tak odrobinę zacząć się bać – Odparłem, chwytając jego dłoń, aby umyć ją, delikatnie, a jednocześnie bardzo porządnie.
– Żartujesz sobie ze mnie? Kpisz z tego, co do ciebie mówię? Chyba powinienem ci pokazać, gdzie jest twoje miejsce – Odwrócił się w moją stronę, chwytając mój podbródek, zmuszając mnie do patrzenia głęboko w jego niebieskie oczy.
– Musisz nauczyć mnie lepszego traktowania swojego pana, myślę, żeby mi się to przydało – Wyszeptałem, szczerząc się do niego jak głupi do sera, głupi byłem, a więc wszystko się zgadzało prawda?
– Przyda ci się to, a teraz dokończ to, co zacząłeś – Polecił, a ja grzeczny jak zawsze zrobiłem to, co mi polecił, będąc grzecznym pieskiem, tak jak sobie tego życzył.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz