sobota, 26 kwietnia 2025

Od Daisuke CD Haru

 Widząc jego proszące spojrzenie nie mogłem mu powiedzieć nie. Zresztą, czemu miałbym go dłużej przytrzymywać? Zrobił dla mnie wszystko, co chciałem, bez zbędnego gadania, chociaż niezbyt zadowolony. To nie miało jednak znaczenia, byłem zadowolony z tego, że przystał na moje małe żądania. Ze względu na jego przeszłość trochę odstawiłem swoje upodobania na bok, ale skoro to ma być moje ostatnie chwile z nim, zanim się stanę kobietą, to wydaje mi się, że trochę także na siebie mogę postawić. Ale tylko trochę. Przede wszystkim najważniejszy był dla mnie on, i tak powinno być zawsze. 
– Możesz rozpakować swój prezent. Ale tylko rozpakować – poinstruowałem go, dalej trzymając w dłoni smycz. – Tylko grzecznie. Nic nie możesz rozerwać. 
Haru uśmiechnął się, dobierając się do mojego ciała. Wpierw zaczął od gorsetu, najpierw trochę się na niego rzucił i przez to tylko sobie utrudnił sprawę, bo wszystko mu się zaczęło plątać, ale po chwili, zdał sobie sprawę, że musiał być spokojny. Czyli tak, jak przewidziałem. Specjalnie dobrałem takie ubrania, by jak najciężej było się do mnie dobrać. 
– W końcu – mruknął zadowolony, kiedy mój tors był w końcu bez ubrań. Już nawet nachylił się, by pewnie przyssać się do mojej skóry, dlatego szarpnąłem go stanowczo. 
– Jeszcze mnie nie rozpakowałeś – powiedziałem chłodno. Dalej miałem na swoim ciele spodnie, no i bieliznę. 
– Nie mogę cię chociażby raz pocałować? – zapytał, patrząc na mnie wręcz błagalnie, ale tym razem mu nie uległem. 
– Jeszcze będziesz miał na to czas – odpowiedziałem, łagodnie go głaszcząc po policzku. 
Napuszył je leciutko, ale zaraz jednak zabrał się do pracy. Akurat z dołem poszło mu bardzo szybko, i kiedy tylko stałem przed nim całkowicie nagi, znów chciał się do mnie dobrać. 
– Jeszcze nie. Ręce do tyłu i odwróć się – rozkazałem, co też mu się nie spodobało. – To chwilowe. Nie martw się, nic ci złego nie zrobię. 
– No... dobra – westchnął cicho, robiąc to co chciałem. Naprawdę dzisiaj będzie musiał go wynagrodzić, bo zachowuje się wzorowo dzisiaj, poza tym porankiem. 
– Skoro jesteś pieskiem, nie możesz używać swoich dłoni – powiedziałem, unieruchamiając jego dłonie paskiem. – Nie martw się, później cię uwolnię, byś było tak, jak ty chcesz – dodałem, odwracając go w swoją stronę. 
– Ale nie będę mógł cię dotknąć – powiedział, pusząc swoje policzki i kładąc swoje uszy. 
– Jak to nie będziesz? Pieski wszystko dotykają pyszczkiem. Ty masz usta. I język. Ja już dobrze wiem, jak ładnie potrafisz z nich korzystać – powiedziałem, siadając na łóżku i delikatnie ciągnąc go za smycz. 
Haru zmrużył oczy, ale posłusznie uklęknął przede mną, zbliżając swoje usta do mojego torsu. Z moich ust wydobyło się ciche westchnięcie. Kontrast pomiędzy chłodem a gorącem był wręcz elektryzujący. Cudowny. A im niżej, tym lepiej. Haru doskonale znał moje ciało, wiedział, gdzie podgryźć, gdzie zassać, gdzie ucałować... Perfekcyjny pod każdym względem. 
Haru przeciągał moją przyjemność, nie pozwalając mi dojść, co nawet mi się spodobało, bo jednak miałem ochotę na coś innego niż jego usta. Kazałem mu usiąść, uprzednio pozbywając się niepotrzebnych części jego odzieży, a po tym usiadłem okrakiem na jego kolanach, także siadając na jego przyjacielu, który już był gotowy do działania. Ciekawe, czy to z mojego powodu, i czy mu te blizny nie przeszkadzają. 
– Chcę cię dotknąć – usłyszałem, kiedy zarzuciłem ręce na jego kark powoli unosząc swoje biodra w górę i w dół, tak jak chciałem. 
– Na to przyjdzie czas – uśmiechnąłem się do niego złośliwie, czując to drżenie jego ciała, nerwowe ruszanie dłońmi. Ta niecierpliwość była przeurocza. Wplotłem palce w jego włosy, zmniejszając dystans pomiędzy nami. Bliżej już chyba być siebie nie możemy. 
Po chwili jednak usłyszałem... Jakiś trzask? Pęknięcie? Z pewnością dźwięk, którego nie powinno tu być. Zaskoczony spojrzałem na mojego męża, trochę nie rozumiejąc, skąd się on wziął i zaraz po tym poczułem dłonie na swoich biodrach. I wtedy zrozumiałem, że Haru, jakimś cudem, rozerwał ten pasek. Ja wiedziałem, że on silny jest, ale żeby aż tak...? Nie zdołałem nic powiedzieć, nic zrobić, a już zostałem przewrócony na plecy, Haru mocniej chwycił moje biodra, mocniej i agresywniej we mnie wchodząc. Wbił także żeby w mój obojczyk, na co krzyknąłem cicho, wbijając paznokcie w jego plecy. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz